Od zawsze wiedziałem, że 650 na prawko A to głupota. O ile osoby które już jeździły na mniejszych sprzętach, czyli zdawały AM i A1/2 sobie poradzą, po krótkim zapoznaniu z maszyną, to osoba która od razu idzie na A, nie ma szans i po prostu będzie jeździła nieudolnie, albo spanikuje i zrobi sobie krzywdę.
Problemów jest więc kilka.
1) Do nauki używane są Suzuki Gladius, 650, dwucylidrowy silnik w układzie V, około 80 koni z tego co pamiętam. 203 kg na mokro. I 4 sekundy do setki. Tak jak wyżej powiedziałem, osoba która wcześniej jeździła już na mniejszym motocyklu, da sobie radę, ponieważ podstawowe zasady panowania nad motocyklem posiada. Nowicjusz będzie miał problemy. Zresztą głupotą jest sam wybór motocykla. V ma mocny dół, ciągnie od początku, oraz potężne hamowanie silnikiem. Każde zbyt mocne odpuszczenie gazu może się skończyć uślizgiem koła, zwłaszcza na śliskich pasach. Mogli już wziąć spokojną CBF, albo CB 500, ER6, które mają spokojną charakterystykę silnika, a nie tak zadziorną jak Gladius, który przecież w prostej linii wywodzi się od SV.
2) Sam system szkolenia, który nie wymusza stopniowego przesiadania się na coraz większe sprzęty, tak jak to jest w Wielkiej Brytanii czy Niemczech. U Nas od razu można mieć A, a jedynym kryterium jest wiek. To jest głupota. Oczywiście zaraz pojawią się zastępy kupujących Hajki na pierwsze moto. Odpowiem tak, nie wszyscy są tak zdolni jak Wy.
3) Tutaj mamy przykład paniki, tak przynajmniej się wydaje. Zresztą sam instruktor przyznał, że ofiara "nie czuła się pewnie". Dlaczego więc otrzymał Gladiusa i dostał pozwolenie na wyjazd na miasto? Owszem, mogła się zablokować manetka, ale jakie jest tego prawdopodobieństwo? Wydaje mi się, że po prostu za mocno dodał gazu, motocykl zaczął mu uciekać z pod dupy, a on spanikował. Nagle znikły klamki sprzęgła i hamulca, był tylko coraz szybciej zbliżający się samochód. Zabrakło techniki, balasnu, przeciwskrętów, opanowania. Wszystkiego. A mimo to dostał Gladiusa.
A gdyby jechał 250 to najwyżej by się poobijał...