Rodzice 7-letniego Ilko Todorova znaleźli okrutną metodę wychowawczą. Potraktowali syna jak zwierzę i skuli chłopca łańcuchem - donosi "Daily Mail". Wszystko po to, by utemperować dziecku charakter i odciąć go od "złego towarzystwa".
Chłopiec przykuty był łańcuchem do domu. Przez pięć miesięcy mógł poruszać się tylko w obrębie podwórka. Potraktowali syna jak psa przykutego do budy. Dramat 7-latka rozgrywał się w bułgarskim miasteczku Goce Delchev. Sprawa ujrzała światło dzienne dzięki sąsiadom, którzy zobaczyli skute łańcuchem dziecko i zawiadomili o tym policję oraz opiekę społeczną.
Ilko trafił do rodziny zastępczej, gdzie otoczony został opieka psychiatrów i psychologów. "Jestem szczęśliwy, że mogę bawić się z innymi dziećmi. Tęsknię za mamą, ale nie chcę spotkać się z tatą" - powiedział chłopiec.
Matka chłopca Marija nie popierała okrutnych działań ojca, który zakuł dziecko w łańcuch, ale bała się sprzeciwić. Dlatego bezczynnie przyglądała się cierpieniu syna. "Chciałam powiedzieć mężowi, żeby tego nie robił, ale bardzo się bałam" - twierdzi kobieta.
Zdziwienie budzi fakt, iż tak długa nieobecność dziecka w szkole nie wzbudziła zaniepokojenia opieki społecznej. Sprawa jest wyjaśniana.
("Daily Mail")
wiadomosci.o2.pl/?s=258&t=524464
Chłopiec przykuty był łańcuchem do domu. Przez pięć miesięcy mógł poruszać się tylko w obrębie podwórka. Potraktowali syna jak psa przykutego do budy. Dramat 7-latka rozgrywał się w bułgarskim miasteczku Goce Delchev. Sprawa ujrzała światło dzienne dzięki sąsiadom, którzy zobaczyli skute łańcuchem dziecko i zawiadomili o tym policję oraz opiekę społeczną.
Ilko trafił do rodziny zastępczej, gdzie otoczony został opieka psychiatrów i psychologów. "Jestem szczęśliwy, że mogę bawić się z innymi dziećmi. Tęsknię za mamą, ale nie chcę spotkać się z tatą" - powiedział chłopiec.
Matka chłopca Marija nie popierała okrutnych działań ojca, który zakuł dziecko w łańcuch, ale bała się sprzeciwić. Dlatego bezczynnie przyglądała się cierpieniu syna. "Chciałam powiedzieć mężowi, żeby tego nie robił, ale bardzo się bałam" - twierdzi kobieta.
Zdziwienie budzi fakt, iż tak długa nieobecność dziecka w szkole nie wzbudziła zaniepokojenia opieki społecznej. Sprawa jest wyjaśniana.
("Daily Mail")
wiadomosci.o2.pl/?s=258&t=524464