Wydarzenia, które rozegrały się w Wielkiej Brytanii od lata do jesieni 1985 roku odbiły się głośnym echem w mediach. Po serii nie związanych ze sobą pożarów, które wybuchały w prywatnych mieszkaniach, odkryto, że w każdym z pomieszczeń, gdzie wybuchł ogień, znaleziono taki sam obrazek - tanią reprodukcją przedstawiającą płaczące dziecko płci męskiej. Prawidłowość ta mogłaby zostać zignorowana jako nie mająca żadnego związku z wypadkami gdyby nie fakt, że za każdym razem, bez wyjątku, obrazek był nietknięty, mimo iż wszystkie inne rzeczy zostały niemal doszczętnie zniszczone. Opinia publiczna zapoznała się z tym tajemniczym fenomenem na początku września, po tym jak jedna z krajowych gazet przytoczyła wypowiedz Petera Halla, strażaka z Yorkshire. Twierdził on, że brygady straży pożarnej działające na terenie północnej Anglii wielokrotnie natknęły się właśnie na ten obrazek, który za każdym razem pozostał nie tknięty przez ogień. W żadnym z tych przypadków nie można było stwierdzić przyczyny pożaru. Hall zdecydował się mówić po tym, jak jego brat Ron, który nie potraktował poważnie tej historii, nie chciał wierzyć w coś, co wyglądało na czary - celowo przyniósł do domu kopię Płaczącego chłopca i wkrótce potem jego dom spłonął w nie wyjaśnionych okolicznościach. Widząc, że z poczerniałych ruin wydobyto nietknięty obrazek, Ron Hall zdecydował się działać.
Po ukazaniu się pierwszego artykułu na ten temat jeden z krajowych dzienników oświadczył, że do redakcji bez przerwy dzwonią właściciele kopii Płaczącego chłopca, którzy doświadczyli podobnych nieszczęść. Dorze Brand z Mitcham w Surrey spłonął dom w sześć miesięcy po kupnie Płaczącego chłopca - ocalał tylko on, a posiadała ponad setkę innych obrazów. Sandra Craske z Kilburn powiedziała, że ona, jej siostra i matka, a także przyjaciółka ucierpiały od ognia, który wybuchł po nabyciu kopii Płaczącego chłopca. Informacje o podobnych wypadkach nadeszły z Leeds, Nottingham, Oxfordshire i z wyspy Wight. 21 października ogień zniszczył Parillo Pizza Palace w Great Yarmouth w Norfolk, a mimo to eksponowany w odsłoniętym miejscu Płaczący chłopiec zachował się w idealnym stanie. Trzy dni później rodzina Godberów z Herringthorpe położonym na południu Yorkshire strąciła dom w zagadkowym pożarze; wiszący w pokoju dziennym Płaczący chłopiec ocalał, a obrazy wiszące po obu jego stronach strawił ogień. Dzień później w domu należącym do rodziny Amosów, która mieszkała w Heswall w Merseyside, miał miejsce wybuch gazu. Zniszczony został całkowicie budynek, natomiast obrazy Płaczącego chłopca wiszące w pokoju dziennym i jadalni nie zostały wcale uszkodzone. Niespełna dwadzieścia cztery godziny później wybuchł kolejny pożar, tym razem w mieszkaniu byłego strażaka, Freda Trowera z Telford w Shropshire. Wywołało to ponowne zainteresowanie przynoszącym nieszczęście przedmiotem, a jedna z gazet zasugerowała nawet, żeby właściciele Płaczącego chłopca wzięli udział w zbiorowym paleniu obrazów w noc Guya Fawkesa.
Pomimo, iż większość ludzi w Wielkiej Brytanii uznała, że cała historia stanowi jedynie nieszkodliwa zabawę "sezonu ogórkowego", nie wszyscy byli o tym do końca przekonani. Nadszedł listopad i okazało się, że niektórzy ludzie przechodzili załamanie nerwowe, wierząc, że "duch" obrazu, który zniszczyli, prześladuje ich bez przerwy. Pewna kobieta z Leeds sądziła, że obraz ponosi odpowiedzialność za śmierć w płomieniach jej męża i trzech synów, a pani Woodward z Forest Hill w Londynie czuła, ze obraz jest przyczyna śmierci jej syna, córki, męża i matki, którzy zginęli w oddzielnych pożarach. Kilka brygad straży pożarnej, poproszonych o skomentowanie narastającej histerii związanej z obrazem, nie zgodziło się na rozmowę na ten temat, nie wyraziło też zgody na udział w zbiorowych paleniach, które były organizowane w całym kraju. Pomimo to historia nie miała zamiaru odejść w zapomnienie.
12 października Malcolm Vaughan z Church Down w Gloucestershire pomógł sąsiadowi zniszczyć kopie Płaczącego chłopca. Po powrocie do domu zobaczył, że jeden z pokoi w jego domu stoi w płomieniach, a strażacy, którzy przyjechali na miejsce zdarzenia, nie byli w stanie wytłumaczyć przyczyn. Kilka tygodni później tajemniczy pożar wybuchł w domu położonym w Weston-Super-Mare w Avon. Śmierć poniósł wtedy sześćdziesięciosiedmioletni William Armitage. Informacja ta wzbudziła znaczne zainteresowanie prasy, gdy się okazało, że obok zwęglonego ciała znaleziono nie uszkodzoną kopię Płaczącego chłopca.
W prasie znalazła się potem wypowiedz jednego ze strażaków, który brał udział w gaszeniu pożaru: "Aż do tej chwili nie wierzyłem w te wszystkie historie o przedmiotach sprowadzających nieszczęście. Jednakże jeśli w strawionym przez pożar pokoju znajduje rzecz, która jako jedyna nie została zniszczona, to jest to coś bardzo dziwnego". Dziwne, to mało powiedziane, niektórzy mogą jeszcze dodać, że jest to także nieco przerażające..