kilka fotek o tym jak może wyglądać świat po apokalipsie
📌
Wojna na Ukrainie
- ostatnia aktualizacja:
Dzisiaj 0:57
📌
Konflikt izrealsko-arabski
- ostatnia aktualizacja:
Dzisiaj 0:05
#świat
Patrzcie jaka " Kunegunda"
Jedna z przygód Łowcy zombie. Piękne klimaty
..w 5min.
wiem wiem, że to sadistic, ale postanowiłem wrzucić coś, co być może komuś się spodoba, a sadystyczne nie jest. Dla relaksu.
Dwa filmiki promujące Discovery Channel .
Świetny film pokazujący analogię między rozwojem człowieka a ewolucją świata.
btw mało to sadystyczne ale dobre kurwa.
btw mało to sadystyczne ale dobre kurwa.
Byliście kiedyś na Haiti?
Nie?
No to teraz nie ma sensu już tam jechać....
Nie?
No to teraz nie ma sensu już tam jechać....
Walter B. Jehovah (nie śmiejcie się z jego nazwiska, naprawdę miał takie) był solipsystą całe swoje życie. Solipsysta – na wypadek gdybyś nie znał tego słowa – to taki gość, który wierzy, że jedynie on sam istnieje realnie. Inni ludzie i cały wszechświat istnieją tylko w jego wyobraźni. Jeśli zaś przestanie o nich myśleć, to przestana istnieć.
Pewnego dnia Walter B. Jehovah stal się w praktyce solipsystą. W przeciągu tygodnia jego żona uciekła z innym facetem, stracił pracę urzędnika portowego i złamał nogę goniąc kota, tak aby ten nie przebiegł mu drogi.
W końcu zdecydował (leżąc w szpitalnym łóżku), że skończy ze wszystkim.
Patrząc przez okno i gapiąc się w gwiazdy zażyczył sobie, żeby przestały istnieć… I ani jednej nie było już na niebie. Potem zażyczył sobie, aby wszyscy ludzie zniknęli… Szpital stal się dziwnie cichy – nawet jak na szpital. Następny był świat… Wtedy Walter B. Jehovah znalazł się zawieszony w pustce. Bez trudu uwolnił się od swego ciała, a potem wziął się za ostatni etap zupełnego pozbawiania siebie istnienia.
Nic się nie stało.
- Dziwne – pomyślał – czy są jakieś granice dla solipsyzmu?
- Tak – odpowiedział jakiś Głos.
- Kim jesteś?! – zapytał Walter B. Jehovah.
- Jestem stwórca tego wszechświata, który właśnie zniszczyłeś. A teraz, skoro zająłeś moje miejsce – tu Głos głęboko westchnął z rozkoszy – mogę już ostatecznie zakończyć swoje życie, znaleźć zapomnienie i pozwolić ci przejąć to wszystko.
- Ale jak JA mogę zakończyć SWOJE istnienie? To jest właśnie to, co próbuję zrobić… No wiesz…
- Tak, wiem – powiedział Głos. – Musisz zrobić to samo co ja: stwórz wszechświat, poczekaj, aż ktoś w tym wszechświecie naprawdę uwierzy (tak samo jak i ty uwierzyłeś) i będzie chciał przestać istnieć. Potem możesz odejść na emeryturę i pozwolić mu wszystko przejąć. A teraz, żegnaj.
I Głos odszedł.
Walter B. Jehovah został sam w pustce. Była tylko jedna rzecz, którą mógł zrobić: stworzył niebo i ziemię.
Zabrało mu to siedem dni.
Pewnego dnia Walter B. Jehovah stal się w praktyce solipsystą. W przeciągu tygodnia jego żona uciekła z innym facetem, stracił pracę urzędnika portowego i złamał nogę goniąc kota, tak aby ten nie przebiegł mu drogi.
W końcu zdecydował (leżąc w szpitalnym łóżku), że skończy ze wszystkim.
Patrząc przez okno i gapiąc się w gwiazdy zażyczył sobie, żeby przestały istnieć… I ani jednej nie było już na niebie. Potem zażyczył sobie, aby wszyscy ludzie zniknęli… Szpital stal się dziwnie cichy – nawet jak na szpital. Następny był świat… Wtedy Walter B. Jehovah znalazł się zawieszony w pustce. Bez trudu uwolnił się od swego ciała, a potem wziął się za ostatni etap zupełnego pozbawiania siebie istnienia.
Nic się nie stało.
- Dziwne – pomyślał – czy są jakieś granice dla solipsyzmu?
- Tak – odpowiedział jakiś Głos.
- Kim jesteś?! – zapytał Walter B. Jehovah.
- Jestem stwórca tego wszechświata, który właśnie zniszczyłeś. A teraz, skoro zająłeś moje miejsce – tu Głos głęboko westchnął z rozkoszy – mogę już ostatecznie zakończyć swoje życie, znaleźć zapomnienie i pozwolić ci przejąć to wszystko.
- Ale jak JA mogę zakończyć SWOJE istnienie? To jest właśnie to, co próbuję zrobić… No wiesz…
- Tak, wiem – powiedział Głos. – Musisz zrobić to samo co ja: stwórz wszechświat, poczekaj, aż ktoś w tym wszechświecie naprawdę uwierzy (tak samo jak i ty uwierzyłeś) i będzie chciał przestać istnieć. Potem możesz odejść na emeryturę i pozwolić mu wszystko przejąć. A teraz, żegnaj.
I Głos odszedł.
Walter B. Jehovah został sam w pustce. Była tylko jedna rzecz, którą mógł zrobić: stworzył niebo i ziemię.
Zabrało mu to siedem dni.
światowce