Zauważyłem, że społeczność sadistica raczej nie jest obojętna jeśli chodzi o takie tematy(i bardzo dobrze). Postanowiłem podzielić się z wami informacją, o której możecie nie usłyszeć we wszystkich mediach, a dotyczą one Polski.
Rosja i Białoruś zaczynają wielkie manewry wojskowe. Ich scenariusz budzi obawy Warszawy i Wilna.
W trwających tydzień ćwiczeniach pod kryptonimem „Zapad 2013” weźmie udział 13 tys. żołnierzy, w tym 2,5 tys. Rosjan, 70 czołgów, ponad 60 samolotów i śmigłowców oraz białoruskie samoloty bezzałogowe, oddziały rakietowe i artyleria.
Armie naszych sąsiadów przećwiczą m.in. obronę granicy przed inwazją, poszukiwanie i likwidację grup dywersyjnych, utrzymanie stanu wyjątkowego w rejonie przygranicznym, a także obronę przeciwlotniczą punktów dowodzenia oraz ważnych obiektów wojskowych.
– Ćwiczenia mają na celu sprawdzenie funkcjonowania systemu wspólnej obrony Państwa Związkowego [Białorusi i Rosji] – deklarował na konferencji prasowej w Mińsku białoruski minister obrony Jury Żadobin, który wraz z szefem generalnego sztabu Rosji będzie dowodził całym przedsięwzięciem.
Manewry odbędą się na terytorium Białorusi, europejskiej części Federacji Rosyjskiej oraz na morzach Barentsa i Bałtyckim.
Dokładny scenariusz manewrów nie jest znany, jednak kilka miesięcy temu w mediach pojawiła się informacja o tym, że wojska białorusko-rosyjskie mają przećwiczyć wariant prewencyjnego ataku jądrowego na Warszawę. Informację tę szybko sprostował Aleksander Łukaszenka.
– Manewry te nie będą skierowane przeciwko krajom Sojuszu Północnoatlantyckiego – oświadczył białoruski prezydent. – Opowieści o różnych scenariuszach przeciwko Polsce są bzdurą, ponieważ nigdy białoruskie wojska nie brały tego pod uwagę podczas manewrów – przekonuje też „Rz” działacz białoruskiej opozycji, gen. Walery Frołow.
„Zapad 2013” budzi jednak obawy sąsiadów Białorusi. Litewski minister obrony Juozas Olekas mówił już wcześniej, że niektóre elementy planowanych manewrów są wymierzone właśnie przeciwko nim (choć szczegółów nie podał).
– Poprzednie ćwiczenia polegały m.in. na tłumieniu powstania wywołanego przez polską mniejszość – przypomina w rozmowie z „Rz” białoruski politolog Aliaksandr Klaskouski.
Zwraca też na to uwagę polski resort spraw zagranicznych. – Niepokoją nas sygnały dotyczące scenariuszy tych ćwiczeń – przyznaje Michał Safianik, dyrektor biura rzecznika MSZ.
Cztery lata temu białoruskie i rosyjskie wojska przeprowadziły największe ćwiczenia przy wschodniej granicy NATO od czasów zimnej wojny. Żołnierze tłumili bunt mniejszości polskiej na Białorusi, która w scenariuszu, siejąc dywersję, przecierała szlak dla ataku regularnych polskich oddziałów. Rosjanie i Białorusini desantowali też oddziały na plaży imitującej polskie wybrzeże i symulowali atak nuklearny przeciw naszemu krajowi.
Szef prezydenckiego Biura Bezpieczeństwa Narodowego gen. Stanisław Koziej uspokaja, że manewry są rzeczą naturalną, jednak, jak twierdzi, warto się im przyglądać i dbać o własne wojsko.
– Jeśli my robimy to samo, ćwiczymy i doskonalimy swoją armię, to równowaga zostaje zachowana i nie ma większych powodów do niepokoju. Niestety, przez ostatnie lata NATO zaambarasowane operacją afgańską nie miało głowy do ćwiczeń na swoim terytorium – mówi Koziej.
Takich manewrów Sojusz rzeczywiście nie przeprowadzał od 1993 r. Wspólne białorusko-rosyjskie ćwiczenia odbywają się od 2004 r.
Stanisław Koziej dodaje, że manewry na Wschodzie „będą dobrym punktem odniesienia dla własnych ćwiczeń”, w tym tegorocznych „Steadfast Jazz”, zaplanowanych przez NATO na 2–9 listopada. Pierwsze ćwiczenia Sojuszu odbywające się w naszym regionie będą przeprowadzone na terenie Polski (poligon w Drawsku), Łotwy, Litwy i Estonii oraz na Bałtyku.
Polska mniejszość na Białorusi zwraca z kolei uwagę na prowokacyjną wymowę wrześniowej daty manewrów „Zapad 2013”. Rozpoczną się one zaledwie trzy dni po rocznicy sowieckiej agresji na Polskę w 1939 r.
Wrzesień był porą ćwiczeń wojskowych jeszcze w czasach radzieckich („Dniepr 1967”, „Odra-Nysa 1969”, „Zapad 1981”, „Drużba 1985”). Gen. Koziej nie dopatruje się w tym złowieszczej symboliki. – Wczesna jesień od wieków była najlepszym okresem dla dużych manewrów wojskowych w Europie – zauważa.
Źródło: rp.pl
Rosja i Białoruś zaczynają wielkie manewry wojskowe. Ich scenariusz budzi obawy Warszawy i Wilna.
W trwających tydzień ćwiczeniach pod kryptonimem „Zapad 2013” weźmie udział 13 tys. żołnierzy, w tym 2,5 tys. Rosjan, 70 czołgów, ponad 60 samolotów i śmigłowców oraz białoruskie samoloty bezzałogowe, oddziały rakietowe i artyleria.
Armie naszych sąsiadów przećwiczą m.in. obronę granicy przed inwazją, poszukiwanie i likwidację grup dywersyjnych, utrzymanie stanu wyjątkowego w rejonie przygranicznym, a także obronę przeciwlotniczą punktów dowodzenia oraz ważnych obiektów wojskowych.
– Ćwiczenia mają na celu sprawdzenie funkcjonowania systemu wspólnej obrony Państwa Związkowego [Białorusi i Rosji] – deklarował na konferencji prasowej w Mińsku białoruski minister obrony Jury Żadobin, który wraz z szefem generalnego sztabu Rosji będzie dowodził całym przedsięwzięciem.
Manewry odbędą się na terytorium Białorusi, europejskiej części Federacji Rosyjskiej oraz na morzach Barentsa i Bałtyckim.
Dokładny scenariusz manewrów nie jest znany, jednak kilka miesięcy temu w mediach pojawiła się informacja o tym, że wojska białorusko-rosyjskie mają przećwiczyć wariant prewencyjnego ataku jądrowego na Warszawę. Informację tę szybko sprostował Aleksander Łukaszenka.
– Manewry te nie będą skierowane przeciwko krajom Sojuszu Północnoatlantyckiego – oświadczył białoruski prezydent. – Opowieści o różnych scenariuszach przeciwko Polsce są bzdurą, ponieważ nigdy białoruskie wojska nie brały tego pod uwagę podczas manewrów – przekonuje też „Rz” działacz białoruskiej opozycji, gen. Walery Frołow.
„Zapad 2013” budzi jednak obawy sąsiadów Białorusi. Litewski minister obrony Juozas Olekas mówił już wcześniej, że niektóre elementy planowanych manewrów są wymierzone właśnie przeciwko nim (choć szczegółów nie podał).
– Poprzednie ćwiczenia polegały m.in. na tłumieniu powstania wywołanego przez polską mniejszość – przypomina w rozmowie z „Rz” białoruski politolog Aliaksandr Klaskouski.
Zwraca też na to uwagę polski resort spraw zagranicznych. – Niepokoją nas sygnały dotyczące scenariuszy tych ćwiczeń – przyznaje Michał Safianik, dyrektor biura rzecznika MSZ.
Cztery lata temu białoruskie i rosyjskie wojska przeprowadziły największe ćwiczenia przy wschodniej granicy NATO od czasów zimnej wojny. Żołnierze tłumili bunt mniejszości polskiej na Białorusi, która w scenariuszu, siejąc dywersję, przecierała szlak dla ataku regularnych polskich oddziałów. Rosjanie i Białorusini desantowali też oddziały na plaży imitującej polskie wybrzeże i symulowali atak nuklearny przeciw naszemu krajowi.
Szef prezydenckiego Biura Bezpieczeństwa Narodowego gen. Stanisław Koziej uspokaja, że manewry są rzeczą naturalną, jednak, jak twierdzi, warto się im przyglądać i dbać o własne wojsko.
– Jeśli my robimy to samo, ćwiczymy i doskonalimy swoją armię, to równowaga zostaje zachowana i nie ma większych powodów do niepokoju. Niestety, przez ostatnie lata NATO zaambarasowane operacją afgańską nie miało głowy do ćwiczeń na swoim terytorium – mówi Koziej.
Takich manewrów Sojusz rzeczywiście nie przeprowadzał od 1993 r. Wspólne białorusko-rosyjskie ćwiczenia odbywają się od 2004 r.
Stanisław Koziej dodaje, że manewry na Wschodzie „będą dobrym punktem odniesienia dla własnych ćwiczeń”, w tym tegorocznych „Steadfast Jazz”, zaplanowanych przez NATO na 2–9 listopada. Pierwsze ćwiczenia Sojuszu odbywające się w naszym regionie będą przeprowadzone na terenie Polski (poligon w Drawsku), Łotwy, Litwy i Estonii oraz na Bałtyku.
Polska mniejszość na Białorusi zwraca z kolei uwagę na prowokacyjną wymowę wrześniowej daty manewrów „Zapad 2013”. Rozpoczną się one zaledwie trzy dni po rocznicy sowieckiej agresji na Polskę w 1939 r.
Wrzesień był porą ćwiczeń wojskowych jeszcze w czasach radzieckich („Dniepr 1967”, „Odra-Nysa 1969”, „Zapad 1981”, „Drużba 1985”). Gen. Koziej nie dopatruje się w tym złowieszczej symboliki. – Wczesna jesień od wieków była najlepszym okresem dla dużych manewrów wojskowych w Europie – zauważa.
Źródło: rp.pl