Rihanna i jej ojczyzna
📌
Wojna na Ukrainie
- ostatnia aktualizacja:
Wczoraj 22:27
📌
Konflikt izrealsko-arabski
- ostatnia aktualizacja:
Wczoraj 3:27
#barbados
Rihanna i jej ojczyzna
Zrzutka na serwery i rozwój serwisu
Witaj użytkowniku sadistic.pl,Od czasu naszej pierwszej zrzutki minęło już ponad 7 miesięcy i środki, które na niej pozyskaliśmy wykorzystaliśmy na wymianę i utrzymanie serwerów. Niestety sytaucja związana z niewystarczającą ilością reklam do pokrycia kosztów działania serwisu nie uległa poprawie i w tej chwili możemy się utrzymać przy życiu wyłącznie z wpłat użytkowników.
Zachęcamy zatem do wparcia nas w postaci zrzutki - jednorazowo lub cyklicznie. Zarejestrowani użytkownicy strony mogą również wsprzeć nas kupując usługę Premium (więcej informacji).
Wesprzyj serwis poprzez Zrzutkę już wpłaciłem / nie jestem zainteresowany
Lubię czasem zajrzeć na wiki, nie wchodząc w szczegół ogólnie co do jakości można wyhaczyć coś ciekawego:
27 stycznia 1994 w ramach kwalifikacji do Pucharu Karaibów odbył się mecz piłkarski pomiędzy reprezentacjami Barbadosu i Grenady. Z powodu charakterystycznych przepisów oraz pozycji obu reprezentacji w kwalifikacjach, najlepszym rozwiązaniem w konkretnym momencie meczu najpierw dla Barbadosu, a później dla Grenady, było zdobycie gola samobójczego. Mecz został określony mianem „jednego z najdziwniejszych meczów piłkarskich w historii”[1][2].
Organizatorzy turnieju wprowadzili zasadę, że w każdym meczu musi być wyłoniony zwycięzca. W przypadku remisu o zwycięstwie decydowała dogrywka z zasadą złotego gola, liczonego podwójnie. Mecz zakończył się rezultatem 4:2, mimo że w dogrywce padła tylko jedna bramka. Barbados, aby zakwalifikować się do Pucharu Karaibów, potrzebował zwycięstwa dwiema bramkami. Kiedy Grenada strzeliła pod koniec meczu gola na 1:2, Barbados celowo strzelił gola samobójczego, co doprowadziło do dogrywki, gdzie również zdobył gola, zgodnie z przepisami liczonego za dwa....
Mecz odbył się 27 stycznia na Stadionie Narodowym w Saint Michael w Barbadosie[4].
Podczas meczu Barbados strzelił dwa gole. Jednak w 83 minucie Grenada zdobyła bramkę na 1:2, co w tamtym momencie zapewniało jej awans. Przez następne kilka minut Barbados bezskutecznie próbował powiększyć prowadzenie. W związku z tym w 87. minucie piłkarze tej reprezentacji zaprzestali ataków, a obrońca Eyre Sealy oraz bramkarz Horace Stoute rozpoczęli wymianę podań między sobą, zanim Sealy celowo zdobył bramkę samobójczą[1]. Po tym wydarzeniu, przy remisie 2:2 i 3 minutach doliczonego czasu gry, piłkarze Grenady zorientowali się, że w takiej sytuacji awans da im strzelenie gola do dowolnej bramki. Doprowadziło to do sytuacji, w której Barbados bronił obu bramek. Grenada mimo starań nie zdołała zdobyć bramki samobójczej i 90 minut spotkania zakończyło się remisem 2:2[2].
W dogrywce gola zdobył piłkarz Barbadosu, Trevor Thorne, co zgodnie z przepisami ustaliło wynik meczu na 4:2 i dało awans tej reprezentacji
Puchar Karaibów 1994 rozgrywany w Trynidadzie i Tobago był piątą edycją Pucharu Karaibów. Kwalifikacje do tego turnieju odbywały się w różnych miejscach Karaibów na początku 1994 roku[3]. W grupie pierwszej rozlosowano reprezentacje Barbadosu, Grenady i Portoryka. Organizatorzy turnieju postanowili, że w każdym meczu, zakończonym w regulaminowym czasie remisem, odbędzie się dogrywka z zasadą złotego gola, który będzie liczył się podwójnie[1]. Kwalifikacje rozgrywane systemem każdy z każdym rozpoczęły się 23 stycznia, kiedy to Barbados uległ 0:1 drużynie Portoryka. Dwa dni później Grenada pokonała Portoryko 2:0 po dogrywce, dzięki zasadzie złotego gola. To zapewniło Grenadzie pierwsze miejsce w tabeli z trzema punktami[3]. Aby zatem awansować do finałów, Barbados musiał pokonać Grenadę różnicą przynajmniej dwóch bramek.
27 stycznia 1994 w ramach kwalifikacji do Pucharu Karaibów odbył się mecz piłkarski pomiędzy reprezentacjami Barbadosu i Grenady. Z powodu charakterystycznych przepisów oraz pozycji obu reprezentacji w kwalifikacjach, najlepszym rozwiązaniem w konkretnym momencie meczu najpierw dla Barbadosu, a później dla Grenady, było zdobycie gola samobójczego. Mecz został określony mianem „jednego z najdziwniejszych meczów piłkarskich w historii”[1][2].
Organizatorzy turnieju wprowadzili zasadę, że w każdym meczu musi być wyłoniony zwycięzca. W przypadku remisu o zwycięstwie decydowała dogrywka z zasadą złotego gola, liczonego podwójnie. Mecz zakończył się rezultatem 4:2, mimo że w dogrywce padła tylko jedna bramka. Barbados, aby zakwalifikować się do Pucharu Karaibów, potrzebował zwycięstwa dwiema bramkami. Kiedy Grenada strzeliła pod koniec meczu gola na 1:2, Barbados celowo strzelił gola samobójczego, co doprowadziło do dogrywki, gdzie również zdobył gola, zgodnie z przepisami liczonego za dwa....
Mecz odbył się 27 stycznia na Stadionie Narodowym w Saint Michael w Barbadosie[4].
Podczas meczu Barbados strzelił dwa gole. Jednak w 83 minucie Grenada zdobyła bramkę na 1:2, co w tamtym momencie zapewniało jej awans. Przez następne kilka minut Barbados bezskutecznie próbował powiększyć prowadzenie. W związku z tym w 87. minucie piłkarze tej reprezentacji zaprzestali ataków, a obrońca Eyre Sealy oraz bramkarz Horace Stoute rozpoczęli wymianę podań między sobą, zanim Sealy celowo zdobył bramkę samobójczą[1]. Po tym wydarzeniu, przy remisie 2:2 i 3 minutach doliczonego czasu gry, piłkarze Grenady zorientowali się, że w takiej sytuacji awans da im strzelenie gola do dowolnej bramki. Doprowadziło to do sytuacji, w której Barbados bronił obu bramek. Grenada mimo starań nie zdołała zdobyć bramki samobójczej i 90 minut spotkania zakończyło się remisem 2:2[2].
W dogrywce gola zdobył piłkarz Barbadosu, Trevor Thorne, co zgodnie z przepisami ustaliło wynik meczu na 4:2 i dało awans tej reprezentacji
Puchar Karaibów 1994 rozgrywany w Trynidadzie i Tobago był piątą edycją Pucharu Karaibów. Kwalifikacje do tego turnieju odbywały się w różnych miejscach Karaibów na początku 1994 roku[3]. W grupie pierwszej rozlosowano reprezentacje Barbadosu, Grenady i Portoryka. Organizatorzy turnieju postanowili, że w każdym meczu, zakończonym w regulaminowym czasie remisem, odbędzie się dogrywka z zasadą złotego gola, który będzie liczył się podwójnie[1]. Kwalifikacje rozgrywane systemem każdy z każdym rozpoczęły się 23 stycznia, kiedy to Barbados uległ 0:1 drużynie Portoryka. Dwa dni później Grenada pokonała Portoryko 2:0 po dogrywce, dzięki zasadzie złotego gola. To zapewniło Grenadzie pierwsze miejsce w tabeli z trzema punktami[3]. Aby zatem awansować do finałów, Barbados musiał pokonać Grenadę różnicą przynajmniej dwóch bramek.
Witam wszystkich
Być może ktoś z Was słyszał już o tajemniczych, ruchomych trumnach członków rodziny Chase, które znajdowały się w grobowcu na Barbados, a jeśli nie, to zapraszam do lektury
Nad zatoką Oistins, na południowym wybrzeżu wyspy Barbados wznosi się cmentarz Christ Church. Zbudowany z wielkich, scementowanych bloków rafy koralowej grobowiec Chase'ów, o wymiarach cztery na dwa metry, był do połowy zagłębiony w ziemi. Marmurowa płyta ważąca tonę stanowiła solidne zamknięcie.
31 lipca 1807 roku znalazła się tu pierwsza trumna, jednak nie było to dla nieboszczyka miejsce spoczynku. W trumnie spoczywały zwłoki pani Thomasiny Goddard. Pochówek miał zupełnie zwykły przebieg i nic nie zapowiadało nadzwyczajnych wydarzeń. Wkrótce potem, dokładnie 22 lutego 1808 roku w krypcie umieszczono drugą trumnę. Była znacznie mniejsza, gdyż leżały w niej zwłoki dziecka - Mary Anny Marii Chase, wnuczki pani Goddard. I tym razem wszystko odbyło się jak zazwyczaj. Kiedy więc 6 lipca 1812 roku otwarto kryptę w celu pochowania w niej starszej siostry Mary Anny, Dorcas Chase, żałobnicy i grabarze stanęli jak rażeni piorunem na widok tego, co w niej ujrzeli: mniejsza trumna leżała w jednym kącie, a trumna pani Goddard była oparta o ścianę. Wyglądało to tak, jakby jakiś olbrzym dla psoty ruszył trumny z miejsca albo odsunął na bok bez należytego respektu. O sile sprawcy świadczyło to, że trumny były obite ołowianą blachą i takie zadanie nie należało do łatwych.
Ponieważ trudno było ustalić co zaszło, w milczącym porozumieniu ustawiono trumny na swoje miejsca i postawiono obok nich nowa trumnę, następnie zamknięto komorę grobowca. Zaczęto snuć rozważania, iż sprawcami są murzyńscy niewolnicy, którzy byli traktowani przez swego pana Thomasa Chase gorzej niż zwierzęta (tak samo traktował swoją rodzinę - krążyły plotki, że Dorcas sama zagłodziła się na śmierć nie mogąc dłużej znieść kazirodczych zapędów okrutnego ojca).
Niedługo potem odbył się kolejny pogrzeb - tym razem miał zostać pochowany sam Thomas Chase. Jak łatwo się domyśleć, trumny znów zmieniły swe położenie. Trumienka Mary stała odwrócona do góry nogami, w rogu krypty. Trumna ze zwłokami Thomasiny również zmieniła położenie - stała teraz oparta o ścianę pod dziwnym kątem. Jedynie drewniana trumna Dorcas leżała na swoim miejscu, najwyraźniej nietknięta. Grabarze uporządkowali wnętrze grobowca a po wstawieniu cieżkiej, ołowianej trumny Thomasa, zasunęli ciężką pokrywę i opieczętowali wejście.
Aż do 25 września 1816 roku, wokół rodzinnego grobowca Chase'ów panowała cisza. Tego dnia jednak miał odbyć się pogrzeb Samuela Brewstera Amesa, zmarłego miesiąc po jego pierwszych urodzinach. Ponownie więc otwarto grobowiec, aby złożyć maleńką trumienkę. Oczom przerażonych robotników ukazał się straszny widok. Ciężkie ołowiane trumny były chaotycznie porozrzucane. Nawet potężna trumna Thomasa, którą musiało wnosić dziesięciu rosłych mężczyzn, leżała niedbale porzucona w kącie. Jedynie drewniana trumna Dorcas znów pozostała na swoim miejscu. Nikt już nie miał wątpliwości : to mogli zrobić tylko Murzyni! Ale czy naprawdę mogliby to zrobić i to w sposób taki, aby nikt tego nie zauważył? Ponadto Murzyni zabobonnie bali się zmarłych. Wszystko to jednak było bez znaczenia. Przed grobowcem wystawiono straże, co pozwalało sądzić, że położy to kres wszelkim profanacjom.
17 listopada tego samego roku znowu odbył się pogrzeb. Tym razem miano pochować Samuela Brewstera Seniora, przeniesionego do grobowca rodziny Chase z pierwotnego miejsca spoczynku na cmentarzu św. Filipa. Ceremonia pogrzebowa przypominała ludowy festyn. Zgromadził się tłum ludzi, przyjmowano zakłady; kto stawiał na powtórzenie się dziwnych zjawisk, ten wygrał: w grobowcu znów panował chaos. Musiały działać tam tak gwałtowne siły, że trumna pani Goddard, która jako pierwsza "mieszkanka" grobowca była na nie najdłużej narażona, została rozbita na kawałki. Tak dalej być nie mogło - zabrano się do badania grobowca. Zbadano centymetr po centymetrze i niczego nie stwierdzono: ściany, podłoga, sufit, płyta zamykająca wejście, wszystko było w nienagannym stanie, nawet mysz nie mogła by się prześlizgnąć.
Sprawa stała się na tyle poważna, że zainteresował się nią sam gubernator wyspy Barbados, sir Stapleton Cotton, lord Combermre. Uznał, że tak dłużej być nie może i kiedy zmarła kolejna osoba z rodu Chase'ów, Thomasina Clarke, gubernator przybył na pogrzeb w towarzystwie czterech asystentów, aby na własne oczy przekonać się, ile jest prawdy w plotkach o przeklętym grobowcu. Po uniesieniu płyty nagrobnej okazało się, że trumny znowu zostały porozrzucane po krypcie. Tym razem przegniła trumna pani Goddard rozpadła się i aby ją ponownie położyć na miejsce, trzeba było ją wzmocnić, oplatając drutem. Gubernator przejął komendę. Polecił asystentowi dokładnie sprawdzić ściany, sufit i podłogę krypty, aby przekonać się, czy nie ma tak jakiegoś tajnego przejścia. Nie było żadnych śladów. Następnie rozkazał ułożyć trumny we właściwych pozycjach, a następnie rozsypać cienką warstwę drobnego piasku z plaży. Dzięki temu, każdy kto wejdzie do kryty, będzie musiał zostawić ślady. Ślady na piasku zostaną też, jeśli trumny przesuwa woda gruntowa, zalewająca rodzinny grobowiec. Kolejne dyspozycje Combermere'a dotyczyły marmurowej płyty zakrywającej wejście do grobowca. Polecił dokładnie ją przymurować, a następnie na miękkim jeszcze cemencie on sam, jak również kilku innych szacownych obywateli, odcisnęli swoje pieczęcie. "Teraz uczyniliśmy wszystko co w ludzkiej mocy, aby żaden intruz nie mógł dostać się do krypty, nie zostawiając po sobie śladów" - orzekł gubernator.
Ponowne otwarcie krypty.
18 kwietnia 1820 roku, czyli ponad dziewięć miesięcy po zaplombowaniu krypty Chase'ów, gubernator Combermere przebywał na plantacji Eldridge, zaledwie kilkaset metrów od grobowca. Jadł właśnie kolację z przyjacielem, Robertem Bowcherem Clarkiem. Obaj panowie, chcąc nie chcąc poruszyli temat zagadki "ruchomych" trumien z grobowca. Gubernator oświadczył, że od pogrzebu pani Clarke minęło chyba wystarczająco dużo czasu i że pora sprawdzić, w jakim stanie znajdują się pieczęcie i trumny. Wezwano miejscowego pastora, wielebnego Thomasa Ordersona. Kiedy dowiedział się, w czym rzecz, zgodził się wziąć udział w wyprawie do grobowca. Trzech mężczyzn wyruszyło w kierunku cmentarza. Po drodze Boecher Clarke wziął do pomocy kilku swoich robotników. Grupa liczyła więc już kilkunastu ludzi. Po kilku minutach marszu dotarli na miejsce. Gubernator, pastor i plantator dokładnie sprawdzili stan pieczęci, odciśniętych przed dziewięcioma miesiącami w cemencie. Były nienaruszone, wobec czego Bowcher Clarke kazał robotnikom usunąć cement i odsunąć marmurową płytę. Kiedy wejście do krypty stanęło otworem, mężczyźni zajrzeli do wnętrza. Trumny znowu były porozrzucane. Na piasku rozsypanym na podłodze nie było żadnych odcisków stóp, nie było też śladów działalności wody. Podłoga, sufit i ściany były nienaruszone. Niegdysiejszy kawalerzysta, który nie cofał się przed doborowymi oddziałami Napoleona, musiał w końcu przyznać się do porażki. Nakazał opróżnić grobowiec, a znajdujące się w nim szczątki pochować w innym miejscu. Od tego czasu krypta rodowa Chase'ów do dziś stoi pusta.
Siły nieczyste?
Co sprawiało, że trumny w krypcie na Barbados ciągle się przemieszczały? Początkowo podejrzenie padło na miejscowych bandytów, którzy w jakiś sposób potrafili dostać się do grobowca znienawidzonego rodu Chase'ów i demolowali wnętrze powodowani żądzą zemsty. Jednak doświadczenie przeprowadzone przez gubernatora dowiodło, że do środka nie mógł się dostać żaden człowiek, nie pozostawiając śladów włamania, tak więc hipoteza ta upadła. Z tych samych względów odrzucono także teorię, zgodnie z którą trumny przesuwały się pod wpływem wody zalewającej grobowiec. Poza tym, w żadnym z pobliskich grobowców trumny nie ulegały przemieszczeniu. Brano tez pod uwagę możliwość wystąpienia lokalnego wstrząsu podziemnego, jednak musiałyby to być bardzo ograniczone i wyjątkowo regularne wstrząsy. Ruchy skorupy ziemskiej powinny tez przecież spowodować inne zniszczenia, lub chociaż być odczuwalne w okolicy, a niczego takiego wówczas nie zanotowano. Rozważano też możliwość działania złośliwych duchów - poltergeistów oraz telekinezy. Wśród miejscowej ludności krążyły natomiast pogłoski, jakoby za dewastację grobowca odpowiedzialni byli wyznawcy voodoo. Bez wątpienia w grobowcu Chase'ów działo się coś tajemniczego, jednak nikt nie potrafił w przekonujący sposób wyjaśnić dziwnej wędrówki trumien. Być może nie bez znaczenia był tu fakt, iż historia rodu Chase'ów pełna była przemocy, morderstw i samobójstw. Tak tragiczne wydarzenia, jak twierdzą znawcy przedmiotu, mogą przyczyniać się do powstania zjawisk określanych jako paranormalne. Mimo prawie dwóch stuleci, które już upłynęły od opisanych tu wydarzeń, zagadka rodzinnego grobowca Chase'ów nie doczekała się rozwiązania a opróżniona i stojąca otworem krypta do dziś przyciąga badaczy zjawisk nadprzyrodzonych.
Kiedy Pamela Wilson chciała zejść do wnętrza grobowca, coś ostrzegło ją, żeby tego nie robiła. Postanowiła jednak wykonać zdjęcie swojego towarzysza na tle grobowca. Kiedy film został wywołany, okazało się, że Simon zniknął, a zamiast niego na zdjęciu pojawiła się niewyraźna sylwetka kobiety. Zdjęcie poddano komputerowej obróbce w wyniku której w miejscu, gdzie powinna być głowa, pojawiła się naga czaszka.
Wolna energia?
Jedna z teorii parapsychicznych mówi, że kiedy umiera osoba młoda - zwłaszcza w wyniku morderstwa lub samobójstwa - uwalnia się nadwyżka energii psychicznej. Dwie trumny w grobowcu Chase'ów zawierały szczątki małych dzieci: Samuela Brewstera Amesa i Mary Chase. Samuel Chase Senior został zabity w czasie powstania niewolników w 1816 roku, a Dorcas Chase popełniła samobójstwo. Porównując mroczną zagadkę krypty Chase'ów z klasycznymi przypadkami aktywności poltergeista można zauważyć dość wyraźne podobieństwa. Dorcas i jej ojciec mieli kłopoty z osobowością - skrajne emocje, które nimi rządziły, mogły po ich śmierci spowodować zwiększoną aktywność poltergeista. Również niezwykle chaotyczny sposób, w jaki porozrzucane były trumny, przypomina efekty tego niezwykłego oddziaływania bezosobowej energii.
Magiczne grzyby?
Według jednej z hipotez, trumny w grobowcu mogły być spychane przez grzyby, o których wiadomo, że czasami podnoszą i kruszą nawet ciężkie płyty chodnikowe. Jednak w grobowcu nigdy nie znaleziono śladów takich grzybów. W latach 70-tych grupa studentów z uniwersytetu w Cambridge zaintrygowanych tajemnicą krypty z Barbados, przeprowadziła następujący eksperyment: w szafce w sali wykładowej umieszczono wielkie purchawki, aby sprawdzić, po jakim czasie grzyby ulegną całkowitemu rozkładowi. Okazało się, że po upływie pół roku grzyby wciąż były w doskonałym stanie.
Spisek masonów?
Wśród wielu szczególnie wymyślnych hipotez pojawiła się i taka, która o bezczeszczenie miejsca wiecznego spoczynku rodziny Chase'ów posądzała Obcych. Według zwolenników tej teorii, Obcy zdalnie przesuwali trumny, żeby zbadać ludzkie reakcje na niezwykłe zdarzenia, wymykające się jakiemukolwiek "ziemskiemu" wyjaśnieniu. Inna teoria głosiła z kolei, że cała zagadka jest jedynie intrygą loży masonów. Zgodnie z tymi spekulacjami, lord Comberemere wraz z braćmi ze swojej loży, z sobie tylko znanych powodów postanowił wymyślić i puścić w obieg tajemniczą opowieść o trumnach, które same się poruszają. Jednak wobec licznych dowodów oraz relacji świadków na temat poruszających się trumien hipotezę tę można z całą pewnością odrzucić.
Niestety nie będzie "więcej zdjęć w komentarzu" bo ich zwyczajnie nie jest dużo.
Być może ktoś z Was słyszał już o tajemniczych, ruchomych trumnach członków rodziny Chase, które znajdowały się w grobowcu na Barbados, a jeśli nie, to zapraszam do lektury
Nad zatoką Oistins, na południowym wybrzeżu wyspy Barbados wznosi się cmentarz Christ Church. Zbudowany z wielkich, scementowanych bloków rafy koralowej grobowiec Chase'ów, o wymiarach cztery na dwa metry, był do połowy zagłębiony w ziemi. Marmurowa płyta ważąca tonę stanowiła solidne zamknięcie.
31 lipca 1807 roku znalazła się tu pierwsza trumna, jednak nie było to dla nieboszczyka miejsce spoczynku. W trumnie spoczywały zwłoki pani Thomasiny Goddard. Pochówek miał zupełnie zwykły przebieg i nic nie zapowiadało nadzwyczajnych wydarzeń. Wkrótce potem, dokładnie 22 lutego 1808 roku w krypcie umieszczono drugą trumnę. Była znacznie mniejsza, gdyż leżały w niej zwłoki dziecka - Mary Anny Marii Chase, wnuczki pani Goddard. I tym razem wszystko odbyło się jak zazwyczaj. Kiedy więc 6 lipca 1812 roku otwarto kryptę w celu pochowania w niej starszej siostry Mary Anny, Dorcas Chase, żałobnicy i grabarze stanęli jak rażeni piorunem na widok tego, co w niej ujrzeli: mniejsza trumna leżała w jednym kącie, a trumna pani Goddard była oparta o ścianę. Wyglądało to tak, jakby jakiś olbrzym dla psoty ruszył trumny z miejsca albo odsunął na bok bez należytego respektu. O sile sprawcy świadczyło to, że trumny były obite ołowianą blachą i takie zadanie nie należało do łatwych.
Ponieważ trudno było ustalić co zaszło, w milczącym porozumieniu ustawiono trumny na swoje miejsca i postawiono obok nich nowa trumnę, następnie zamknięto komorę grobowca. Zaczęto snuć rozważania, iż sprawcami są murzyńscy niewolnicy, którzy byli traktowani przez swego pana Thomasa Chase gorzej niż zwierzęta (tak samo traktował swoją rodzinę - krążyły plotki, że Dorcas sama zagłodziła się na śmierć nie mogąc dłużej znieść kazirodczych zapędów okrutnego ojca).
Niedługo potem odbył się kolejny pogrzeb - tym razem miał zostać pochowany sam Thomas Chase. Jak łatwo się domyśleć, trumny znów zmieniły swe położenie. Trumienka Mary stała odwrócona do góry nogami, w rogu krypty. Trumna ze zwłokami Thomasiny również zmieniła położenie - stała teraz oparta o ścianę pod dziwnym kątem. Jedynie drewniana trumna Dorcas leżała na swoim miejscu, najwyraźniej nietknięta. Grabarze uporządkowali wnętrze grobowca a po wstawieniu cieżkiej, ołowianej trumny Thomasa, zasunęli ciężką pokrywę i opieczętowali wejście.
Aż do 25 września 1816 roku, wokół rodzinnego grobowca Chase'ów panowała cisza. Tego dnia jednak miał odbyć się pogrzeb Samuela Brewstera Amesa, zmarłego miesiąc po jego pierwszych urodzinach. Ponownie więc otwarto grobowiec, aby złożyć maleńką trumienkę. Oczom przerażonych robotników ukazał się straszny widok. Ciężkie ołowiane trumny były chaotycznie porozrzucane. Nawet potężna trumna Thomasa, którą musiało wnosić dziesięciu rosłych mężczyzn, leżała niedbale porzucona w kącie. Jedynie drewniana trumna Dorcas znów pozostała na swoim miejscu. Nikt już nie miał wątpliwości : to mogli zrobić tylko Murzyni! Ale czy naprawdę mogliby to zrobić i to w sposób taki, aby nikt tego nie zauważył? Ponadto Murzyni zabobonnie bali się zmarłych. Wszystko to jednak było bez znaczenia. Przed grobowcem wystawiono straże, co pozwalało sądzić, że położy to kres wszelkim profanacjom.
17 listopada tego samego roku znowu odbył się pogrzeb. Tym razem miano pochować Samuela Brewstera Seniora, przeniesionego do grobowca rodziny Chase z pierwotnego miejsca spoczynku na cmentarzu św. Filipa. Ceremonia pogrzebowa przypominała ludowy festyn. Zgromadził się tłum ludzi, przyjmowano zakłady; kto stawiał na powtórzenie się dziwnych zjawisk, ten wygrał: w grobowcu znów panował chaos. Musiały działać tam tak gwałtowne siły, że trumna pani Goddard, która jako pierwsza "mieszkanka" grobowca była na nie najdłużej narażona, została rozbita na kawałki. Tak dalej być nie mogło - zabrano się do badania grobowca. Zbadano centymetr po centymetrze i niczego nie stwierdzono: ściany, podłoga, sufit, płyta zamykająca wejście, wszystko było w nienagannym stanie, nawet mysz nie mogła by się prześlizgnąć.
Sprawa stała się na tyle poważna, że zainteresował się nią sam gubernator wyspy Barbados, sir Stapleton Cotton, lord Combermre. Uznał, że tak dłużej być nie może i kiedy zmarła kolejna osoba z rodu Chase'ów, Thomasina Clarke, gubernator przybył na pogrzeb w towarzystwie czterech asystentów, aby na własne oczy przekonać się, ile jest prawdy w plotkach o przeklętym grobowcu. Po uniesieniu płyty nagrobnej okazało się, że trumny znowu zostały porozrzucane po krypcie. Tym razem przegniła trumna pani Goddard rozpadła się i aby ją ponownie położyć na miejsce, trzeba było ją wzmocnić, oplatając drutem. Gubernator przejął komendę. Polecił asystentowi dokładnie sprawdzić ściany, sufit i podłogę krypty, aby przekonać się, czy nie ma tak jakiegoś tajnego przejścia. Nie było żadnych śladów. Następnie rozkazał ułożyć trumny we właściwych pozycjach, a następnie rozsypać cienką warstwę drobnego piasku z plaży. Dzięki temu, każdy kto wejdzie do kryty, będzie musiał zostawić ślady. Ślady na piasku zostaną też, jeśli trumny przesuwa woda gruntowa, zalewająca rodzinny grobowiec. Kolejne dyspozycje Combermere'a dotyczyły marmurowej płyty zakrywającej wejście do grobowca. Polecił dokładnie ją przymurować, a następnie na miękkim jeszcze cemencie on sam, jak również kilku innych szacownych obywateli, odcisnęli swoje pieczęcie. "Teraz uczyniliśmy wszystko co w ludzkiej mocy, aby żaden intruz nie mógł dostać się do krypty, nie zostawiając po sobie śladów" - orzekł gubernator.
Ponowne otwarcie krypty.
18 kwietnia 1820 roku, czyli ponad dziewięć miesięcy po zaplombowaniu krypty Chase'ów, gubernator Combermere przebywał na plantacji Eldridge, zaledwie kilkaset metrów od grobowca. Jadł właśnie kolację z przyjacielem, Robertem Bowcherem Clarkiem. Obaj panowie, chcąc nie chcąc poruszyli temat zagadki "ruchomych" trumien z grobowca. Gubernator oświadczył, że od pogrzebu pani Clarke minęło chyba wystarczająco dużo czasu i że pora sprawdzić, w jakim stanie znajdują się pieczęcie i trumny. Wezwano miejscowego pastora, wielebnego Thomasa Ordersona. Kiedy dowiedział się, w czym rzecz, zgodził się wziąć udział w wyprawie do grobowca. Trzech mężczyzn wyruszyło w kierunku cmentarza. Po drodze Boecher Clarke wziął do pomocy kilku swoich robotników. Grupa liczyła więc już kilkunastu ludzi. Po kilku minutach marszu dotarli na miejsce. Gubernator, pastor i plantator dokładnie sprawdzili stan pieczęci, odciśniętych przed dziewięcioma miesiącami w cemencie. Były nienaruszone, wobec czego Bowcher Clarke kazał robotnikom usunąć cement i odsunąć marmurową płytę. Kiedy wejście do krypty stanęło otworem, mężczyźni zajrzeli do wnętrza. Trumny znowu były porozrzucane. Na piasku rozsypanym na podłodze nie było żadnych odcisków stóp, nie było też śladów działalności wody. Podłoga, sufit i ściany były nienaruszone. Niegdysiejszy kawalerzysta, który nie cofał się przed doborowymi oddziałami Napoleona, musiał w końcu przyznać się do porażki. Nakazał opróżnić grobowiec, a znajdujące się w nim szczątki pochować w innym miejscu. Od tego czasu krypta rodowa Chase'ów do dziś stoi pusta.
Siły nieczyste?
Co sprawiało, że trumny w krypcie na Barbados ciągle się przemieszczały? Początkowo podejrzenie padło na miejscowych bandytów, którzy w jakiś sposób potrafili dostać się do grobowca znienawidzonego rodu Chase'ów i demolowali wnętrze powodowani żądzą zemsty. Jednak doświadczenie przeprowadzone przez gubernatora dowiodło, że do środka nie mógł się dostać żaden człowiek, nie pozostawiając śladów włamania, tak więc hipoteza ta upadła. Z tych samych względów odrzucono także teorię, zgodnie z którą trumny przesuwały się pod wpływem wody zalewającej grobowiec. Poza tym, w żadnym z pobliskich grobowców trumny nie ulegały przemieszczeniu. Brano tez pod uwagę możliwość wystąpienia lokalnego wstrząsu podziemnego, jednak musiałyby to być bardzo ograniczone i wyjątkowo regularne wstrząsy. Ruchy skorupy ziemskiej powinny tez przecież spowodować inne zniszczenia, lub chociaż być odczuwalne w okolicy, a niczego takiego wówczas nie zanotowano. Rozważano też możliwość działania złośliwych duchów - poltergeistów oraz telekinezy. Wśród miejscowej ludności krążyły natomiast pogłoski, jakoby za dewastację grobowca odpowiedzialni byli wyznawcy voodoo. Bez wątpienia w grobowcu Chase'ów działo się coś tajemniczego, jednak nikt nie potrafił w przekonujący sposób wyjaśnić dziwnej wędrówki trumien. Być może nie bez znaczenia był tu fakt, iż historia rodu Chase'ów pełna była przemocy, morderstw i samobójstw. Tak tragiczne wydarzenia, jak twierdzą znawcy przedmiotu, mogą przyczyniać się do powstania zjawisk określanych jako paranormalne. Mimo prawie dwóch stuleci, które już upłynęły od opisanych tu wydarzeń, zagadka rodzinnego grobowca Chase'ów nie doczekała się rozwiązania a opróżniona i stojąca otworem krypta do dziś przyciąga badaczy zjawisk nadprzyrodzonych.
Kiedy Pamela Wilson chciała zejść do wnętrza grobowca, coś ostrzegło ją, żeby tego nie robiła. Postanowiła jednak wykonać zdjęcie swojego towarzysza na tle grobowca. Kiedy film został wywołany, okazało się, że Simon zniknął, a zamiast niego na zdjęciu pojawiła się niewyraźna sylwetka kobiety. Zdjęcie poddano komputerowej obróbce w wyniku której w miejscu, gdzie powinna być głowa, pojawiła się naga czaszka.
Wolna energia?
Jedna z teorii parapsychicznych mówi, że kiedy umiera osoba młoda - zwłaszcza w wyniku morderstwa lub samobójstwa - uwalnia się nadwyżka energii psychicznej. Dwie trumny w grobowcu Chase'ów zawierały szczątki małych dzieci: Samuela Brewstera Amesa i Mary Chase. Samuel Chase Senior został zabity w czasie powstania niewolników w 1816 roku, a Dorcas Chase popełniła samobójstwo. Porównując mroczną zagadkę krypty Chase'ów z klasycznymi przypadkami aktywności poltergeista można zauważyć dość wyraźne podobieństwa. Dorcas i jej ojciec mieli kłopoty z osobowością - skrajne emocje, które nimi rządziły, mogły po ich śmierci spowodować zwiększoną aktywność poltergeista. Również niezwykle chaotyczny sposób, w jaki porozrzucane były trumny, przypomina efekty tego niezwykłego oddziaływania bezosobowej energii.
Magiczne grzyby?
Według jednej z hipotez, trumny w grobowcu mogły być spychane przez grzyby, o których wiadomo, że czasami podnoszą i kruszą nawet ciężkie płyty chodnikowe. Jednak w grobowcu nigdy nie znaleziono śladów takich grzybów. W latach 70-tych grupa studentów z uniwersytetu w Cambridge zaintrygowanych tajemnicą krypty z Barbados, przeprowadziła następujący eksperyment: w szafce w sali wykładowej umieszczono wielkie purchawki, aby sprawdzić, po jakim czasie grzyby ulegną całkowitemu rozkładowi. Okazało się, że po upływie pół roku grzyby wciąż były w doskonałym stanie.
Spisek masonów?
Wśród wielu szczególnie wymyślnych hipotez pojawiła się i taka, która o bezczeszczenie miejsca wiecznego spoczynku rodziny Chase'ów posądzała Obcych. Według zwolenników tej teorii, Obcy zdalnie przesuwali trumny, żeby zbadać ludzkie reakcje na niezwykłe zdarzenia, wymykające się jakiemukolwiek "ziemskiemu" wyjaśnieniu. Inna teoria głosiła z kolei, że cała zagadka jest jedynie intrygą loży masonów. Zgodnie z tymi spekulacjami, lord Comberemere wraz z braćmi ze swojej loży, z sobie tylko znanych powodów postanowił wymyślić i puścić w obieg tajemniczą opowieść o trumnach, które same się poruszają. Jednak wobec licznych dowodów oraz relacji świadków na temat poruszających się trumien hipotezę tę można z całą pewnością odrzucić.
Niestety nie będzie "więcej zdjęć w komentarzu" bo ich zwyczajnie nie jest dużo.
Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji zobligowała nas do oznaczania kategorii wiekowych
materiałów wideo wgranych na nasze serwery. W związku z tym, zgodnie ze specyfikacją z tej strony
oznaczyliśmy wszystkie materiały jako dozwolone od lat 16 lub 18.
Jeśli chcesz wyłączyć to oznaczenie zaznacz poniższą zgodę:
Oświadczam iż jestem osobą pełnoletnią i wyrażam zgodę na nie oznaczanie poszczególnych materiałów symbolami kategorii wiekowych na odtwarzaczu filmów
Jeśli chcesz wyłączyć to oznaczenie zaznacz poniższą zgodę:
Oświadczam iż jestem osobą pełnoletnią i wyrażam zgodę na nie oznaczanie poszczególnych materiałów symbolami kategorii wiekowych na odtwarzaczu filmów