Betsy miała nadwagę. Mało powiedziane, Betsy była gigantyczna. Żadna dieta, żaden mądrala-magik nie był w stanie jej pomóc. Aż przyjechał do miasta pewien doktor, a jego sława go wyprzedzała. Betsy myślała: Teraz albo nigdy, przecież i tak nie mam nic do stracenia I zapisała się na wizytę.
Przepis otrzymany od medyka zdumiał ją wielce, albowiem brzmiał nastepująco: Proszę jeść co pani chce, ile pani chce i kiedy pani chce - nie ma żadnych ograniczeń Betsy była w szoku! Zarazem zdumiona i uradowana, gdyż było to jak spełnienie marzeń: jeść i chudnąć!
Niestety był też jeden warunek, który studził jej zapał. Mianowicie wszystkie posiłki musiały być spożywane per rectum czyli... doodbytniczo. Hmm... trudno - pomyślała Betsy. Jednak jako naprawdę zdesperowana bez wahania podjęła kurację.
Minęły 3 miesiace i pacjentka pojawiła się ponownie u lekarza. Ale cóż za odmiana! Szczupła, gibka, ubrana w dopasowane ciuchy, uśmiechnięta - żywa reklama. Przycupnęła sobie na krzesełku. Doktor zadał kilka pytań, pogratulował efektu. Po chwili spostrzegł, że kobieta siedzi nieco niespokojnie. Wierci się, kręci, kołysze na boki.
- Czy coś pani dolega? - spytał z troską. - Jakieś problemy z...?
- Ach nie, skąd! - pacjentka zaśmiała się filuternie. - Gumę sobie żuję...
Przepis otrzymany od medyka zdumiał ją wielce, albowiem brzmiał nastepująco: Proszę jeść co pani chce, ile pani chce i kiedy pani chce - nie ma żadnych ograniczeń Betsy była w szoku! Zarazem zdumiona i uradowana, gdyż było to jak spełnienie marzeń: jeść i chudnąć!
Niestety był też jeden warunek, który studził jej zapał. Mianowicie wszystkie posiłki musiały być spożywane per rectum czyli... doodbytniczo. Hmm... trudno - pomyślała Betsy. Jednak jako naprawdę zdesperowana bez wahania podjęła kurację.
Minęły 3 miesiace i pacjentka pojawiła się ponownie u lekarza. Ale cóż za odmiana! Szczupła, gibka, ubrana w dopasowane ciuchy, uśmiechnięta - żywa reklama. Przycupnęła sobie na krzesełku. Doktor zadał kilka pytań, pogratulował efektu. Po chwili spostrzegł, że kobieta siedzi nieco niespokojnie. Wierci się, kręci, kołysze na boki.
- Czy coś pani dolega? - spytał z troską. - Jakieś problemy z...?
- Ach nie, skąd! - pacjentka zaśmiała się filuternie. - Gumę sobie żuję...
Wpis zawiera treści oznaczone jako przeznaczone dla dorosłych, kontrowersyjne lub niezweryfikowane
Kliknij tutaj aby wyświetlić wpis
Kliknij tutaj aby wyświetlić wpis
wydaje mi się, że to ciche wołanie o pomoc.