18+
Ta strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich.
Zapamiętaj mój wybór i zastosuj na pozostałych stronach
Główna Poczekalnia (1) Soft (2) Dodaj Obrazki Filmy Dowcipy Popularne Forum Szukaj Ranking
Zarejestruj się Zaloguj się
📌 Wojna na Ukrainie (tylko materiały z opisem) - ostatnia aktualizacja: Wczoraj 21:52

#creepypasta

Binarne DNA
miodzio0902 • 2013-04-08, 0:24
Mówi się że kiedy zrobisz komuś zdjęcie to jego dusza zostaje w nim uwięziona. Między innymi wierzyli w to Indianie, dla których wielką tragedią było to gdy ktoś namalował ich portret czy zrobił im zdjęcie.

Nie wiem tak naprawdę od czego mam zacząć... Może zaczniemy w ten sposób. Czy wiesz co to jest „Pierwotna Zupa” ? Jest to niezmierzony ocean pierwiastków które chaotycznie się poruszają. Robiły tak przez miliony lat, w końcu w pewnych okolicznościach które ciągle pozostają dla nas zagadką, pierwiastki połączyły się i utworzyły pierwszy na świecie organizm jednokomórkowy.

To naprawdę bardzo okrojona wersja wydarzeń ale jestem pewien że załapałeś mniej więcej o co mi chodzi. Przenieśmy się teraz o jakieś kilka miliardów lat do przodu, do początku lat 90’, kiedy to dostęp do internetu zaczął gwałtownie rosnąć. Praktycznie co sekundę do sieci został podłączany coraz to nowy komputer.

Tryliony bajtów przesyłane z komputera na komputer, od firmy do firmy za pośrednictwem internetu. Z prędkością światła mogłeś (i dalej możesz) pobrać z internetu muzykę, pliki tekstowe i to co nas najbardziej interesuje : zdjęcia. Teraz zastanówmy się przez chwilę, jeżeli zrobisz komuś zdjęcie, co się stanie z jego duszą kiedy obraz zostanie prze-konwertowany na dane i zapisany na dysku twardym ? Czy dusza tam pozostanie ? Po 15 latach wierzymy że tak. Wierzymy że kiedy zapisujesz zdjęcie na dysku to wraz z danymi obrazu zostają tam też zapisane, nazwijmy to dane duszy. Niektórzy mogli by powiedzieć że zostaje tam jej odbicie.

Spójrz teraz na swój folder ze zdjęciami. Jak wiele dusz zostało schwytanych ?

Całkiem niedawno grupa hakerów, którzy sami siebie nazwali “Cardinals” („Kardynałowie”) zainteresowali się tą teorią i zaczęli z nią eksperymentować. Jedną z ciekawszych rzeczy którą odkryli było to że każde zdjęcie tej samej osoby posiada w pewnym momencie ten sam unikalny ciąg kodu binarnego. Jeżeli miałbym wytłumaczyć to krócej powiedziałbym „Binarne DNA”.

Hakerzy posiedli zestaw trzech bardzo tajemniczych plików. Jeden o rozszerzeniu avi, drugi o rozszerzeniu jpeg, a trzeci mp3, każdy z nich posiadający ciekawe, niewytłumaczalne właściwości.

Film cradle.avi, przedstawia grupkę nastolatków zwiedzających piwnicę jakiegoś domu. Obraz jest nagrany na niskiej jakości kamerze, prawdopodobnie z telefonu komórkowego. Film jest tak zniekształcony a jego jakość tak słaba że jego zrozumienie wydaje się być praktycznie niemożliwe. Przez większość filmu kamera jest podawana z rąk do rąk co sprawia że obraz przez prawie cały czas jest rozmazany i bardzo trudno uchwycić cokolwiek.

Jednak pod koniec filmu kamera skupia się na odległej ścianie piwnicy. Obraz uspokaja się na tyle że można dokładnie zobaczyć że twarzą do ściany stoi młoda dziewczynka. Ma długie poskręcane włosy i ubrana jest w białą suknię. Widać ją tylko przez ułamek sekundy, ale wielu ludzi którzy wiedzieli ten film mówią o tym że jest w niej coś niepokojącego. Wydaje się być nieco zdeformowana ale żaden z widzów nie potrafił wyjaśnić w jaki sposób, nikt nie był w stanie podać żadnych szczegółów.

Osobliwą właściwością tego filmu jest jednak to co dzieję się z komputerem użytkownika podczas jego końcówki. W ostatniej sekundzie aplikacja zostaje zmuszona do przejścia w tryb pełnoekranowy (jeżeli oczywiście już wcześniej tego nie zrobiliśmy). Po czym na naszym ekranie wyświetla się jednosekundowy klip na którym widzimy stare okno umiejscowione w ścianie jakiegoś budynku. Klip jest zapętlony i odtwarza się 15 razy, po czym znów widzimy dziewczynkę która tym razem stoi po drugiej stronie okna, plecami do widza i powoli jakby w transie kiwa się do przodu i do tyłu. Po chwili kończy się film a komputer sam się wyłącza.

Kontrole wykazały że rejestr został całkowicie uszkodzony, i nie da się go w żaden sposób odzyskać, jedyny sposób aby komputer znów działał to kompletny „twardy” format dysku i zainstalowanie nowego systemu operacyjnego.

Drugi plik znany jest jako needles.mp3. Jest to plik dźwiękowy który trwa około trzech minut. Jest, tak jak poprzedni plik bardzo zniekształcony. Od czasu do czasu nasze ucho może uchwycić jakąś formę rozmowy lecz przede wszystkim słychać tam pomruki, piski czy coś na kształt warkotu.

Ludzie którzy słuchają tego pliku, często doświadczają ekstremalnych nudności i tracą równowagę przez krótki okres czasu.

Ostatni plik znany jest jako burningman.jpg.

Nazwa pliku (na Polski będzie to coś w stylu „płonący człowiek” przyp. tłumacza) nie ma nic wspólnego z tym co możemy na nim zobaczyć. Zamiast tego przedstawia on potężny, mroczny korytarz w którym panuje potworny bałagan a wszędzie leża ogromne sterty lalek których ktoś pozbawił oczu. Na obrazku widać także mężczyznę stojącego w tle ze spuszczoną głową. Nie można dostrzec żadnych szczegółów ponieważ, tak jak reszta plików, obraz jest bardzo zniekształcony.

Po pobraniu i otworzeniu (przez jakikolwiek program graficzny) plik na zawsze przechodzi w tryb stały. Nic więcej się nie dzieje, jedynie obraz ciągle jest włączony : nie da się go ani wyłączyć ani zminimalizować. Dopóki nie zainstalujesz nowego systemu, mężczyzna z obrazu będzie ciągle obecny w lewym dolnym rogu Twojego pulpitu.

Z tego co grupa hakerów była w stanie dostrzec i zrozumieć, pliki zostały skompilowane do postaci który znacznie wyprzedza znane nam teraz pliki CMD (pliki wsadowe przyp. tłumacza). Pliki są bardzo złożone i skomplikowane (działają pod każdym systemem operacyjnym nieważne czy to Windows czy Linux), lecz nadal nie wiemy kto i po co je stworzył. W rzeczywistości wielu ludzi nie wie o tym że plików nie da się ani przesłać ani skopiować więc dokładne badania są praktycznie niemożliwe.

To wszystko tylko podsyca całą aurę tajemniczości wokoło nich ponieważ zazwyczaj są one wysyłane z anonimowych adresów e-mail. Odrazu tutaj ciśnie się na usta pytanie, jak to jest możliwe ? Kto był w stanie przesłać te pliki ? Cóż tajemnica pozostaje nierozwiązana.

Jeżeli kiedykolwiek zobaczysz któryś z tych plików na swojej poczcie mailowej, powstrzymaj się od ściągania ich ! Każdy z nich działa jak wirus siejąc zniszczenie na Twoim komputerze. Potrafią dokonać usunięcia całego rejestru, uszkodzenia system32 (jeżeli używasz Windowsa), zamrożenia myszy czy zawieszenia komputera.

Powoli zbliżamy się do końca, więc poświęćcie jeszcze parę minut na dokończenie tekstu.

„Kardynałowie” zabrali się za za analizę tych trzech dziwnych plików. Słyszeli także o innych filmach, obrazach czy plikach mp3, lecz żaden z nich nigdy nie wpadł im w ręce. Plotka jednak głosi że w rzeczywistości udało im się odnaleźć i zebrać wszystkie „legendarne” pliki takie jak smile.jpg, barbie.jpg czy suicidemouse.avi, mówi się także że byli w stanie odnaleźć nawet oryginalne nagranie „grifter”.

Niemniej jednak, grupa postanowiła zbadać pliki pod względem binarnym, szukali oni podobieństw czy nawet takich samych ciągów serii binarnych w ich kodach.

Gdy odkryli już podobieństwa i różnice postanowili oni połączyć (opierając się na binarnym 0/1 kodzie) wszystkie pliki razem. Według legendy udało im się to. Otrzymali 7 niezależnych od siebie plików, których jednak nie dało się uruchomić. Każdemu nadali także swoją nazwę : Pożądanie, Obżarstwo, Chciwość, Zazdrość, Lenistwo, Gniew oraz Duma.

W końcu postanowili połączyć także i te pliki. Co jest godne uwagi to to że stało się coś bardzo dziwnego, z 7 plików które wydawały się nie mieć żadnego zastosowania powstał jeden plik o rozszerzeniu exe, uprzednio już nazwany.

“BarelyBreathing.exe”

Czy wiemy coś o tym pliku ? Cóż, niestety był to punkt po którym już niewiele wiadomo o całej sprawie. „Kardynałowie” byli zbyt mądrzy żeby po prostu go uruchomić. Najpierw przeanalizowali go na wszystkie możliwe sposoby : Hex (szesnastkowy system liczbowy), kod binarny sprawdzali dosłownie wszystko aby dowiedzieć się co ten dziwny plik może zrobić.

Kod binarny pliku tworzył jeszcze większą bezsensowną plątanine zer i jedynekm które (tak samo jak wcześniejsze 7 plików) nie miały żadnego sensu.

Jedyne co im pozostało to uruchomić ten program. Zgrali go na osobny przenośny dysk i uruchomili. Było to ostatnie polecenie które udało się odnaleźć policyjnym informatykom na ich zniszczonych komputerach tydzień później. Ich ciała były tak zdeformowane że nawet rodzina i przyjaciele mieli trudności z rozpoznaniem ich. Policyjny opis zwłok stwierdza że zostali brutalnie pocięci po twarzy i rękach a ich skóra została zupełnie spalona, następnie wielokrotnie odcinana przez bardzo cienką brzytwę.

Rząd szybko próbował zatuszować całą sprawę, lecz pojawiały się ciągle przecieki na jej temat. Wszystko dzięki temu że „Kardynałowie” prowadzili bloga na którym opisywali przebieg ich pracy (blog został od razu usunięty więc nawet go nie szukajcie) . Szybko rozeszło się nad czym pracowali i co starali się osiągnąć, pojawiły się także spekulacje na temat tego czy miało to jakiś związek z ich straszliwą śmiercią.

A co z przenośnym dyskiem na którym jest zapisany plik ? Według doniesień został znaleziony w kieszeni jednego z hakerów a następnie zamknięty w policyjnym sejfie, skąd w tajemniczych okolicznościach zniknął.

Plik krąży już po całym świecie. Rządy oczywiście próbują wszystko zatuszować, ale niektóre informacje i tak przeciekają do mediów, zauważcie jak wiele jest doniesień na temat ludzi którzy zostali brutalnie zabici we własnym domu przez „mordercę” a ich komputery zostały skradzione.
Więc jeżeli kiedykolwiek dostaniesz tajemniczy e-mail z załączony plikiem BarelyBreathing.exe, to kurwa... NIE OTWIERAJ GO

źródło : paranormalne.pl
Najlepszy komentarz (75 piw)
Abgda • 2013-04-08, 1:56
No co Wy, właśnie otworzyłem ten plik i teoretycznie powinienem był się palikl;jagsohjgahgapogadfn;vbadapuioewai[thng;cvxić
Blind maiden
Haldamir • 2013-04-07, 22:40
Legenda o pewnej stronie Który sadol się odważy ?
Najlepszy komentarz (23 piw)
Abgda • 2013-04-08, 2:01
Jakby ktoś sprawdzał, to niech zda relacje, bo mam cykora
Portrety
QuaQ • 2013-04-07, 21:24
Myśliwy, po całym dniu polowania, znajdował się w środku ogromnej puszczy. Robiło się ciemno i całkowicie opadł z sił. Zdecydował się iść w jednym kierunku, dopóki nie upewni się co do swojego położenia. Po paru godzinach znalazł chatkę na małej polanie. Ponieważ było już bardzo ciemno zdecydował, że zostanie w niej na noc. Podszedł do chatki. Drzwi były otwarte. W środku nikogo nie było. Myśliwy położył się na znalezionym łóżku, decydując, że wszystko wyjaśni właścicielowi chatki rano.
Rozejrzał się po wnętrzu chatki. Zaskoczony spostrzegł na ścianach kilka portretów, namalowanych z dbałością o najmniejsze szczegóły. Wszystkie portrety bez wyjątku wyglądały, jakby się mu przyglądały. Ich twarze wykrzywione były w grymasach nienawiści i złości. Myśliwy poczuł się dziwnie. Starając się za wszelką cenę zignorować portrety, odwrócił twarz od ściany i wykończony zapadł w głęboki sen.
Rano myśliwy zbudził się. Odwrócił się i zamrugał w nieoczekiwanym świetle słońca. Spostrzegł, że w chatce nie ma żadnych portretów, tylko okna.
Najlepszy komentarz (83 piw)
HejterZSamobrzegu • 2013-04-07, 21:34
No teraz to się zesrałem.
Zaburzenia
Kraczełę • 2013-04-04, 19:12
Cześć. Cierpię zaburzenia obsesyjno-kompulsywne. Są to zaburzenia lękowe, chorujący na to ludzie mają niechciane i powtarzające się uczucia, myśli, pomysły lub zachowania. Moje życie przez to jest liniami po których kroczę, każdego dnia kroczę po innej, ale każda jest tak sama jak poprzednia, każdy mój dzień jest taki sam.

Wczoraj jednak, natrafiłem na skrzywienie w mojej linii.

Obudziłem się tego poranka w moim domku letniskowym, dokładnie o 6:45, tak jak każdego ranka. Przed opuszczeniem mojej sypialni dotknąłem klamkę trzy razy. Musiałem. Musiałem.
Schodząc po schodach ominąłem przedostatni stopień. Nigdy go nie dotykam. Po prostu nie mogę.
Zrobiłem swoje typowe śniadanie składające się z tostu, jajecznicy i czarnej kawy. Nigdy nie jem niczego innego rano, zawsze tylko to.
Włączając mojego iPad’a sprawdziłem nagłówki lokalnych gazet, tak jak zwykle. Dzisiaj jednak czegoś… Brakowało.
Nie mogłem dotknąć tego moim palcem. „Czy czegoś zapomniałem?” Dziwne uczucie towarzyszyło mi przez całą drogę do samochodu. Przy wychodzeniu upewniłem się że zamknąłem drzwi, potem je otworzyłem i znowu zamknąłem.
W czasie drogi do pracy czułem się nieswojo, tak jakby brakowało jakiejś części mnie. „O czym zapomniałem? Jak mogłem zapomnieć?”
Miałem nadzieję że uczucie to opuści mnie w czasie pracy. Nie opuściło. Chodziło za mną przez całe dwanaście godzin. Opuściłem biuro około 18:45 i pojechałem do domu.
Po 25 minutach jazdy zatrzymałem się na czerwonym świetle na skrzyżowaniu Marbury i Westway.
Zaraz po tym jak światło zmieniło się na zielone, poczułem to dziwne uczucie, znowu. Jedyną osobą w pobliżu był kierowca jadący za mną. Trąbił na mnie, kazał w końcu się ruszyć, ja jednak zamiast tego otworzyłem okno i kazałem mu objechać mój samochód. Tak zrobił.
Usiadłem, dalej stojąc na skrzyżowaniu. Coś jest naprawdę źle. „ O czym zapomniałem?”
Upewniłem się że dotknąłem wszystkiego w samochodzie, miałem nadzieję że rozjaśni to moją pamięć. Dotknąłem tablicy rozdzielczej, skórzanych siedzeń, hamulca ręcznego, nawet dachu. Nic mi to nie dało.
Moje ręce zaczynały trząść się gdy powoli odjeżdżałem. „To jest nie w porządku. Nie lubię tego.”
Gdy dojechałem do domu zaparkowałem mojego Mustanga z 1974 roku w garażu. Myję samochód pięć dni w tygodniu, nigdy w weekend’y. Myję jedynie przód i tył samochodu. Nigdy nie myję boków. Nie ważne jak brudne są, nigdy ich nie myję. Po prostu nie mogę.
Ale gdy myłem samochód poczułem że brakuje czegoś innego w mojej codziennej rutynie. „Nie! Znowu? Nie! Najpierw nagłówki, potem skrzyżowanie, teraz to?”
Po umyciu samochodu pobiegłem truchtem do szopy na za domem. Tylko trucht, nigdy tam nie chodzę.
Po wejściu do szopy z narzędziami nagle poczułem że jeszcze czegoś brakuje w mojej linii. Krzyczałem

„To nie w porządku! To nie w porządku! TO NIE W PORZĄDKU!”

Wyszedłem z szopy i wpatrywałem się w jezioro. Zawsze uspakajało mnie to gdy mój lęk wychodził z pod kontroli. Dzisiaj jednak wszystko czego pragnąłem to sen. Musiałem skończyć ten dzień.

* * *

Następnego ranka wstałem o 6:45. Dotknąłem klamki trzy razy. Ominąłem przedostatni stopień w drodze do kuchni.
Przygotowałem tosta, jajecznicę i czarną kawę. Włączyłem iPad’a. Przejrzałem nagłówki.

“…Ciągle czegoś brakuje…”

Pogarszało mi się. Czego niby mogło brakować?. Zaczynałem się źle czuć.
Kierując się w stronę drzwi, czując nieopisany gniew, szybko zamknąłem, otworzyłem i znowu zamknąłem drzwi. Pojechałem do pracy.
Co dziwne, mam tendencję do wydajniejszej pracy gdy jestem zdenerwowany. Więc gdy opuściłem biuro o 18:45. przynajmniej czułem że „coś” zrobiłem.

Pojechałem do domu. Bardzo szybko.

„O… czym… zapomniałem…”

Dotarłem do skrzyżowania Marbury i Westway

„No dalej… Myśl… Myśl!”

Mężczyzna przechodził przez środek skrzyżowania, był w połowie
drogi do drugiej strony.

„Czemu nie pamiętam”

Mężczyzna przekręcił głowę, zauważył Mustanga jadącego prosto na niego z prędkością 140 kilometrów na godzinę.
Ja również go zauważyłem. Fala strachu przeszła przeze mnie gdy widziałem go skaczącego na drugą stronę.
Skręciłem w tą samą stronę. Głośny trzask doszedł do moich uszu gdy przejechałem po nim. „ O mój Boże”
Wyskoczyłem z samochodu, zastanawiałem się co zrobić. Leżał tam, wijąc się w agonii, wydając straszliwe, gardłowe jęki.
Otworzyłem bagażnik Mustanga, podniosłem umierającego mężczyznę i wrzuciłem go do środka. Odjechałem.
Po otworzeniu garażu obmyłem przód i tył mojego samochodu z krwi. Boki nie były brudne.
Po przeciągnięciu jego połamanego ciała za dom pobiegłem truchtem do szopy. W środku były worki na śmieci, cegły i piła.

Po pocięciu mężczyzny, byłem w stanie ułożyć zarówno jego szczątki jak i cegły w worku.

Wrzucenie go do jeziora było ostatnią rzeczą do zrobienia.

* * *

Następnego ranka wstałem o 6:45, dotknąłem klamki trzy razy i ominąłem przedostatni stopień w drodze do kuchni. Podczas jedzenia tosta, jajecznicy i picia czarnej kawy włączyłem iPada i przejrzałem nagłówki gazet.

Nagłówki na wszystkich gazetach brzmiały tak samo: „Samochodowy Morderca Znów Atakuje.”

Uśmiechnąłem się.

„Z powrotem w normalności”
Oto kolenie opowiadanie Creepypasta. Wklejam w opowiadaniu bo jest długie i większości tu pewnie nie chciało by się czytać

PS: to mój pierwszy tematy i pewnie nudniejsze opowiadanie wybrałem więc proszę o wyrozumiałość i mogę wrzucić bardziej ciekawsze jeśli napiszecie.
Najlepszy komentarz (53 piw)
JakiesGowno • 2012-09-13, 21:28
Dodaję to gdyż poprzedni creepypasta był do dupy mam nadzieję, że to będzie lepsze.

i tak jak poprzednio piszę żebyście komentowali czy wam sie podoba i chcecie więcej
Pegazus i popierdolona gra
Lechu1234 • 2012-09-11, 21:04
Nie wiem co o tym sądzić, podobno prawdziwe...

---------------------------------------------------------------------
Poniższa historia wydarzyła się naprawdę, ale z wielu względów nie będę próbował nikogo przekonać do jej realności, a spróbuję raczej nadać jej charakter generycznej creepypasty. W tej roli prawdopodobnie sprawdzi się ona lepiej.

Rok 1998, Łódź. Brzydka jesień, mętne niebo, ustawiczne deszcze. Podwórka opustoszałe; dzieci wolą siedzieć w domach niż taplać się na zabłoconych boiskach. Najprawdopodobniej ma to pewien związek z rosnącą popularnością Pegasusa - klona japońskiej konsoli NES, sprowadzanego ze wschodu.

Sam zaliczałem się do grona posiadaczy tej sławnej "gry telewizyjnej". Stykałem się z problemem znanym chyba każdemu jej właścicielowi, po prostu wszystkie moje gry mnie znudziły i miałem dziką ochotę na coś nowego. W drodze powrotnej z podstawówki postanowiłem odwiedzić rynek na Bałutach, bo tylko w takich miejscach można było kupić w Polsce kartridże do Pegasusa. Z racji na to, że Pegasus był podróbką z lekko odmienną architekturą, gry też były nielicencjonowanymi podróbkami lub piratami. Wtedy nie miałem o tym pojęcia, a wstępną atrakcyjność tytułu oceniałem według naklejki na kartridżu. Mój ulubiony sprzedawca wyceniał gry na 5-10-15zł - najdroższe były ładne kartridże z chwytliwą nalepką, 10 zł kosztowały te wyglądające przeciętniej, a za 5 zł chodziły takie z dziwnymi naklejkami lub kompletnie ich pozbawione. Pech chciał, że stać mnie wtedy było tylko na najtańszą opcję. Wybrałem żółtą dyskietkę z bordową nalepką, na której widniało niebieskie kółko, plus i napis "ttttt 4 :". Nie dało się z tego nic wywnioskować, ale wyszedłem z założenia, że nalepka na kartridżu nadzwyczaj często nie ma nic wspólnego z jego grą, więc może nie być tak źle.

Wróciłem do domu i natychmiast spróbowałem włożyć nowy nabytek do Pegasusa. Wtedy zauważyłem, że obudowa kartridża jest większa niż zwykle, nie dało jej się też rozłożyć na dwie części, jak to dało się z każdą inną. Spowodowało to problem, bo przez jej rozmiary nie mogłem wepchnąć jej do konsoli. Postanowiłem zaryzykować i rozbiłem młotkiem obudowę gry, uważając przy tym, aby płytka w środku nie uległa uszkodzeniu. Udało mi się i w końcu włożyłem ją ostrożnie do gniazda. Tu jednak czekało na mnie kolejne rozczarowanie - po włączeniu Pegasusa i nastawienia telewizora na odpowiedni kanał widziałem tylko czarny ekran, zero reakcji. Wyjąłem płytkę, przetarłem szmatką, pochuchałem, wyczyściłem wnętrze konsoli, ale nie przyniosło to żadnych rezultatów. W końcu przypadkiem nacisnąłem przycisk reset i ku mojemu zdziwieniu zaczęła grać jakaś wejściowa melodia, a na ekranie pojawił się ekran startowy gry. Z ciekawości wyjąłem grę i spróbowałem włączyć ją jeszcze raz konwencjonalnie, efektem był czarny ekran jak wcześniej i znowu zaczęła działać dopiero po wciśnięciu resetu.

Rozgrywka nie wyróżniała się niczym szczególnym. Z tego co pamiętam, kierowało się jakimś niedużym gościem z włócznią, który walczył z jakimiś wężami na drzewach. Problemem było to, że ZAWSZE po jakichś 5 minutach zastygał wszelki dźwięk, dość często pojawiały się pomniejsze graficzne glitche i nierzadko wszystko się po prostu zacinało. Mocno ograniczało to grywalność, dlatego nigdy za daleko nie dobrnąłem. Grafika stała na dość niskim poziomie, podobnie jak animacja i muzyka. Jakiejkolwiek treści, fabuły czy tytułu nie jestem w stanie podać, bo wszystkie napisy były w jakimś azjatyckim języku, pewnie chińskim.

Skończyło się tak, że odpalałem ją tylko od czasu, gdy naprawdę przycisnęła mnie nuda. Zwykle jednak szybko kończyłem zabawę ze względu na jej techniczne niedoskonałości, ale pewnego dnia odkryłem coś nowego. W grze był moment, w którym trzeba było przeskoczyć z jednej gałęzi na drugą. Postać umiała skakać stosunkowo daleko, więc nie powinno to stanowić to żadnego problemu dla sprawnego manualnie gracza. Mi raz omsknął się wtedy palec i wyskoczyłem duuużo za wcześnie, w rezultacie czego leciałem prosto w kierunku przepaści między gałęziami. Powinienem spaść w dół, ale postać zatrzymała się na pustej przestrzeni między drzewami, tak jakby był tam dla niej grunt. Jakąś sekundę po tym całe otoczenie graficzne się zglitchowało, a muzyka ustała. Tępo wcisnąłem przycisk skoku, a w reakcji na to wszystko znikło i pojawił się czarny ekran. Po chwili usłyszałem głośne "BEEP" i wyskoczyła kolumna tekstu na cały ekran. Znowu nacisnąłem przycisk skoku, znowu rozległ się beep i miejsce poprzedniego textwalla zajął kolejny textwall. Jeszcze raz - i znowu to samo. Za trzecim razem pojawiła się jakaś czarno-biała mapa z naniesionymi nazwami i zaznaczonymi na czerwono kilkoma punktami. Wcisnąłem znowu - pojawiła się następna mapa, znowu nieznanego mi regionu. Znowu skok. Znowu mapa - tę już rozpoznałem - przedstawiała obszar Morza Czarnego (zauważyłem to jako dzieciak, bo ojciec zmuszał mnie do studiowania atlasu). Czerwony punkt znajdował się na obszarze granicznym Rosji z Gruzją. Potem wyskoczył kolejny textwall, skok, niewielki textwall i jakaś grafika. Była to męska twarz, przypominała policyjny portret pamięciowy, ale przez ograniczone możliwości Pegasusa nie był zbyt szczegółowy. Skok, textwall, a pod nim 4 małe czaszki w rzędzie obok siebie, nieznacznie większe od pojedynczych literek. Skok, czarny ekran, 3 beepy, koniec. Próbowałem po tym wciskać każdy przycisk na padzie, ale bez reakcji.

Po tym incydencie gra się zepsuła. Nie dało się grać więcej niż jakieś 10s, bo gwarantowany był freeze. Tydzień potem w ogóle nie dała się włączyć, a później gdzieś ją zgubiłem.
Z biegiem lat zacząłem zastanawiać się co udało mi się odkryć - podejrzewam, że najprawdopodobniej kartridż miał służyć za zaszyfrowany nośnik informacji dla świata przestępczego lub nawet jakichś organizacji terrorystycznych/przewrotowych, a jakimś zbiegiem okoliczności nie dostał się do miejsca przeznaczenia i trafił do Europy Wschodniej razem z innymi grami.
Najlepszy komentarz (35 piw)
zeto88 • 2012-09-11, 21:32
Wyślij ten tekst do faktu, myślę, że możesz im się przydać.
Creepypasta: Zagrajmy w Grę
M00nSpeLL • 2012-09-10, 17:43
Film autorstwa tego samego pana co "Opowieści o creepypasta".Nie jest tak straszne jak wspomniany wcześniej filmik mimo to warto obejrzeć

Na początku zaznaczę, że całość jest napisana przeze mnie (powołując się głównie na 3 źródła, z których będę brał cytaty – nie będę ich zaznaczał ze względu na lepszą przejrzystość tekstu). Może niektórych to zaciekawi.

Historię tą znalazłem na pewnym forum, którego link podaję w źródłach. Było to w dziale zatytułowanym „creepypasta”, czyli takich niby strasznych bądź niepokojących historyjek, które miały się dziać naprawdę.
Jeśli ktoś wie czym jest „creepypasta” to zdaje sobie sprawę, że na początku było to całkiem ciekawe zjawisko, zajmujące się wyszukanymi dziwacznymi/niepokojącymi znaleziskami w internecie (i nie tylko). Jest to zapoczątkowane przez środowisko 4chan.
Aktualnie, niema co zwracać uwagi na te historyjki, gdyż praktycznie wszystkie są wymyślane przez niespełnionych pisarzy horrorów w wieku gimnazjalnym
Ale mimo wszystko da się tam znaleźć pewne perełki, dziejące się prawdopodobnie naprawdę.

Ta „historia” - którą przedstawię - opowiada o kobiecie nazwanej przez internautów Chip-chan (prawdziwe imię i nazwisko nie jest znane). Dlaczego przez internautów? Ano dlatego, że to internauci z jakże nam znanego 4chana odkryli to dziwne zjawisko. Zaczęło się to 6 sierpnia 2011 roku, kiedy to ktoś w sekcji /x/ w wątku podglądania kamerkami internetowymi (ponoć często bez zgody osoby zainteresowanej ) przysłał link do kamer umieszczonych w jakimś mieszkaniu. Na widoku jednej z kamer była widoczna kobieta leżąca w dosyć nienaturalnej pozycji.

Komentarz gościa, który przesłał ten filmik:
"Jakaś laska, siedząca na krześle z podkulonymi nogami, wszędzie dookoła jej biurka i na oknach porozwieszane są znaki w języku koreańskim. Myślę że jest martwa”.

To, co się działo na 4chanie po tej wiadomości jest dosyć długie, dlatego przedstawię resztę historii w skrócie.
Okazało się, że kobieta „tylko” śpi. Dlaczego „tylko”? Bo spała przez niewyobrażalny okres czasu, bez ruchu i w wyjątkowo niewygodnych pozycjach, Ludzie zaczęli się zastanawiać co znaczą tez znaki porozsypywane w jej mieszkaniu. Co z tego wyszło? To:
„Nie możesz zmusić osoby aby była nieprzytomna tylko od 7 do 10 po południu”
-„Nie daj się oszukać/Nie daj się ogłupić”
-„Zawsze, wcześnie rano/Codziennie, samym rankiem”
-„Jeżeli ktoś przyjdzie, to sparaliżuje (w domyśle, tą osobę)”
-„Nie mogę przestać/Nikt mnie nie powstrzyma”

To jest tylko część. Nie wszystko dało się rozczytać, wynikało to z tego, że ta kobieta pisała te znaki dosyć niejasno, tak jakby koreański nie był jej ojczystym językiem. Ale jaka jest prawda to już nie wiem. Aż tak się w ten temat nie zagłębiałem.

Anonymous znaleźli jej blog, gdzie mówi o jakimś skorumpowanym gliniarzu prześladującym ją i który wszczepił jej w ciało jakiś chip nazywany przez nią „verichip”. Ten chip ma kierować jej snem (tzn. długości spania - tak przynajmniej wynika ze źródeł). Kobieta ma rozstawione kamery wokół jej mieszkania, których jest świadoma, także zapewne sama je rozstawiła. Rzadko (jeśli kiedykolwiek) opuszcza swoje mieszkanie, śpi 12+ godzin dziennie (ponoć na początku spała około 20h i tylko na 4h się budziła). Resztę dnia siedzi przy laptopie. Wydaje się wyjątkowo nieobecna, letargiczna, wyczerpana. Ponoć zachowuje się tak od 2009 roku. Mówi, że nie może opuścić swojego mieszkania z powodu tego chipu, boi się skontaktować z policją z powodu tego gliniarza, którego nazywa na blogu „P” (ten inicjał pojawia się też na jej zapisach rozrzuconych wokół mieszkania). Kobieta pisze też, że ten gliniarz ją prześladuje/atakuje w mieszkaniu i wtedy obraca kamerę w inne miejsce lub ją wyłącza("But the psycho cop P disables the cam before he attacks me, sometimes changes the direction of the focus of cam showing the closet." - z jej bloga).
Twierdzi także, że kamera zatrzymuje się zawsze w okolicach 7-10pm czasu koreańskiego, chociaż czas na kamerze dalej leci. Ponoć to prawda z tego co piszą anononymous, ja nie sprawdzałem.

Według ludzi interesujących się tym tematem wynika z tego zajebisty przejaw schizofrenii paranoidalnej połączonej z narkolepsją, który możemy oglądać na własne oczy, w dodatku na żywo. Jedyne co temu przeczy (oprócz rzeczy wspomnianych wyżej), to fakt, że paranoik raczej nie mógłby tak spokojnie wytrzymać ciągłego obserwowania przez kamery, oraz to, że taką osobę ktoś musi utrzymywać! Ale pamiętam, kiedyś czytałem, że u skośnookich jest dosyć powszechna aspołeczność w naprawdę zaawansowanym stopniu. Takim, że potrafią kilka miesięcy, czy lat siedzieć w mieszkaniu bez wychodzenia "and nobody gives a shit". Może to ma coś z tym wspólnego.

Dla tych co przetrwali ten tekst, pozostawiam na koniec istną perełkę, czyli livestreama z tego cie się dzieje w jej mieszkaniu. Fajnie oglądać na żywo jak ktoś się niszczy szkoda tylko, że mało ciekawe.

aassdd.viewnetcam.com/CgiStart?page=Multi&Language=0&Page=1&am...

(czasem ta druga - a zarazem ważniejsza - kamerka jest niedostępna, ale wystarczy odświeżyć kilka razy i działa [przynajmniej u mnie])

I jeszcze kilka obrazków z przeszłości, aby pokazać jak typka jest pierdolnięta.
i.sadistic.pl/pics/5b7a2b6681da.gif
i.sadistic.pl/pics/653991587c12.png
Więcej obrazków w źródłach, dałem tylko 2 losowe. Jestem leniwy.

Źródła:
paranormalne.pl
verichipchan.blogspot.com/
chip-chan.tumblr.com/
I jeszcze kilka dla bardziej zainteresowanych (z nich nie korzystałem):
blog.naver.com/qewwer/80061575421 - jej blog (w koreańskim )
verichip4criminal.wordpress.com/ - blog tłumaczony na angielski (możliwe, że przez nią, ale tu mogę nie mieć racji)
archiwa 4chana:
chanarchive.org/4chan/x/17320/okay-new-chip-chan-thread-new-idea-chip-...

chanarchive.com/4chan/x/17367/new-chip-chan-thread-post-theories-trans...
Najlepszy komentarz (48 piw)
xiontZ • 2011-12-17, 0:41
@up
Nie wiem, jesteś krejzol