Materiał własny, sorry za słabą jakość
P.S. radzę przyciszyć
A w środku druga tablica głosi: „Nie obsługujemy bandytów z domiaru niesprawiedliwości (sędziów, prokuratorów, kuratorów etc.) Wszelkich komunistów (multikulti, multisex, zielonych genderowców etc.) Współpracowników i sympatyków legalnych grup przestępczych (sb, pzpr, europejskiego sojuza, trzyliterowych służb, itp.)”.
Urbańska (47 lat) jest znana w Częstochowie. Jest radną miejską reprezentującą Platformę Obywatelską. Niedawno wypowiedziała się krytycznie o żołnierzach wyklętych. Wzięła też aktywny udział w tzw. czarnym marszu kobiet.
Radna o tablicy w lokalu dowiedziała się jeszcze na początku grudnia ponoć od oburzonych mieszkańców Częstochowy. Odwiedziła lokal i postanowiła powiadomić o sprawie prezydenta miasta by ten zajął się tablicą segregującą klientów. Swoje stanowisko uzasadniała tym, że te tablice budzą w niej jednoznaczne skojarzenia z segregacją rodem z III Rzeszy. Twierdziła, że ktoś myli pojęcie wolności wypowiedzi a w dzisiejszych czasach takie zachowanie nie przystoi. „Co gorsza, jest na to przyzwolenie” – twierdziła oburzona.
Prawnicy z urzędu miasta przeanalizowali materiały i skierowali sprawę do prokuratury.
Ale decyzja prokuratury wzburzyła radną Urbańską. Bo prokuratura zakwalifikowała sprawę jako wykroczenie i skierowała ją do policji.
Twierdzi, że przed zawieszeniem tablic był u trzech prawników, którzy jednoznacznie powiedzieli, że prawa nie łamie.
Pawlikowski (32 lata) przedstawia się jako eurosceptyk. Tłumaczy, że lokal przy ul. Armii Krajowej 68 faktycznie powstał bez dotacji unijnej. Urzędnicy unijni wymagają postawienia tablic przy okazji inwestycji finansowanych ze środków unijnych. Gdyby każdy polski przedsiębiorca – argumentuje – informował, że inwestycja powstała trudem własnych rąk, to wyszłaby prawda o wsparciu unijnym. W umieszczeniu tablicy pomogli mu młodzi zwolennicy Korwin-Mikkego.
Właściciel pubu twierdzi, że lokal miał być miejscem dyskusji i spotkań młodych. A tablice mają być polem do dyskusji.
W rozmowie z dziennikarką częstochowskiego wydania Gazety Wyborczej tłumaczył to tak.
„W pubie realizujemy misję kulturową” – tłumaczy. „Odbywają się tam koncerty, imprezy charytatywne dla niepełnosprawnych dzieci i turnieje szachowe, dlatego muszę odseparować ludzi, którzy by nie pasowali do takich wydarzeń. Wpuściłaby pani do lokalu, w którym są niepełnosprawne dzieci Conchitę Wurst? A jak się dziecko zapyta, kto to jest, pan czy pani, to co mam odpowiedzieć? Bo nie potrafię”.
I dodaje: „Nikt taki jeszcze się w Cosmo nie pojawił, co wcale nie oznacza, że mam nie napisać takiej informacji. Państwo wymaga ode mnie np. zapisu, że alkoholu nieletnim nie podajemy, a od pół roku żaden nieletni nie poprosił o alkohol. I co? Mam takiej informacji nie wywiesić, chociaż według Kodeksu Cywilnego mam taki obowiązek?”.
A co zdecydowało, że podpadli mu sędziowie? Pawlikowski wyjaśnia, że miał przeprawę w sądzie rodzinnym, a sędziowie ewidentnie fałszowali dowody.
Ale radna Jolanta Urbańska nie popuszcza. Deklaruje, że nie zostawi tej sprawy. Krytykuje prokuraturę i policję za ich małą, jak uważa, stanowczość w tej sprawie. Twierdzi, że to zachęca kolejnych do podobnych działań.