Chyba rąsia poszła
📌
Wojna na Ukrainie
- ostatnia aktualizacja:
Wczoraj 20:37
📌
Konflikt izrealsko-arabski
- ostatnia aktualizacja:
2024-11-27, 17:56
#deskorolka
Zrzutka na serwery i rozwój serwisu
🇬🇧 English version
Witaj użytkowniku sadistic.pl,Lubisz oglądać nasze filmy z dobrą prędkością i bez męczących reklam? Wspomóż nas aby tak zostało!
Od czasu naszej pierwszej zrzutki minęło już ponad 7 miesięcy i środki, które na niej pozyskaliśmy wykorzystaliśmy na wymianę i utrzymanie serwerów. Niestety sytaucja związana z niewystarczającą ilością reklam do pokrycia kosztów działania serwisu nie uległa poprawie i w tej chwili możemy się utrzymać przy życiu wyłącznie z wpłat użytkowników.
Zachęcamy zatem do wparcia nas w postaci zrzutki - jednorazowo lub cyklicznie. Zarejestrowani użytkownicy strony mogą również wsprzeć nas kupując usługę Premium (więcej informacji).
Wesprzyj serwis poprzez Zrzutkę już wpłaciłem / nie jestem zainteresowany
Support us
🇵🇱 Polska wersja
Hello guest,We hope you enjoy our movies. Please consider a small donation to help us to cover the costs of our servers.
Thank you for your support!
Support us with PayPal already done / not interested
Freebord - rodzaj deskorolki zaprojektowanej, tak aby możliwie dokładnie odwzorować zachowanie snowboardu. Oprócz czterech standardowych kółek, posiada jeszcze dwa dodatkowe, umieszczone wzłuż osi deski. Centralne kółka są w stanie obracać się we wszystkich kierunkach, co umożliwia freebordowi jazdę bokiem. Poprzez wywieranie nacisku na zewnętrzne kółka, freeborder jest w stanie kontrolować zachowanie deski. W odniesieniu do snowboardu, centralne kółka mają naśladować jego ślizg, a kółka zewnętrzne - krawędzie.
źródło: Wikipedia
i karate kid
chyba nie lubi skejtów
chyba nie lubi skejtów
Najlepszy komentarz (42 piw)
J................k
• 2012-08-17, 20:32
młodemu sie udalo!
ale gdyby był starsz to by to tak wyglądało...
PS.niefartownie znowu murzyn
ale gdyby był starsz to by to tak wyglądało...
PS.niefartownie znowu murzyn
prawie jak Kamil Stoch
Masz w sobie duszę nowoczesnego podróżnika i poszukiwacza przygód?
W takim razie spakuj się w pięć walizek, kup bilet w agencji turystycznej, profilaktycznie zaszczep się, wykup nadprogramowe ubezpieczenia i jedź na dziesięciodniową wycieczkę do Egiptu aby poopalać swe blade pośladki w bezpiecznym, ogrodzonym grubym murem, kurorcie z pięcioma basenami. Albo... weź przykład z opisanych poniżej osób i przeżyj coś naprawdę inspirującego.
#1 Amazonką wpław
Martin Strel to żywa legenda. Ten facet, mimo że wcale nie wygląda na sportowego rekordzistę, znany jest światu jako człowiek, który przepływa największe rzeki wpław. Pokonał już Dunaj, Missisipi, Jangcy, a ostatnio – królową wśród rzek, Amazonkę.
Pokonując tę ostatnią, miał 53 lata. Codziennie ryzykował – miał do czynienia z bandytami, zdradliwymi wirami, krokodylami oraz... silną biegunką. Spotkał też piranie, które nie pożarły dzielnego pływaka tylko i wyłącznie dzięki sprytowi asystującej mu ekipy, która odwracała uwagę łakomych ryb, wylewając butelki z krwią do wody.
Strel pokonał 5268 km. Zajęło mu to 66 dni. Przez ten czas spał zaledwie 5 godzin na dobę. Po osiągnięciu swego celu dzielny rekordzista potrzebował przeszło pół roku na powrót do pełni fizycznych sił...
#2 Kosiarką po USA
Brad Hauter na swoją kosiarkę wsiadł w San Francisco i z piskiem kół ruszył w podróż do... oddalonego o prawie 5000 km Nowego Jorku. Maszyna, którą obsługiwał, nie należała do najszybszych. Wlokła się z zawrotną prędkością 16 km/h.
Zresztą i kierowcy specjalnie się nie spieszyło – jako uczestnik amerykańskiej akcji ekologicznej, często zatrzymywał się w różnych miastach, aby zebrać nieco funduszy. W tym celu kosił trawniki. No bo co miałby niby robić facet, który przemierza Amerykę wszerz na spalinowej kosiarce do trawy?
Do celu, Hauter dotarł w ciągu okrągłych 4 miesięcy.
#3 Samotna podróż w dzicz
Christopher Johnson McCandless od zawsze marzył o ucieczce do, oddalonej od cywilizacji, dziczy na Alasce. Zaraz po ukończeniu studiów, Chris oddał wszystkie swoje pieniądze (24 tysiące dolarów) na rzecz organizacji charytatywnej i wyruszył w podróż. Wkrótce jego samochód zalany został przez powódź – młody tułacz porzucił więc go, zostawiając przy nim kartkę zachęcającą potencjalnego znalazcę do zatrzymania sobie auta.
Przez dwa lata Chris wałęsał się po Stanach Zjednoczonych (chociaż zahaczył i o Meksyk), aby ostatecznie zatrzymać się na Alasce – pośrodku pustkowia, gdzie za dom musiał służyć mu stary autobus. Bez żadnego przygotowania, ani stosownego survivalowego przeszkolenia, podróżnik przeżył kilka miesięcy jedząc ryż i okazyjnie polując na małe zwierzęta, a jedynym jego kompanem i powiernikiem wszystkich sekretów był aktualizowany dziennik.
To właśnie dzięki pamiętnikowi dowiedziano się kim był facet, którego zwłoki znaleziono w autobusie. Chris w momencie swej śmierci ważył ok. 30 kg. Zmarł prawdopodobnie w wyniku zagłodzenia.
Na podstawie jego pamiętnika oraz książkowej biografii Sean Penn nakręcił film „Into the Wild”.
#4 W 20 dni dookoła świata
W 1999 roku trójka zapaleńców, ze szwajcarskim psychiatrą – Bertrandem Piccardem na czele, zasiadła w balonowym koszu, z zamiarem okrążenia ziemskiego globu. Balon do najmniejszych nie należał – miał 55 metrów wysokości. Przez kolejnych 20 dni panowie jedli, spali (na zmianę), załatwiali się, a niekiedy i wspólnie telepali się z zimna, na pokładzie swego podniebnego pojazdu. Wylądowali w Egipcie po przebyciu 45 755 kilometrów.
#5 Po Australii na deskorolce
Jeśli uważasz, że balony są dla arystokratycznych sztywniaków, to z pewnością za bardziej rozwijającą formę podróżowania uznasz... deskorolkę. Dirk Gion w ten sposób przejechał prawie 3000 km po australijskich trasach.
W pewnym momencie przyszło mu nawet przedzierać się przez pustynię. Wprawdzie jego deskorolka, dzięki swojej konstrukcji, mogła sobie z nierównym terenem jakoś poradzić, jednak w tym wypadku pomocne okazały się dwa latawce, które Dirk taszczył cały czas ze sobą.
Rok temu Gion, w towarzystwie Stefana Simmerera, przejechał 5000 km w prototypowym aucie zasilanym energią powietrza. Koszt całej podróży zamknął się w granicach 50 zł.
#6 Sean Swarner – człowiek, który pokonał siebie
Kiedy miał 13 lat, lekarze zdiagnozowali u niego dwa typy niezwykle groźnych nowotworów. Taka kombinacja gwarantowała mu 3 miesiące życia. Udało się jednak przeprowadzić operację usunięcia guza wielkości piłeczki do golfa. Ceną za to była jednak utrata jednego płuca. Sean miał pożyć jeszcze ok. 2 tygodni.
Pożył jednak znacznie dłużej. Co więcej – do dziś korzysta z życia tak, jakby to miał być jego ostatni dzień.
Jako jedyna osoba, która pokonała nowotwór, zdobył Mount Everest (był też prawdopodobnie najmniej doświadczonym alpinistą...). Spodobało mu się i postanowił kontynuować swoją przygodę – kolejnym jego celem jest wspięcie się na najwyższe szczyty na wszystkich kontynentach.
W 2008 roku wziął też udział w triathlonie IronMan – ok. 4 km pływania, 180 km jazdy na rowerze, 42 km biegu. Sean dotarł do mety w czasie 11 godzin, 44 minut i 15 sekund.
W takim razie spakuj się w pięć walizek, kup bilet w agencji turystycznej, profilaktycznie zaszczep się, wykup nadprogramowe ubezpieczenia i jedź na dziesięciodniową wycieczkę do Egiptu aby poopalać swe blade pośladki w bezpiecznym, ogrodzonym grubym murem, kurorcie z pięcioma basenami. Albo... weź przykład z opisanych poniżej osób i przeżyj coś naprawdę inspirującego.
#1 Amazonką wpław
Martin Strel to żywa legenda. Ten facet, mimo że wcale nie wygląda na sportowego rekordzistę, znany jest światu jako człowiek, który przepływa największe rzeki wpław. Pokonał już Dunaj, Missisipi, Jangcy, a ostatnio – królową wśród rzek, Amazonkę.
Pokonując tę ostatnią, miał 53 lata. Codziennie ryzykował – miał do czynienia z bandytami, zdradliwymi wirami, krokodylami oraz... silną biegunką. Spotkał też piranie, które nie pożarły dzielnego pływaka tylko i wyłącznie dzięki sprytowi asystującej mu ekipy, która odwracała uwagę łakomych ryb, wylewając butelki z krwią do wody.
Strel pokonał 5268 km. Zajęło mu to 66 dni. Przez ten czas spał zaledwie 5 godzin na dobę. Po osiągnięciu swego celu dzielny rekordzista potrzebował przeszło pół roku na powrót do pełni fizycznych sił...
#2 Kosiarką po USA
Brad Hauter na swoją kosiarkę wsiadł w San Francisco i z piskiem kół ruszył w podróż do... oddalonego o prawie 5000 km Nowego Jorku. Maszyna, którą obsługiwał, nie należała do najszybszych. Wlokła się z zawrotną prędkością 16 km/h.
Zresztą i kierowcy specjalnie się nie spieszyło – jako uczestnik amerykańskiej akcji ekologicznej, często zatrzymywał się w różnych miastach, aby zebrać nieco funduszy. W tym celu kosił trawniki. No bo co miałby niby robić facet, który przemierza Amerykę wszerz na spalinowej kosiarce do trawy?
Do celu, Hauter dotarł w ciągu okrągłych 4 miesięcy.
#3 Samotna podróż w dzicz
Christopher Johnson McCandless od zawsze marzył o ucieczce do, oddalonej od cywilizacji, dziczy na Alasce. Zaraz po ukończeniu studiów, Chris oddał wszystkie swoje pieniądze (24 tysiące dolarów) na rzecz organizacji charytatywnej i wyruszył w podróż. Wkrótce jego samochód zalany został przez powódź – młody tułacz porzucił więc go, zostawiając przy nim kartkę zachęcającą potencjalnego znalazcę do zatrzymania sobie auta.
Przez dwa lata Chris wałęsał się po Stanach Zjednoczonych (chociaż zahaczył i o Meksyk), aby ostatecznie zatrzymać się na Alasce – pośrodku pustkowia, gdzie za dom musiał służyć mu stary autobus. Bez żadnego przygotowania, ani stosownego survivalowego przeszkolenia, podróżnik przeżył kilka miesięcy jedząc ryż i okazyjnie polując na małe zwierzęta, a jedynym jego kompanem i powiernikiem wszystkich sekretów był aktualizowany dziennik.
To właśnie dzięki pamiętnikowi dowiedziano się kim był facet, którego zwłoki znaleziono w autobusie. Chris w momencie swej śmierci ważył ok. 30 kg. Zmarł prawdopodobnie w wyniku zagłodzenia.
Na podstawie jego pamiętnika oraz książkowej biografii Sean Penn nakręcił film „Into the Wild”.
#4 W 20 dni dookoła świata
W 1999 roku trójka zapaleńców, ze szwajcarskim psychiatrą – Bertrandem Piccardem na czele, zasiadła w balonowym koszu, z zamiarem okrążenia ziemskiego globu. Balon do najmniejszych nie należał – miał 55 metrów wysokości. Przez kolejnych 20 dni panowie jedli, spali (na zmianę), załatwiali się, a niekiedy i wspólnie telepali się z zimna, na pokładzie swego podniebnego pojazdu. Wylądowali w Egipcie po przebyciu 45 755 kilometrów.
#5 Po Australii na deskorolce
Jeśli uważasz, że balony są dla arystokratycznych sztywniaków, to z pewnością za bardziej rozwijającą formę podróżowania uznasz... deskorolkę. Dirk Gion w ten sposób przejechał prawie 3000 km po australijskich trasach.
W pewnym momencie przyszło mu nawet przedzierać się przez pustynię. Wprawdzie jego deskorolka, dzięki swojej konstrukcji, mogła sobie z nierównym terenem jakoś poradzić, jednak w tym wypadku pomocne okazały się dwa latawce, które Dirk taszczył cały czas ze sobą.
Rok temu Gion, w towarzystwie Stefana Simmerera, przejechał 5000 km w prototypowym aucie zasilanym energią powietrza. Koszt całej podróży zamknął się w granicach 50 zł.
#6 Sean Swarner – człowiek, który pokonał siebie
Kiedy miał 13 lat, lekarze zdiagnozowali u niego dwa typy niezwykle groźnych nowotworów. Taka kombinacja gwarantowała mu 3 miesiące życia. Udało się jednak przeprowadzić operację usunięcia guza wielkości piłeczki do golfa. Ceną za to była jednak utrata jednego płuca. Sean miał pożyć jeszcze ok. 2 tygodni.
Pożył jednak znacznie dłużej. Co więcej – do dziś korzysta z życia tak, jakby to miał być jego ostatni dzień.
Jako jedyna osoba, która pokonała nowotwór, zdobył Mount Everest (był też prawdopodobnie najmniej doświadczonym alpinistą...). Spodobało mu się i postanowił kontynuować swoją przygodę – kolejnym jego celem jest wspięcie się na najwyższe szczyty na wszystkich kontynentach.
W 2008 roku wziął też udział w triathlonie IronMan – ok. 4 km pływania, 180 km jazdy na rowerze, 42 km biegu. Sean dotarł do mety w czasie 11 godzin, 44 minut i 15 sekund.
Ciekawe połączenie.
może mówić o dużym szczęściu
Najlepszy komentarz (27 piw)
m................4
• 2012-05-24, 22:21
małe dzieci jednak mają niesamowite zdolności do autodestrukcji. no kurde za każdym razem pchają się tam gdzie jest największa szansa na zgon
tak się kończą głupie zabawy
Fajne ma później portki
a kolegę porwało ufo
Najlepszy komentarz (26 piw)
Fakerę
• 2012-05-01, 11:13
Nic dziwnego że zniknął jak ten młody napierdala jakimiś zaklęciami rodem z Harrego Pottera
Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji zobligowała nas do oznaczania kategorii wiekowych
materiałów wideo wgranych na nasze serwery. W związku z tym, zgodnie ze specyfikacją z tej strony
oznaczyliśmy wszystkie materiały jako dozwolone od lat 16 lub 18.
Jeśli chcesz wyłączyć to oznaczenie zaznacz poniższą zgodę:
Oświadczam iż jestem osobą pełnoletnią i wyrażam zgodę na nie oznaczanie poszczególnych materiałów symbolami kategorii wiekowych na odtwarzaczu filmów
Jeśli chcesz wyłączyć to oznaczenie zaznacz poniższą zgodę:
Oświadczam iż jestem osobą pełnoletnią i wyrażam zgodę na nie oznaczanie poszczególnych materiałów symbolami kategorii wiekowych na odtwarzaczu filmów