Chłopak chciał mieć umięśnione ciało. Znalazł "kołcza dietetyka", który przekonał go, że najpierw musi przytyć ostro, a potem rzeźbić sylwetkę. Nie powiedziałby mu chyba albo nawet nie poprawiał, że nie chodzi o masę tłuszczową i że dieta w celu nabrania masy jest inna niż ta, aby zostać zwykłą ulaną kurwą. Koleś oczywiście nic nie wiedział, uwierzył trenerowi i zaczął tyć, nawet dumnie dokumentować zmiany. Po wrzuceniu tego zestawienia skasował bloga, pojawiła się tylko informacja, że pozywa trenera i jego firmę za brak obiecanych efektów. Obiecano mu wymarzoną sylwetkę w trzy miesiące po nabraniu masy, podobno od roku nie może zrzucić kilogramów i wygląda tak jak na ostatnim zdjęciu.
Uważajcie na tych weekendowych dietetyków po dwutygodniowych kursach, ale przede wszystkim - myślcie!
Uważajcie na tych weekendowych dietetyków po dwutygodniowych kursach, ale przede wszystkim - myślcie!
Najlepszy komentarz (43 piw)
Emeryt_na_emeryturze
• 2017-07-27, 11:21
Tylko frajerzy korzystają z usług "kołczów".