Cześć, obecnie mam 26 lat i muszę to w końcu z siebie wyrzucić, bo do dziś mam traumę. Może od początku.
W gimnazjum miałem starszą dziewczynę (ja 14, ona 17). Okazała się nimfomanką, co w tamtym czasie było dla mnie plusem.
Po jej wyjeździe do Niemiec i naszym rozstaniu, byłem strasznie niewyżyty + okres dojrzewania, miałem wtedy 15 lat.
W każda wolną chwilę musiałem sobie ulżyć ręką przy filmach xxx.
Pewnego dnia odcięli mi internet.
Wytrzymałem 3 dni, po czym musiałem poszukać fapfolderu w domu. Po godzinach szukania byłem zmuszony to zrobić pod panią z gazetki z supermarketu.
Mijały kolejne dni, było mi bardzo ciężko.
Pewnego dnia, około 12, leżę sobie spokojnie w łóżku i słyszę dziwne dźwięki z góry. Wytężam słuch. Ktoś mocno zarzyna moją sąsiadkę i to ostro bo aż wali o podłogę i jęczy jak w azjatyckich pornosach analnych.
Generał po takim okresie suszy powstał w moment, twardość skały. Robię co muszę, czuję się spełniony.
Kolejnego dnia jakieś krzyki na klatce, wychodzę i pytam co się stało.
Okazało się, że pani Ola po 70-ce wczoraj miała atak padaczki wraz z zawałem i już jej z nami nie ma.
Tak, po połączeniu faktów, trzepałem kuca do odgłosów umierającej 70-latki próbującej zawołać pomoc...
Trochę trauma do dziś i wstyd przed samym sobą...
W gimnazjum miałem starszą dziewczynę (ja 14, ona 17). Okazała się nimfomanką, co w tamtym czasie było dla mnie plusem.
Po jej wyjeździe do Niemiec i naszym rozstaniu, byłem strasznie niewyżyty + okres dojrzewania, miałem wtedy 15 lat.
W każda wolną chwilę musiałem sobie ulżyć ręką przy filmach xxx.
Pewnego dnia odcięli mi internet.
Wytrzymałem 3 dni, po czym musiałem poszukać fapfolderu w domu. Po godzinach szukania byłem zmuszony to zrobić pod panią z gazetki z supermarketu.
Mijały kolejne dni, było mi bardzo ciężko.
Pewnego dnia, około 12, leżę sobie spokojnie w łóżku i słyszę dziwne dźwięki z góry. Wytężam słuch. Ktoś mocno zarzyna moją sąsiadkę i to ostro bo aż wali o podłogę i jęczy jak w azjatyckich pornosach analnych.
Generał po takim okresie suszy powstał w moment, twardość skały. Robię co muszę, czuję się spełniony.
Kolejnego dnia jakieś krzyki na klatce, wychodzę i pytam co się stało.
Okazało się, że pani Ola po 70-ce wczoraj miała atak padaczki wraz z zawałem i już jej z nami nie ma.
Tak, po połączeniu faktów, trzepałem kuca do odgłosów umierającej 70-latki próbującej zawołać pomoc...
Trochę trauma do dziś i wstyd przed samym sobą...
do autora - nie przejmuj się - nie na darmo dzień epileptyka i walentynki są w ten sam dzień. w imię miłości