Opowieść znajomego inseminatora (w dawnych czasach ktoś taki jeździł i zapładniał krowy zamrożonym nasieniem byków o dobrych cechach rasowych). Rzecz działa się na początku lat 80.Inseminator zajechał swoim wozem na podwórko do rolnika w gospodarstwie którego miał przeprowadzić krycie jałówki. W obejściu była tylko matka tego pana 80 letnia babina.
- Dzień dobry pani, ja byłem umówiony z Bogdanem i przyjechałem krowę zapłodnić- przywitał się Andrzej inseminator.
Babinka otworzyła oborę, wpuściła go i mówi:
-Jak pan skończy to niech pan przyjdzie po pieniądze, aha i niech pan sobie spodnie tu na kołku powiesi...
- Dzień dobry pani, ja byłem umówiony z Bogdanem i przyjechałem krowę zapłodnić- przywitał się Andrzej inseminator.
Babinka otworzyła oborę, wpuściła go i mówi:
-Jak pan skończy to niech pan przyjdzie po pieniądze, aha i niech pan sobie spodnie tu na kołku powiesi...