Mój czwarty już kandydat do działu "Suchary" ale się nie zniechęcam. Troszkę przydługi, zasłyszany od stryja.
W pociągu, w jednym przedziale jedzie czterech studentów.
Do przedziału wchodzi konduktorka/pani konduktor w celu sprawdzenia biletów. A trzeba też zauważyć, że konduktorka niczego sobie...
Sprawdziła studentom bilety, wszystko ok, już ma wyjść gdy nagle słyszy stłumione:
- Uff, udało się...
Obróciła się na pięcie, sprawdziła bilety jeszcze raz, wszystko OK. W drzwiach znowu słyszy:
- Chyba mało brakowało...
Znowu sprawdziła im bilety, coraz bardziej skonsternowana, o co w tym chodzi, bo bilety wyglądają na dobre.
Już miała wyjść, gdy zaś słyszy:
- No mówiłem wam, że się nie połapie!
Tym razem miała już dość, mówi:
(K) Panowie! Żadnej kary na was nie nałożę, ani nic, ale powiedzcie mi co z tymi biletami jest nie tak?
(S) Bo myśmy się nimi powymieniali.