Witam. Artykuł nie jest sadystyczny, ale wg mnie ciekawy
Ta informacja może wyglądać na niewiarygodną i sensacyjną, ale jak zapewniało nas kilka osób, jest prawdziwa. Sprawa wypłynęła podczas zwiedzania schronu kolejowego w Konewce przez turystę z Wielkiej Brytanii. Anglik zrobił wewnątrz schronu kolejowego kilka zdjęć aparatem cyfrowym, oczywiście z użyciem lampy błyskowej. Po wyjściu na zewnątrz przeglądał zrobione fotki. Uwagę jego zwróciła świetlista plama obecna na każdym zdjęciu nad głowami fotografowanych osób. W pierwszej chwili podejrzewał, że to jakaś usterka aparatu. Zrobił znowu kilka zdjęć, świetlista plama ponownie była obecna na zdjęciach robionych we wnętrzu bunkra. Sprawą zainteresował Juliusza Szymańskiego, twórcę trasy turystycznej w schronie. I on nie dowierzał, że to zjawisko paranormalne. Zrobiono kilka następnych zdjęć cyfrówkami innych turystów i gospodarza schronu. Na wszystkich była świetlista plama. Taka sama plama pojawiała się również na zdjęciach robionych w obiektach pomocniczych głównego schronu. Zdjęcia z cyfrówek trafiły do komputerów i do zakładu fotograficznego celem zrobienia odbitek. Po powiększeniu fotografii świetlista plama okazała się w całej okazałości. Ma kształt kolisty wielkości porównywalnej do ludzkiej głowy w hełmie. Składa się z wielu kolorowych plam podobnych do tych, które pokazywane są przy badaniach okulistycznych dla kierowców, którzy z plam mają wyłowić cyfrę. Niektórzy dopatrują się w plamie cyfry "6". Już Anglik wyraził opinię, że jest to zjawisko paranormalne, że to może być koncentracja energii osoby nieżyjącej lub kondensacja energii kilku takich osób. Zapalił się do tej myśli, gdy usłyszał, że nieznane są losy robotników budujących schron. Istnieje przypuszczenie, że zostali po zakończeniu budowy zamordowani przez hitlerowców i zakopani gdzieś w okolicy bunkra.
O tym dziwnym zjawisku rozmawiałem z jedyną znaną mi radiestetką Danutą Kiełczewską, która interesuje się również parapsychologią. Również pani Danuta podziela poglądy Anglika. Uważa, że może to być zmaterializowana w formie emisji światła aura osoby lub osób nieżyjących. Energia (aura) uchodząca z umierającego ciała tkwi w okolicach bunkra i by się zmaterializować może pobrać energię od osób żyjących, które przebywają w okolicy.
Żeby uprościć te wywody napiszę wprost, że "duch" próbuje nawiązać kontakt z żywymi, jest to nakaz mentalny niezależny nawet od tego "ducha", aby przekazał coś żyjącym. Mimo, że te dywagacje, w które nie wszyscy wierzą są tylko hipotezami, to Juliusz Szymański będzie zgłębiał tę tajemnicę mimo, że jak mówi ciarki chodzą mu po plecach jak wchodzi do korytarza schronu. Współpracownicy pana Juliusza, "bunkrowcy" jak się ich nazywa, wolontariusze pomagający Szymańskiemu w oprowadzaniu turystów i w pracach przy obiekcie, też jak mówią mają pietra.
Czy w Tomaszowie są ludzie badający zjawiska paranormalne, bo to co się dzieje w Konewce do tych zjawisk niewątpliwie należy. Po obejrzeniu zdjęć uważam, że coś jest na rzeczy i warto w oparciu o prawa naukowe, choćby fizyki, wytłumaczyć zjawisko. A jeśli się nie da? No to niech wchodzą w to badacze zjawisk paranormalnych.
Zdjęcia:
Wejścia do bunkra:
Samo zjawisko:
Więcej zdjęć nie mogłem się doszukać
Zainteresowanym życzę miłego czytania
źródło: J. Pampuch, Tomaszowski Informator Tygodniowy