W sklepie przy ul. Wrześnieńskiej mężczyzna ze swoją aktualną partnerką napadł na własną żonę z dzieckiem na ręku. Napastnicy pobili kobietę i zabrali jej synka.
Sceny jak z thrillera rozegrały się w sklepie "Żabka" przy ul. Wrześnieńskiej. Mężczyzna i towarzysząca mu kobieta zaatakowali klientkę z małym dzieckiem na ręku. Próbowali je siłą zabrać. Gdy stawiła opór, została pobita. Oprawcami okazali się jej mąż i jego konkubina. Oberwało się także ekspedientce, która stanęła w obronie klientki. Napastnikom udało się jednak odebrać matce dziecko i uciec.
- Mój mąż wszedł tam za mną z kochanką i jej synem. Obrzucił mnie wyzwiskami i zaczął mnie przyciskać do parapetu, chcąc zabrać mi syna. Ekspedientka weszła między nas i próbowała wygonić go ze sklepu - opowiada pani Patrycja.
Napastnikowi z pomocą pośpieszyła towarzysząca mu kobieta. Zaszła od tyłu matkę, która do piersi przyciskała dziecko i zaczęła ją dusić. Jej partner powalił żonę na podłogę.
- Przycisnął mnie kolanami do podłogi tak mocno, że nie mogłam oddychać. Jego kochanka zaczęła mnie wtedy kopać. Wyrwała mi dziecko i wybiegła z nim ze sklepu. Mąż na odchodne uderzył mnie i ekspedientkę pięścią w twarz i też wybiegł ze sklepu. Pobiegłam za nim. Wsiadł do auta i ze schowka wyciągnął pistolet. Wymierzył we mnie i powiedział „Wyp...” - kontynuuje pokrzywdzona.
Wcześniej pani Patrycja - jak twierdzi - przez wiele miesięcy była bita i poniżana przez męża. W końcu wyprowadziła się z dzieckiem i wniosła do sądu sprawę o rozwód. Ten postanowił, że do wydania wyroku dziecko ma mieszkać w domu, w którym przebywa jego ojciec. 20 sierpnia br. zmienił jednak to postanowienie. Zdecydował, że dziecko ma przebywać z matką.
Wideo:
źródło: dzienniklodzki.pl/brutalny-napad-w-sklepie-kibol-z-lodzi-wraz-z-kochan...
PS dla . Strzel sobie bachora z patusem, płacz później z powodu bycia dla niego workiem treningowym...
OK, przeredaguję to na modłę pewnego znanego i słynnego użytkownika, którego nicka nie wolno wymawiać:
Pobicie dokonane kradzieżą dziecka przez Sebastiana w sklepie co reklamuje sie zielonym płazem żyjącym w wodzie na szyldzie. A działo się to wszystko tam, gdzie przewidzieli 500+ już lata temu i trzymali dzieci w beczkach na zaś.