Wpływy podatkowe za 2012 rok będą o ok. 20 mld zł mniejsze niż planował rząd Tuska.
Teraz już wiemy dlaczego rząd Tuska od początku tego roku pożycza pieniądze w tak szalonym tempie i decyduje się na sprzedaż sporego pakietu akcji PKO BP. Pomyłka Rostowskiego - szacowana wstępnie na ok. 20 mld zł - musi zostać czymś zbilansowana. Pytanie tylko - dlaczego dzieje się to naszym kosztem?
Według wyliczeń "Gazety Prawnej" wpływy podatkowe w całym 2012 r. są dużo niższe od przewidzianych w ustawie budżetowej. Gazeta ta zauważa, że "po 11 miesiącach brakowało prawie 37,2 mld zł w stosunku do tego, co planowano na cały rok. Nawet jeśli dodać do tego spodziewane wpływy podatkowe z grudnia, to i tak różnica między planami a wykonaniem może być rekordowa i wyniesie około 20 mld zł". Wynika to przede wszystkim z mniejszych wpływów z tytułu podatku VAT (ok. 21 mld zł mniej niż planował rząd) oraz niższych od zakładanych wpływów z podatków dochodowych PIT i CIT. Zdaniem ekspertów minister Rostowski, w założeniach budżetowych na 2012 rok, w ogóle nie uwzględnił tego, że polska gospodarka może stanąć w miejscu, z czym obecnie mamy do czynienia.
Powyższe może tłumaczyć, dlaczego rząd Tuska, w tak szalonym tempie, znowu zadłuża Polaków. Warto zauważyć, że 23/01/2013 ministerstwo finansów pożyczyło (emitując obligacje) kwotę 11,9 mld zł, zaś dwa tygodnie później w ten sam sposób pożyczono kolejne 5,75 mld zł. Dodatkowo w styczniu rząd sprzedał pakiet blisko 12 proc. akcji PKOBP, kontrolowany przez Skarb Państwa, za kwotę 5,2 mld zł. Jeśli zsumujemy 11,9 mld zł + 5,75 mld zł + 5,2 mld zł, to uzyskamy kwotę 22,85 mld zł, która powinna zbilansować tzw. budżetową pomyłkę Rostowskiego. Należy jednak zaznaczyć w sposób kategoryczny, że uzyskana w ten sposób kwota bilansuje mniejsze wpływy z podatków za 2012 rok tylko w sposób chwilowy, bowiem kwoty pożyczone (17,65 mld zł) trzeba będzie oddać (z doliczonymi odsetkami), zaś widmo utraty kontroli nad największym polskim bankiem jest coraz bliżej.
Wszystko to, dzieje się dlatego, że rządzą nami amatorzy-nieudacznicy, którzy nie potrafią przewidzieć prostych konsekwencji swoich poczynań. Wolą brnąć w manipulacji i kłamstwie, zamiast próbować rzetelnie rozwiązać problemy kraju. A jak przyjdzie co do czego - uciekną: jeden do Londynu, drugi do Brukseli, trzeci do Madrytu, a czwarty do Moskwy.
Źródło: KLIKNIJ TUTAJ
on chyba naprawdę myśli, że tak jest... :]