- To jest drzewo.
Wódz patrzy na drzewo i powoli powtarza:
- Drzewo.
Następnie pokazuje na skałę i mówi:
- To jest skała.
Wódz znowu posłusznie powtarza. Misjonarza ogarnia entuzjazm, że nauka tak łatwo idzie - nagle jednak słyszą obydwaj jakieś szamotanie w zaroślach. Gdy podchodzą, widzą parę z wioski uprawiającą żywiołowo seks. Misjonarz jest zmieszany i nie zastanawiając się, rzuca:
- Eeee... Rower... Jechać na rowerze!
Wódz patrzy chwilę na parę, wyjmuje swoją dmuchawę i zabija oboje. Misjonarz wścieka się - tyle lat wpajania w nich zasad cywilizowanego świata, dobroci dla bliźnich, a tu taki barbarzyński mord.
- Jak wódz mógł ich tak bezlitośnie zabić?
Wódz odpowiada krótko:
- Moja rower.
Wywiercił przerębel, ustawił wędkę i czeka.
Nagle słyszy głos:
-Tu nie ma krabów!
Wędkarz się rozgląda, nic nie widzi więc łowi dalej.
Znowu słyszy głos
-Tu nie ma krabów!
Wędkarz nic nie widzi więc łowi dalej.
Znowu słyszy głos:
-Tu nie ma krabów!
W końcu się zdenerwował i zapytał:
-Kto to mówi?
-Kierownik lodowiska.