Przyszłość którą nam gotują nie wygląda optymistycznie.
TEORIE SPISKOWE - Lech Makowiecki
Zeszły się przy korycie dwie różowe świnki
Wypasione nad podziw – od ryjków po szynki.
Zachrumkały radośnie na widok obierek
I poczęły ucztować wśród zachwytów szczerych...
Wtem nadeszła ta trzecia – coś jakby markotna,
Zerkając nie w koryto, lecz na kraty w oknach...
Dwie pierwsze zakwiczały: „Chodźże na śniadanie,
Starczy jadła dla wszystkich! I jeszcze zostanie...”
Smutna na to: „Nie głodnam... Rozmawiałam z Burkiem.
On zna zwyczaje ludzi...” – Tu łzy poszły ciurkiem –
„Karmią nas tu i poją (tak jest ponoć wszędzie).
Potem zabiją... Zjedzą... Taki koniec będzie!”
Zapadła cisza w chlewie (brzęcząca jak muchy).
Przerwał ją świński rechot – od ucha do ucha!
Świnie (te przy korycie) nie czuły cykorii:
„Zamknij ryj! Dość już twoich SPISKOWYCH TEORII!
Gadasz jak wuj odyniec – zakała rodziny,
Co przypisywał ludziom niegodziwe czyny...
Za karę w mróz czy upał po lasach dziś hasa...
Żryj i pozwól żreć innym! To dewiza nasza...”
Tu w sen zapadły błogi (w barłogach jak w łóżkach),
By sadełko zawiązać się mogło na brzuszkach.
Ta trzecia – chociaż głodna – walczyła z kratami:
„Schudnę troszkę... Przelezę pomiędzy prętami...”
***
Gdy nad ranem wkroczyli z siekierami ludzie
Burek – ten nadwrażliwiec – schował się w swej budzie...
Dwie świnki do wędzarni za chwilę powieźli.
Po trzeciej garść szczeciny na kratach znaleźli...
***
Tu zakrzyknąć wypada puentę (niczym „bingo!”):
Byt kształtuje świadomość!* Lecz nie wszystkim świnkom...
Poprzedni odcinek tutaj: sadistic.pl/historia-dzieje-sie-na-naszych-oczach-plandemia-vt550765.htm
TEORIE SPISKOWE - Lech Makowiecki
Zeszły się przy korycie dwie różowe świnki
Wypasione nad podziw – od ryjków po szynki.
Zachrumkały radośnie na widok obierek
I poczęły ucztować wśród zachwytów szczerych...
Wtem nadeszła ta trzecia – coś jakby markotna,
Zerkając nie w koryto, lecz na kraty w oknach...
Dwie pierwsze zakwiczały: „Chodźże na śniadanie,
Starczy jadła dla wszystkich! I jeszcze zostanie...”
Smutna na to: „Nie głodnam... Rozmawiałam z Burkiem.
On zna zwyczaje ludzi...” – Tu łzy poszły ciurkiem –
„Karmią nas tu i poją (tak jest ponoć wszędzie).
Potem zabiją... Zjedzą... Taki koniec będzie!”
Zapadła cisza w chlewie (brzęcząca jak muchy).
Przerwał ją świński rechot – od ucha do ucha!
Świnie (te przy korycie) nie czuły cykorii:
„Zamknij ryj! Dość już twoich SPISKOWYCH TEORII!
Gadasz jak wuj odyniec – zakała rodziny,
Co przypisywał ludziom niegodziwe czyny...
Za karę w mróz czy upał po lasach dziś hasa...
Żryj i pozwól żreć innym! To dewiza nasza...”
Tu w sen zapadły błogi (w barłogach jak w łóżkach),
By sadełko zawiązać się mogło na brzuszkach.
Ta trzecia – chociaż głodna – walczyła z kratami:
„Schudnę troszkę... Przelezę pomiędzy prętami...”
***
Gdy nad ranem wkroczyli z siekierami ludzie
Burek – ten nadwrażliwiec – schował się w swej budzie...
Dwie świnki do wędzarni za chwilę powieźli.
Po trzeciej garść szczeciny na kratach znaleźli...
***
Tu zakrzyknąć wypada puentę (niczym „bingo!”):
Byt kształtuje świadomość!* Lecz nie wszystkim świnkom...
Poprzedni odcinek tutaj: sadistic.pl/historia-dzieje-sie-na-naszych-oczach-plandemia-vt550765.htm