18+
Ta strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich.
Zapamiętaj mój wybór i zastosuj na pozostałych stronach
Główna Poczekalnia (6) Soft (3) Dodaj Obrazki Filmy Dowcipy Popularne Forum Szukaj Ranking
Zarejestruj się Zaloguj się
📌 Wojna na Ukrainie - ostatnia aktualizacja: Dzisiaj 0:38
📌 Konflikt izrealsko-arabski - ostatnia aktualizacja: Wczoraj 13:32
📌 Powodzie w Polsce - ostatnia aktualizacja: Wczoraj 16:24

#opłata

Gdzie trafiają zyski z autostrady A1. I co wspólnego ma z tym Johannesburg?



Autostradowa spółka zanotowała 110 mln zł zysku w ubiegłym roku, a operator pobierający opłaty - 18 mln zł. Za wszystko płacą i kierowcy na bramkach, i budżet państwa. Gdzie trafiają pieniądze, które płacimy na bramkach za przejazd? Na przykład do spółek kontrolowanych z Johannesburga.
Mieszkańcy podgdańskiego Rusocina, gdzie znajduje się główny punkt poboru opłat za przejazd północnym odcinkiem A1, zapewne nie wiedzą, jak ważną rolę ich wieś odgrywa w interesach afrykańskiego giganta Group Five, który pobiera opłaty za wjazd na autostradę i posiada w niej część udziałów.

Siedziba Group Five mieści się przy Bulwarze Rivonia, gdzie lokują się najzamożniejsze firmy w Sandton, najbardziej reprezentacyjnej dzielnicy Johannesburga. Gigant Republiki Południowej Afryki działa w skali globalnej, na kilku kontynentach buduje elektrownie, fabryki, porty lotnicze, osiedla i autostrady. Inwestycja na Pomorzu dla firmy jest stosunkowo niewielka, jednak w ostatnim raporcie grupy możemy przeczytać, że "w Europie Wschodniej grupa osiąga dobre wyniki z zawartych kontraktów".



Udziałowcy Amber One

152-kilometrowy północny odcinek autostrady A1 - Amber One - wiodący z Gdańska do Torunia, należy do spółki Gdańsk Transport Company (GTC).

*15 procent udziałów w GTC posiada Group Five. To jej spółka Intertoll z Pelplina odpowiada za utrzymanie autostrady i pobór opłat.

- Inkasenci przy bramkach i osoby wykonujące drobne naprawy są naszymi pracownikami. Pobieramy opłaty za przejazd, ale te pieniądze przekazujemy koncesjonariuszowi autostrady - mówi jeden z szefów Intertollu.

Intertoll zarabia na zleceniach z GTC (utrzymanie drogi, pobór opłat), w ubiegłym roku przyniósł 18 mln zł zysku.

*Po 30 procent akcji w GTC należy do szwedzkiego giganta budowlanego Skanska oraz brytyjskiego funduszu inwestycyjnego John Laing. Szwedzi jako wykonawcy zarobili na budowie A1, ale razem z funduszem liczą też na zyski z eksploatacji.

*Resztę udziałów w GTC kontroluje NDI Autostrada, w której odnajdujemy dewelopera z Sopotu oraz fundusz TIIC mający siedzibę w luksemburskiej willi przy bulwarze Emmanuela Servais'a 20. Pod tym samym adresem działa grupa finansowa szwajcarskiego bankiera barona Benjamina de Rotschilda.


Czy autostrada opłaca się inwestorom?

Historia budowy A1 sięga lat 60. i liczy sobie setki tomów analiz i decyzji o niebudowaniu. W 1997 r. spółka Gdańsk Transport Company dostała rządową koncesję na budowę i eksploatację północnego odcinka autostrady. Po wielu perturbacjach udało się jej w latach 2004-2005 r. podpisać umowę z rządem premiera Marka Belki. Pierwszy odcinek z Rusocina do Swarożyna był gotowy w grudniu 2007 r., drugi do Nowych Marz w październiku 2008 r., a ostatni do Torunia - w październiku 2011 r.

GTC przekaże państwu odcinek A1 w roku 2039. Do tego czasu będzie pobierać opłaty za przejazd oraz rządowe dopłaty z Krajowego Funduszu Drogowego (opłata za dostępność). Ile? - o tym za chwilę.

Pieniądze na budowę GTC pożyczyło w Europejskim Banku Inwestycyjnym, Nordic Investment Bank i AB Svensk Exportkredit. Łączny dług GTC zbliża się do 1,5 mld euro (około 6 mld zł) i z powodu odsetek rośnie co roku o ćwierć miliarda złotych (dane z ostatniego sprawozdania finansowego). Pierwsze spłaty rozpoczną się w latach 2015-2016 i potrwają do 2038 r. Oprocentowanie kredytów wynosi od 4 do 4,9 procent.

GTC ma gigantyczne zobowiązania, ale nie musi obawiać się o ich spłatę. Ministerstwo Finansów udzieliło bowiem spółce gwarancji pełnych i terminowych wypłat z Krajowego Funduszu Drogowego (informacja z akt rejestrowych GTC), co de facto oznacza poręczenie kredytów przez państwo.

Kredyty trzeba spłacać w euro, a GTC zarabia w złotówkach - co zatem z ryzykiem kursowym? Spółka w sprawozdaniu finansowym pisze, że z tym też nie ma problemu, ponieważ skarb państwa zagwarantował takie wpłaty, żeby wystarczyły na pokrycie kosztów finansowych.

GTC wywalczyło sobie dość komfortową sytuację i twarde negocjacje nadal trwają. Udziałowcy spółki (m.in. Group Five, Skanska) zlecili prezesowi GTC Torbjornowi Nohrstedtowi opracowanie pozwu arbitrażowego przeciwko resortowi infrastruktury.

- Prowadzimy postępowanie arbitrażowe z ministrem transportu, budownictwa i gospodarki morskiej. Arbitraż związany jest z interpretacją zapisów umowy dotyczących umownej daty otwarcia autostrady - mówi Anna Kordecka z GTC. Chodzi o to, że odcinek do Torunia został oddany do użytku kilka miesięcy przed terminem. GTC zapewnia, że nie wnioskuje o dodatkowe płatności od rządu, w tle są jednak spore pieniądze. Jeśli droga była otwarta wcześniej, to należy się opłata za dostępność. Możliwe też, że wykonawca ma w umowie wpisaną premię za wcześniejsze ukończenie prac.

W raporcie finansowym za 2012 r., do którego dotarła "Gazeta", GTC wykazała roczne "wpływy z opłat" w wysokości 130 mln zł. Tyle w ubiegłym roku kierowcy zapłacili za przejazd północnym odcinkiem A1.

- Na wspomnianą kwotę składają się opłaty za przejazd autostradą - potwierdza Anna Kordecka. I wyjaśnia, że opłaty pobierane przez Intertoll na bramkach trafiają do GTC, a następnie do Ministerstwa Transportu na rachunek w Krajowym Funduszu Drogowym. Następnie z funduszu pieniądze wracają do GTC powiększone o tak zwaną opłatę za dostępność autostrady.

Kolejna pozycja w sprawozdaniu finansowym GTC za 2012 r. to sprzedaż usług za 490 mln zł. Co to za usługi i kto za nie płaci? To niemal w całości wpłata z budżetu państwa z Krajowego Funduszu Drogowego.



- Na tę sumę składają się m.in. kwoty niezbędne na spłaty rat kredytowych zaciągniętych na budowę autostrady, jej utrzymanie letnie i zimowe, pobór opłat, fundusz remontowy oraz inne koszty wymagane dla eksploatacji autostrady, w celu umożliwienia użytkownikom bezpiecznego, wygodnego i szybkiego transportu - wyjaśnia Kordecka.

Czy mogło być taniej?

Rząd nie ujawnia, ile dopłaca do prywatnych autostrad, ale z danych finansowych GTC można wnioskować, że do Amber One podatnicy dołożyli w ubiegłym roku ponad 300 mln zł (oprócz tych 130 mln zł, które za przejazd zapłacili kierowcy).

Jednocześnie zysk GTC z działalności operacyjnej za ubiegły rok wyniósł 110 mln zł. Pieniądze pozostały w spółce, ale nie ma przeszkód, by w kolejnych latach udziałowcy wypłacili sobie dywidendę.

"Gazeta" pisała przed laty, że dla "prywatnych firm to lukratywna inwestycja. Umowa GTC z państwem gwarantuje tej spółce zwrot kapitału w wysokości średnio 14 proc. rocznie - mówił w Sejmie Tony Stratfold z GTC, gdy w 2004 r. rząd Marka Belki podpisał z tą spółką umowę w sprawie A1 z Gdańska do Grudziądza. Rząd Belki poręczył też GTC do 2040 r. spłatę 768 mln euro kredytu na tę drogę, a rząd Donalda Tuska przyznał GTC gwarancje spłaty 1,1 mld euro kredytów na kolejny odcinek A1".

Nieraz zastanawiano się, czy mogło być taniej. Czy cena budowy kilometra nie była zbyt wysoka, czy koszty obsługi finansowej nie powinny być niższe? Być może, jeśli rząd sam zaciągnąłby kredyt i rozpisywał przetargi na budowę. Jednak w takim wariancie koszty obciążałyby dług państwowy i wydatki podlegałyby budżetowym cięciom. Zatem termin zakończenia inwestycji byłby niepewny i całkiem możliwe, że nieco tańszy północny odcinek A1 nadal byłby w budowie albo z powodu kryzysu inwestycję by przełożono.

Czy stać nas, żeby nie mieć A1?

Jan Ryszard Kurylczyk (SLD), który jako wojewoda pomorski, a następnie wiceminister infrastruktury doprowadził do podpisania umowy na budowę północnego odcinka A1, pytany, czy stać nas na tę inwestycję, zwykle odwracał pytanie. - Czy stać nas, żeby autostrady nie mieć? - mawiał.

Istotnie, korzyści z A1 są nie do przecenienia. Możemy podróżować szybciej i bezpieczniej, co jednak trudno przeliczyć na konkretne kwoty. Czas oszczędzają nie tylko kierowcy na autostradzie, a także jadący drogami krajowymi, bo na nich zmalał ruch.

Możliwość szybkiego przemieszczania się przyspiesza wzrost gospodarczy. Tu także nie wyliczymy konkretnej kwoty, choć oczywiste jest, że przedsiębiorcy mogą łatwiej załatwiać swoje sprawy, a turyści chętniej odwiedzają Gdańsk i Pomorze, szybciej rozwijają się porty, lotnisko, itd.

Wedle danych operatora ruch na autostradzie wciąż rośnie i sięga 50 tys. pojazdów na dobę. W czasie wakacji był niemal o jedną piątą wyższy niż przed rokiem.

- W roku 2013 wzrósł o 10 procent w porównaniu z rokiem ubiegłym. GTC chciałoby, aby ruch na autostradzie był jak największy, zwłaszcza pojazdów ciężkich i prowadzi działania promocyjne mające na celu zachęcenie użytkowników do jak najczęstszego korzystania z Amber One. Jednakże obecne natężenie ruchu jest satysfakcjonujące - ocenia Anna Kordecka.

Na międzynarodową finansjerę zaangażowaną w Amber One niektórzy spoglądają podejrzliwie. Eurodeputowany PiS Ryszard Czarnecki napisał niedawno „Banki zacierają ręce; III RP przenosi bajońskie sumy z kieszeni Polaków na konta zagranicznych instytucji finansowych. Do trzystu kilkudziesięciu kilometrów tych » prywatnych” autostrad (A2 Kulczyka i A1 GTC) polski podatnik dopłaci, bagatela, miliard złotych (rocznie). Rząd wspiera głównie obce banki i rodzimych oligarchów. Oligarchowie wspierają rząd. Kto za to płaci? My”.

W swoich obliczeniach Czarnecki nie uwzględnił opłat pobieranych od kierowców. Bo w 2012 r. do funduszu trafiły opłaty za przejazd Amber One (130 mln zł), a następnie do tej kwoty fundusz dopłacił ponad 300 mln i całość przekazał GTC.

Słysząc podobne opinie, związany z Platformą Obywatelską ekonomista prof. Henryk Ćwikliński przypomina słowa Stefana Kisielewskiego. "No dobrze, ale jak tu budować kapitalizm w Polsce bez kapitału" - pytał Kisielewski. - I przykład A1 jest jedną z odpowiedzi - mówi Henryk Ćwikliński. - Zbudowanie autostrady na kredyt jest bez wątpienia korzystne i dobrze świadczy o osobach, które podjęły tę decyzję. Dzięki A1 jedziemy bez żadnego problemu do środka Polski i mamy dzięki temu szereg korzyści także finansowych - podkreśla.

źródło: trojmiasto.gazeta.pl/trojmiasto/1,35636,14642014.html
Opłata audiowizualna c.d.
MichasQ • 2013-08-03, 0:06
MKiDN chce 10-złotowej opłaty audiowizualnej zamiast abonamentu rtv

Zastąpienie abonamentu radiowo-telewizyjnego miesięczną opłatą audiowizualną w wysokości ok. 10 zł zakłada projekt zmian w ustawie o radiofonii i telewizji, tzw. ustawie medialnej. Merytoryczne prace nad projektem założeń zostały zakończone w lipcu - poinformowało MKiDN.

Obecnie brane są pod uwagę dwa warianty ustawy medialnej. Oba zakładają zastąpienie abonamentu opłatą audiowizualną. Ma ona być pobierana od wszystkich gospodarstw domowych i przedsiębiorców, przy utrzymaniu zwolnień od opłaty uprawnionych osób.

Warianty różnią się natomiast rozwiązaniami dotyczącymi możliwych zasad uzyskiwania koniecznych danych i identyfikacji podmiotów zobowiązanych do uiszczania opłaty. Rozstrzygnięcie tej kwestii jest kluczowe dla ostatecznego kształtu projektu założeń. Rozwiązania te nie mogą bowiem prowadzić do nałożenia nadmiernych obowiązków na obywateli i prowadzić do naruszenia ich prywatności. Szczegółowe wyliczenia dotyczące wysokości opłaty i możliwych wpływów z tej opłaty przygotowała KRRiT. Zakładana kwota w obu wariantach będzie taka sama i wyniesie ok. 10 zł" - poinformowało PAP w piątek Centrum Informacyjne ministerstwa kultury.

Ministerstwo sprawdza, jaka forma egzekwowania opłaty audiowizualnej będzie najwłaściwsza. Centrum Informacyjne resortu kultury zwróciło uwagę, że "nowe regulacje w zakresie opłaty audiowizualnej muszą zapewniać wysoki poziom ściągalności tej opłaty. Jednocześnie nie mogą nakładać nadmiernych obowiązków na obywateli i naruszać ich prywatności".

W projekcie założeń mowa jest też m.in. o rezygnacji z rejestracji odbiornika radiowego i telewizyjnego. "Obecne regulacje dotyczące rejestracji posiadanego odbiornika radiowego lub telewizyjnego uznano za anachroniczne. Wystąpiły również problemy z ich egzekwowaniem. Co więcej, rejestracja odbiornika nie ma sensu, ponieważ zgodnie z danymi GUS 98 proc. gospodarstw domowych posiada odbiornik telewizyjny - informuje resort.

Obecnie projekt poddawany jest uzgodnieniom wewnątrzresortowym, z Kancelarią Prezesa Rady Ministrów oraz marszałek Sejmu Ewą Kopacz. Marszałek Sejmu jest stałym uczestnikiem prac nad projektem założeń ustawy medialnej od czerwca br.

Ministerstwo kultury nie poinformowało szczegółowo, jak będzie wyglądał dalszy tryb prac. "Wszelkie decyzje dotyczące dalszego trybu prac zostaną podjęte po ostatecznym uzgodnieniu wszystkich szczegółów koniecznych do przygotowania kompleksowego projektu ustawy" - czytamy w przesłanej PAP odpowiedzi na pytania.

Resort poinformował jedynie, że "projekt założeń będzie poddawany roboczym analizom" w Kancelarii Sejmu, Kancelarii Prezesa Rady Ministrów oraz Krajowej Radzie Radiofonii i Telewizji, a po ich zakończeniu podjęta zostanie "decyzja co dalszego sposobu procedowania projektu".

Prace parlamentarne nad ustawą mają szansę rozpocząć się we wrześniu.

Źródło: biznes.onet.pl/mkidn-chce-10-zlotowej-oplaty-audiowizualnej-zamia,0,55...
Opłata audiowizualna, czyli jak rudy znów nas wyrucha
l................z • 2013-06-22, 8:37
Otóż nasz kochany pracowity rząd tak jak obiecał - tak zrobił. Od 2014 znika abonament radiowo-telewizyjny. W jego miejsce pojawi się nowy haracz, czyli tzw. opłata audio-wizualna, która będzie doliczana do rachunków za prąd. Nawet jak nie masz w domu telewizora, radia ani komputera, to i tak będziesz płacić na wynagrodzenia dla lisów, mroczków, cichopków, wille kraśków i cały ten cyrk.

Wysokość takiej opłaty to 12 zł / miesiac OD OSOBY. Łatwo sobie policzyć, że 4-osobowa rodzina zapłaci dodatkowo 48 zł.
Najlepszy komentarz (122 piw)
pacholl • 2013-06-22, 9:10
W Brazylii podnieśli im ceny biletów i mają zamieszki. Ten "polski" naród jest tak gówniany, że co chwila na każdym kroku podwyżki i nic nie robią jak barany na rzeź!
Urzędasy pełna krasa
Mycoplasmatal • 2013-05-31, 12:56
Informacja o zniknięciu oliwskiego czołgu spod Willi Rekin na tyle zirytowała mieszkańców Gdańska, że postanowili o T34 walczyć.
"Czołg musi wrócić do Oliwy" - tak nazywa się profil na Facebooku założony przez radnego z Oliwy po tym jak w poniedziałek napisaliśmy, że czołg T34, który od 12 lat parkował na rogu ul. Piastowskiej i Hołdu Pruskiego, według urzędników ZDiZ, stał tam nielegalnie. Na pismo, jakie od ZDiZ otrzymał właściciel militarnej atrakcji Oliwie, które nakazywało uiszczenie rocznej opłaty (ok. 170 zł według ZDiZ i ok. 500 - według właściciela czołgu) za nielegalne zajęcie pasa drogowego, zareagował stanowczo i wywiózł czołg do Żukowa.

- Nie chodzi mi o pieniądze, ale o zasady, bo mam coraz silniejsze wrażenie, że Gdańsk jest miastem coraz bardziej dla urzędników, a nie dla mieszkańców. I to mnie boli - mówił nam w poniedziałek Jerzy Janczukowicz, właściciel T34.

Cała sprawa oburzyła mieszkańców Trójmiasta, którzy mają do czołgu szczególny sentyment, stąd akcja na Facebooku, która ma być protestem przeciwko urzędnikom ZDiZ.

"Ciekawe co by zrobili urzędniczy z ZDiZ, gdyby różni sympatycy militariów w akcie solidarności zjechali pod ich siedzibę swoim sprzętem i zrobili im oblężenie. Czołgi i transportery pod ZDiZ. Wyglądałoby to epicko" - zastanawia się "Dziki Rex".
"Takiemu człowiekowi miasto Gdańsk powinno płacić za stworzenie prawdziwej atrakcji oraz ściąganie do Oliwy i Gdańska licznych turystów. Tymczasem Jerzy Janczukowicz, właściciel czołgu T-34, otrzymał "rachunek" od ZDiZ za zajmowanie pasa drogowego. Dzięki temu, od marca czołgu w Oliwie nie ma" - czytamy na stronie Wolnego Forum Gdańsk, które przyłączyło się do akcji.

Litości dla urzędników nie ma i na samym profilu czołgu założonym przez radnego: "Czołg stał przez lata w Oliwie, blisko torów kolejowych przy ul. Piastowskiej. Stał się charakterystycznym i pozytywnym elementem krajobrazu. Nikomu nie przeszkadzał. Jeśli znikał, to po to, by grać role w inscenizacjach historycznych. Wyrokiem urzędników miejskich czołg zniknął. Został zabrany wobec zagrożenia obłożeniem wysokimi opłatami za... użytkowanie pasa drogowego. Urzędnicy nie proponują żadnego lepszego sposobu urządzenia tego miejsca."

Tego miejsca nie, natomiast proponują, by czołg ustawić, na dogodnych warunkach, w innym miejscu.

- Opłata za zajęcie pasa drogowego wynika z przepisów ustawowych i uchwał gminy. Nie jest niestety możliwe zwolnienie z tej opłaty jednej, konkretnej osoby. Taki wyjątek byłby zresztą niebezpiecznym precedensem, po którym inni posiadacze zabytkowych pojazdów - fiacików, syrenek - również mogliby uznać, że parkowanie w dowolnym miejscu należy się im za darmo - mówi Maciej Lisicki, zastępca prezydenta miasta Gdańska. - Niemniej sam czołg nam nie przeszkadza, wiemy, że stał się lokalną atrakcją. I jestem przekonany, że udałoby się nam znaleźć i przekazać na dobrych warunkach kawałek gminnego gruntu w Oliwie, gdzie pan Janczukowicz mógłby czołg i inne, nie mniej ciekawe pojazdy, eksponować. Pozostaje kwestia ustalenia zasad. Jeśli ma to być faktycznie atrakcja dla mieszkańców - co z chęcią wesprzemy - a nie prywatny parking, to te pojazdy powinny być ogólnodostępne, ciekawie opisane i zaprezentowane.

Taka opcja nie satysfakcjonuje jednak właściciela T34. - Po pierwsze czołg "wrósł" już w to miejsce, więc ustawianie go gdzie indziej nie ma sensu. Poza tym założę się, że szybko padłby łupem złomiarzy, a nie stać mnie na wynajęcie dla niego ochrony - mówi Jerzy Janczukowicz.

Czołg T34 na razie parkuje w Żukowie w towarzystwie "Pantery" - repliki jednego z największych czołgów z II wojny światowej. Na razie nie wiadomo, kiedy wróci na swoje miejsce.


Co śmieszne, t34 nikomu latami nie wadził. Nie zajmował chodnika, 3 osoby spokojnie mogły koło niego przejść. Po wizycie w pobliskim parku na bank wiele osób szło obejrzeć sobie tę maszynę. Co bardziej śmieszy to fakt iż gdyby to była zwykła osobówka (przy okolicznych posesjach parkują w gorszy sposób na potęgę) nikt by się nie przypruł, no ale konserwacja takiego okazu (na chodzie!) kosztuje więc jeleń pewnie kasę ma to nam da! Klasyczne urzędackie myślenie. Jak się zenek z mietkiem wyjebią na mordy bo nie odśnieżony pas ruchu to oczywiście urzędasy umyją łapki a bulić będzie właściciel domu... zapewne pan od czołgu.

Żródło: trojmiasto.pl
Parkingowy
R................Q • 2013-05-05, 23:01
Nie zadzieraj z parkingowym, bo Ci wyjebie.
Najlepszy komentarz (88 piw)
Quaswerty • 2013-05-05, 23:09
I ta napinka po trafieniu
Pobieraczek - nie płać!
Keloh • 2013-01-31, 20:32
Z cyklu Sadistic uczy i bawi:

Dostałem takie oto pisemko, nieźle się ubawiłem przy czytaniu.

Swoją drogą niezły tupet mają, żeby wezwanie do zapłaty w mailu słać.
Jeśli ktoś z Was albo Waszych znajomych dostał coś takiego, to w żadnym wypadku nie płaćcie!
Nawet, jeśli podaliście prawdziwe dane. Nie musicie się bać sądu, bo nie opłaca im się to. Sąd nie przerzuci kosztów rozprawy na dłużnika, co najwyżej koszty komornicze. Czyli pobieraczek za 95zł zapłacić będzie musiał 200. O ile będą mieć kasę na złożenie pozwu

UOKiK już nałożył na nich dwie kary i teraz będą słali tego więcej - może jakiś naiwniak się trafi i zapłaci.

Przy okazji, to jeśli podaliście prawdziwe dane, to z pisemkiem możecie iść do skarbówki i zgłosić, że nie dostaliście żadnej faktury czy paragonu - za to jest (chyba) 5000zł kary

Najlepszy komentarz (50 piw)
Nostroo • 2013-01-31, 22:07
Pracuje w Krajowym Rejestrze Długów - sprawa pobieraczka jest nam dobrze znana - w świetle kodeksu cywilnego nie zostało miedzy wierzycielem ( pobieraczkiem) a "dłużnikiem" zawarta podstawa zobowiązania - nie ma zaksięgowanej faktury, rachunku czy podpisanej umowy. Ta firma po za straszeniem wezwaniami do zapłaty nikogo nie dopisuje wiedząc, że działa bezpodstawnie. Niestety żyjąc w niewiedzy i strachu ok 30 % osób płaci. Zwracajcie również uwagę na firmy oferujące strony internetowe, atlasy czy hosting bez formalności ( hitem jest firma która wysyła wezwania do zapłaty za aktualizacje nr pesel w bazie). Jeżeli przez telefon zgodzicie się nawet na przedstawienie czy wysłanie oferty lub pakietu startowego - a oni wyślą wam Fakturę pro formę do opłacenia lub rachunek - działają bezpodstawnie i do żadnej Bazy Biura Informacji Gospodarczej dopisać was nie mogą.
To samo jeżeli chodzi o Bazę Biura Informacji Kredytowej - tam mogą wprowadzać informacje TYLKO BANKI, więc takie śmiecowe "firmy" jak pobieraczek nie mają nawet tam dostępu.
Polska
Pener • 2012-06-03, 20:17
musisz płacić


a kierowca karetki pod Opolem się nie pierdolił:
"Załoga karetki pogotowia w obawie o życie pacjenta poszkodowanego w wypadku drogowym, zdecydowała o staranowaniu szlabanu na węźle autostradowym Przylesie."
klik
Najlepszy komentarz (35 piw)
~Faper Noster • 2012-06-03, 20:37
@bartekmm nie "kurwiska z budki" (bo ta pani wykonuje tylko swoje obowiązki i ma tam najmniej do gadania) tylko kurwiska które oddało do użytku system pobierania opłat nieuwzględniajacy konieczności wpuszczenia na autostradę pojazdów uprzywilejowanych bez kolejki

Ha, kierowca jak kierowca.
Jeśli pacjent w w związku z przedłużonym czasem transportu do szpitala dozna dodatkowego uszczerbku na zdrowiu bądź umrze, "ktoś" może być grube miliony w plecy.
Ławka w parku
GnS • 2011-03-30, 0:38
do wyboru:
-nie bolą nogi i kieszeń, ale boli dupa
-nie bolą nogi i dupa, ale boli kieszeń
-nie boli dupa i kieszeń, ale bolą nogi

Najlepszy komentarz (41 piw)
BongMan • 2011-03-30, 0:49
A ja bym usiadł na oparciu a o te kolce bym sobie buty wyczyścił.