Dyskoteka na środku sali. Ludzie stoją w kole, w którym goście tańczą breakdance.
Przez chwilę nikt nie tańczy, parkiet pusty.
Nagle na środek pada gość, jakby umarł.
Wszyscy patrzą ze zdziwieniem, aż tu nagle gość zaczyna wywijać jak zawodowiec.
Wszyscy krzyczą i klaszczą.
Dopiero jak odgryzł sobie język, zorientowaliśmy się że miał atak padaczki.
Przez chwilę nikt nie tańczy, parkiet pusty.
Nagle na środek pada gość, jakby umarł.
Wszyscy patrzą ze zdziwieniem, aż tu nagle gość zaczyna wywijać jak zawodowiec.
Wszyscy krzyczą i klaszczą.
Dopiero jak odgryzł sobie język, zorientowaliśmy się że miał atak padaczki.
Wpis zawiera treści oznaczone jako przeznaczone dla dorosłych, kontrowersyjne lub niezweryfikowane
Kliknij tutaj aby wyświetlić wpis
Kliknij tutaj aby wyświetlić wpis
Ten sam pato-ziomek kiedyś w pubie widząc wchodzącego po schodach murzyna wstał z przerażeniem w głosie: "Ludzie! Tam na dole jest chyba pożar! Dawajcie gaśnicę, (i wskazując na tego nygera) ten spalony gościu jeszcze się tli!".