Naszło mnie na kiblu, beczka śmiechu.
Przychodzi facet do wróżki, zajmującej się klątwami i złymi urokami.
-Musi mi Pani pomóc, mam ogromny problem, ciągle prześladuje mnie pech.
-Rozumiem. Odpowiada wróżka. -Proszę zademonstrować.
Facet wychodzi do automatu biletowego naprzeciw budynku, w którym pracuje wróżka i próbuje kupić bilet, niestety zanim to zrobił, podszedł do niego rosły facet, dał mu w mordę, zabrał kasę i sobie poszedł. Wracając do wróżki rozwiązał mu się but, podczas wiązania, jak pech to pech, zdążył go oszczać pies. Gdy już miał wejść do saloniku wróżki, został zatrzymany przez policjanta za przechodzenie przez jezdnie w niedozwolonym miejscu.
-Panie władzo niech Pan mi daruje, widzi pan jakiego mam pecha, w ryj dostałem, pies mnie oszczał i do tego mandat jeszcze.
Policjant zajebał mu pałą po głowie, zgłosił na radiu napaść na funkcjonariusza, załadował do radiowozu i odjechał.
Wróżka spoglądając na te wszystkie sceny przez okno, zrobiła łyk herbaty i powiedziała cicho kręcąc głową.
-Czarnuchy to mają jednak przejebane.
Jak się nie podoba to