-Ktoś Ty-pyta św.Piotr.
-Jestem piłkarzem polskiej reprezentacji!
-To jak trafiłeś do bramy?
Kliknij tutaj aby wyświetlić wpis
Dobry research to podstawa sukcesu. Przekonali się o tym właściciele Zagłębia Lublin, którzy informacje czerpali z niepewnego źródła i nieźle się na tym przejechali. Zacznijmy od początku... Klub był zainteresowany sprawdzeniem umiejętności piłkarskich niejakiego Sonny'ego Doumbouya z Gwinei. W Wikipedii wyczytali, że to dobrze rokujący zawodnik mający na koncie
występy w wielu dobrych klubach (m.in. wicemistrzostwo Chorwacji w 2005 roku, 36 bramek w 63. meczach indonezyjskiej drużyny, kariera w USA itp.). No cóż, grzechem byłoby go nie przetestować.
Sonny'ego zaproszono do Polski. W sparingu zagrał przeciwko rezerwom Borusii Dortmund. W tym momencie działaczy olśniło - to jakiś przekręt, bo facet fatalnie radzi sobie na boisku, prawie nic nie potrafi, jest totalnie nieskuteczny i szkoda na niego czasu. Po pierwszej połowie został "zdjęty" z boiska. Cała kariera tajemniczego piłkarza to jedna wielka ściema, którą sam wprowadził do Wikipedii. Karierę może i robił, ale chyba nie taką, jakiej oczekiwali właściciele Zagłębia. Sonny kopał piłkę w III lidze.
Tak się zagalopował w edytowaniu podstrony, że raz
na jakiś czas zmieniał statystyki, tak aby wyglądały jeszcze bardziej wiarygodnie. Niestety, wieść szybko niesie się po świecie i chyba nic już w ten sposób nie zdziała. Całe szczęście, że Zagłębie nie zapłaciło za jego pobyt w Polsce. Według rzecznika, wszystko finansował jego menadżer. To w sumie też ciekawa sprawa, bo skąd tak mizerny piłkarz ma menadżera? Może jego też oszukał? Cała sytuacja bardzo nam się spodobała, bo pokazała jak poważnie traktuje się źródła informacji tak niewiarygodne.
Będziemy śledzić karierę Sonny'ego, bo chłopak
ma fantazję, a to się liczy.