Polscy muzułmanie twierdzą, że ich konstytucyjne prawa są łamane. Z apelem o interwencję zwrócą się oficjalnie do prezydenta. Powołają się nie tylko na ustawę zasadniczą, ale i na Kartę praw Podstawowych Unii Europejskiej i oenzetowską Powszechną Deklarację Praw Człowieka.
Chodzi o wolność wyznania i swobodę praktyk religijnych. Powodem protestu jest zakaz uboju rytualnego obowiązujący od pierwszego stycznia tego roku. Rząd miał się tym zająć, ale odłożył sprawę.
Duchowny muzułmański, imam Nezar Charif, powiedział Polskiemu Radiu, że ubój rytualny stanowi "bezwzględny wyznacznik praktykowania religii". Dodał: "żaden mufti, żaden imam nie może tego zmienić. To jest dane od Boga".
Mufti Tomasz Miśkiewicz, przewodniczący Muzułmańskiego Związku Religijnego, przypomina, że wierny nie może spożywać mięsa, jeśli zwierzę zostało przed ubojem "uderzone". Podkreśla, że to jest słowo kluczowe, bo tak dosłownie stanowi święta księga islamu. Co więcej, muzułmanin nie może nosić ubrań skórzanych, torebek, używać kosmetyków, jeśli w procesie produkcji naruszono ten wymóg.
Koran nakazuje też celebrować święto ofiarowania, Kurban Bajram, podczas którego są składane ofiary ze zwierząt. Zakaz uboju rytualnego jest zatem - oświadczają polscy muzułmanie - sprzeczny z konstytucyjną zasadą wolności wyznania i swobody praktyk religijnych. Mufti zauważył, że nie ogranicza się niehumanitarnego zabijania karpi przed świętami, co praktykują katolicy. Tymczasem religijny ubój polega na błyskawicznym upuszczeniu krwi, by zwierzę nie cierpiało. Koran zabrania dręczenia zwierząt, podkreśla mufti Tomasz Miśkiewicz.
Rada Ministrów miała się zająć sprawą uboju rytualnego w miniony wtorek, ale odłożyła to na później. Polscy muzułmanie uważają, że i rząd i parlament "boją się" tego tematu, stąd zwrócenie się do prezydenta.
Wyznawcy islamu w Polsce to około 30 tysięcy osób. Muzułmańskie Święto Ofiarowania przypada w październiku, mają więc nadzieję, że zakaz uboju religijnego zostanie do tego czasu uchylony. Na razie zostali przymusowymi wegetarianami.
źródło: IAR
Chodzi o wolność wyznania i swobodę praktyk religijnych. Powodem protestu jest zakaz uboju rytualnego obowiązujący od pierwszego stycznia tego roku. Rząd miał się tym zająć, ale odłożył sprawę.
Duchowny muzułmański, imam Nezar Charif, powiedział Polskiemu Radiu, że ubój rytualny stanowi "bezwzględny wyznacznik praktykowania religii". Dodał: "żaden mufti, żaden imam nie może tego zmienić. To jest dane od Boga".
Mufti Tomasz Miśkiewicz, przewodniczący Muzułmańskiego Związku Religijnego, przypomina, że wierny nie może spożywać mięsa, jeśli zwierzę zostało przed ubojem "uderzone". Podkreśla, że to jest słowo kluczowe, bo tak dosłownie stanowi święta księga islamu. Co więcej, muzułmanin nie może nosić ubrań skórzanych, torebek, używać kosmetyków, jeśli w procesie produkcji naruszono ten wymóg.
Koran nakazuje też celebrować święto ofiarowania, Kurban Bajram, podczas którego są składane ofiary ze zwierząt. Zakaz uboju rytualnego jest zatem - oświadczają polscy muzułmanie - sprzeczny z konstytucyjną zasadą wolności wyznania i swobody praktyk religijnych. Mufti zauważył, że nie ogranicza się niehumanitarnego zabijania karpi przed świętami, co praktykują katolicy. Tymczasem religijny ubój polega na błyskawicznym upuszczeniu krwi, by zwierzę nie cierpiało. Koran zabrania dręczenia zwierząt, podkreśla mufti Tomasz Miśkiewicz.
Rada Ministrów miała się zająć sprawą uboju rytualnego w miniony wtorek, ale odłożyła to na później. Polscy muzułmanie uważają, że i rząd i parlament "boją się" tego tematu, stąd zwrócenie się do prezydenta.
Wyznawcy islamu w Polsce to około 30 tysięcy osób. Muzułmańskie Święto Ofiarowania przypada w październiku, mają więc nadzieję, że zakaz uboju religijnego zostanie do tego czasu uchylony. Na razie zostali przymusowymi wegetarianami.
źródło: IAR