Ale jakaś baba samochodem po głowie mu przejechała, więc umarł i bawić się już nie będzie.
📌
Wojna na Ukrainie
- ostatnia aktualizacja:
Wczoraj 20:34
📌
Konflikt izraelsko-arabski
- ostatnia aktualizacja:
Wczoraj 17:47
#podziemny
Witaj użytkowniku sadistic.pl,
Lubisz oglądać nasze filmy z dobrą prędkością i bez męczących reklam? Wspomóż nas aby tak zostało!
W chwili obecnej serwis nie jest w stanie utrzymywać się wyłącznie z reklam. Zachęcamy zatem do wparcia nas w postaci zrzutki - jednorazowo lub cyklicznie. Zarejestrowani użytkownicy strony mogą również wsprzeć nas kupując usługę Premium (więcej informacji).
Wesprzyj serwis poprzez Zrzutkę już wpłaciłem / nie jestem zainteresowany
Lubisz oglądać nasze filmy z dobrą prędkością i bez męczących reklam? Wspomóż nas aby tak zostało!
W chwili obecnej serwis nie jest w stanie utrzymywać się wyłącznie z reklam. Zachęcamy zatem do wparcia nas w postaci zrzutki - jednorazowo lub cyklicznie. Zarejestrowani użytkownicy strony mogą również wsprzeć nas kupując usługę Premium (więcej informacji).
Wesprzyj serwis poprzez Zrzutkę już wpłaciłem / nie jestem zainteresowany
Bezlitosne prawa fizyki.
Albo idziesz bokiem albo bok idzie tobą!
Miejsce parkingowe z usługą towarzyszącą:
... że kupujesz sobie lambo aby nie płacić za parking.
Najlepszy komentarz (24 piw)
ePeeL
• 2017-11-07, 16:48
@up
Dziwnie piszesz słowo zardzewiała, obsrana Kalibra z 94 r. kupiona za 1400 zł z obniżonym zawieszeniem, gównofelgami pomalowanymi szprejem i spojlerem droższym niż czterokrotna wartość auta.
Dziwnie piszesz słowo zardzewiała, obsrana Kalibra z 94 r. kupiona za 1400 zł z obniżonym zawieszeniem, gównofelgami pomalowanymi szprejem i spojlerem droższym niż czterokrotna wartość auta.
Szczecin z lotu kreta
Czyli kilka słów o drugim obliczu stolicy pomorza zachodniego.
***
*Szacuje się, że w okresie II wojny światowej w Szczecinie było ok. 788 bunkrów publicznych oraz bunkry budowane prywatnie przez zamieszkujących tu Niemców.
*Po wojnie odkryto w tym mieście zaledwie ok. 160 bunkrów.
*Od ponad 68 lat co jakiś czas wśród mieszkańców Szczecina odżywa dyskusja na temat systemu podziemnych schronów i korytarzy, które miałyby tworzyć podziemne miasto.
*Prawdopodobnie w Szczecinie nie ma jednego systemu podziemi, ale istnieje kilka kilometrów oddzielnych tuneli i setki pojedynczych, podziemnych budowli.
To tyle tytułem wstępu. Mam nadzieję, że powyższe cztery informacje wystarczająco zaciekawiły Was do dalszego czytania tematu.
Żeby dokładniej zrozumieć na czym polega cały fenomen domniemanego "podziemnego miasta" pod Szczecinem, musimy cofnąć się do czasów dawnych, pozornie nie mających nic wspólnego z tymi konstrukcjami z okresu Drugiej Wojny Światowej, a mianowicie do lat...
1724-1740
... kiedy to wzniesiono tzw. "Twierdzę Szczecin" (niem. Festung Stettin), stanowiącą pruską twierdzę z rozległymi podziemiami fortów Wilhelm, Leopold i Prusy. Z faktem tym wiąże się istnienie wielu korytarzy, tuneli i połączeń, biegnących pod poziomem gruntu. Choć ciekawa i ważna, informacja ta nie ma aż tak dużego wpływu na powstanie rozległej sieci podziemi pod Szczecinem, jak wydarzenia z roku...
1941
... wtedy bowiem władze hitlerowskie, po alianckim nalocie dywanowym na Hanower w lutym 1941 roku, podjęły decyzję o budowie w dużych ośrodkach miejskich, a szczególnie w ośrodkach o strategicznym znaczeniu, systemu podziemnych schronów przy obiektach wojskowych, strategicznych zakładach przemysłowych, obiektach administracji publicznej mających zapewnić bezpieczeństwo pracujących tam ludzi przed atakami lotniczymi. Miały one służyć również jako podziemne szpitale, magazyny broni, amunicji, czy żywności oraz miejsca produkcji zbrojeniowej.
Przejdźmy jeszcze dalej, a mianowicie do schyłku Drugiej Wojny Światowej, czyli lat...
1944-1945
... w których hitlerowcy podjęli działania zmierzające do reaktywacji "Twierdzy Szczecin". Wtedy to w mieście stworzono sieć barykad, a w piwnicach budowano podziemne przejścia łączące sąsiednie budynki i schrony przeciwlotnicze. Oficjalnie miasto ponownie ogłoszono twierdzą 20 marca 1945 roku.
W tym momencie możemy się zatrzymać i omówić samą strukturę tych podziemnych systemów, o których mamy wystarczająco dużo informacji. O ile paryskie katakumby są dość jednolitą, zawiłą siecią tuneli, sprawa stolicy województwa zachodniopomorskiego wygląda nieco inaczej. Najbardziej podstawowe konstrukcje, ukryte często pod współczesnymi jezdniami, chodnikami czy sztucznymi nasypami/skarpami, to zwykłe schrony cywilne. Najbardziej rozpoznawalne znajdują się przy ulicy Szczanieckiej oraz przy ulicy Bogumińskiej. Możemy o nich przeczytać na www.forgotten.pl, a chcąc obejrzeć ich mroczne wnętrza na własne oczy, powinniśmy przygotować się na sporą ilość dość dużych pomieszczeń, do których jednak nie tak łatwo się dostać i często przechodzi się obok nich obojętnie.
Ciekawą kwestią jest znowu to, że największy cywilny schron w Polsce z okresu II wojny ciągnie się pod głównym dworcem kolejowym w Szczecinie. Znajduje się za pofortecznym, pruskim, murem oporowym i ciągnie się w głąb wyniosłości na której leży miasto. Najdłuższy korytarz ma około 100 metrów. Powierzchnia całkowita - 2500 m2, powierzchnia użytkowa 1900 m2. Wejścia do schronu znajdują się w tunelu pasażerskim (od strony dworca) i na placu Zawiszy Czarnego (od strony miasta).
Oprócz zwykłych schronów, bunkrów i piwnic, pod miastem ciągną się kilometry tuneli. Niektóre z nich są tak wielkie, że mogły po nich jeździć samochody. Znane są relacje mieszkańców Szczecina, którzy wskazują na istnienie podziemnych korytarzy wiodących z centrum miasta pod Odrą czy też w okolice Jeziora Szmaragdowego. Pojawiają się też wypowiedzi sugerujące istnienie nawet podziemnej magistrali kolejowej wiodącej aż do samego Berlina.
W Szczecinie istniał nawet specjalny Urząd ds. Robót Podziemnych mieszczący się tzw. Czerwonym Ratuszu, monumentalnym budynku, w którym obecnie mieści się m.in. Szczeciński Urząd Morski. Istnieje teoria, jakoby z tego ratusza ciągnął się tunel, biegnący pod dnem Odry.
***
Po "powrocie" Szczecina do Polski znaczna część ludności niemieckiej opuściła te tereny, a napływający tu Polacy nieustannie natrafiali na jakieś podziemne kryjówki i umocnienia.
Praktycznie na każdej ulicy i w każdym parku, w każdym zakładzie przemysłowym, pod budynkami administracji publicznej i kamienicami mieszkalnymi, a nawet przy niewielkich domkach jednorodzinnych odkrywano mniejsze lub większe podziemne kryjówki. Często znajdowały się one także z dala od wszelkich zabudowań.
W wielu podziemiach do 1948 r. kryły się oddziały Werwolfu, czyli nazistowskich niemieckich fanatyków prowadzących dywersyjną walkę podziemną na ziemiach utraconych przez Wehrmacht. Wykorzystywali oni fakt, że posiadali dokładną wiedzę o rozmieszczeniu poszczególnych podziemnych schronów i łączących je tajnych przejściach, aby ukrywać się w nich przez dłuższy czas lub tworzyć w nich magazyny broni, materiałów wybuchowych, żywności i zrabowanych przedmiotów. Wiedzy takiej nie miały polskie organy bezpieczeństwa tropiące ukrywających się bojowników Werwolfu.
Często zdarzało się, że gdy polskie wojsko lub milicja natrafiały na podziemne korytarze, a przypuszczano, że są one wykorzystywane przez nazistowskie bandy, nie penetrowano ich lecz wysadzano je w powietrze obawiając się wybuchu min i niewypałów oraz innych pułapek. Niektóre przejścia i podziemne schronienia burzono, ewentualnie zamurowywano, zasypywano lub zatapiano wodą gdyż były częściowo zniszczone w wyniku działań wojennych i chodzenie po nich groziło śmiercią lub kalectwem. W ten sposób z biegiem lat w Szczecinie bezpowrotnie zanikała możliwość spenetrowania i poznania systemu podziemnych, niemieckich kryjówek.
Po wojnie część podziemnych schronów i bunkrów była wykorzystywana jako tymczasowe miejsca do życia w zrujnowanym Szczecinie. Przez wiele lat mieszkali w nich dawni mieszkańcy miasta (Niemcy i Polacy), których domy uległy zniszczeniu w wyniku działań wojennych oraz napływająca tu z różnych stron ludność. Z czasem ludzie opuszczali podziemne schronienia i przeprowadzali się do odbudowywanych domów, a milicja, wojsko i obrona cywilna zamykały wejścia do schronów i bunkrów. Wiele podziemnych kryjówek odkryto i zniszczono podczas prac budowlanych związanych z odbudową i rozbudową Szczecina. Lokalna prasa wielokrotnie opisywała też przykłady zapadania się ulic i placów w Szczecinie co było efektem zapadania się podziemnych korytarzy.
***
Prawdopodobnie w Szczecinie nie ma jednego systemu podziemi, ale istnieje kilka kilometrów oddzielnych tuneli i setki pojedynczych, podziemnych budowli. Część z nich mogła łączyć się ze sobą tym bardziej, że znajdowały się one w pobliżu siebie. Wiele podziemi zgrupowanych jest wzdłuż połączenia drogowego Police - Szczecin i trasy kolejowej Police - Szczecin. Wzdłuż tych arterii komunikacyjnych znajdowało się dużo strategicznych obiektów jak np. Fabryka Benzyny Syntetycznej w Policach, papiernia w Skolwinie, huta w Stołczynie, produkująca m.in. amunicję Fabryka Chemiczna Union, cementownia, stocznie w których produkowano niemieckie okręty podwodne - potocznie zwane U-bootami, siedziba władz cywilnych na Wałach Chrobrego, Czerwony Ratusz, w którym mieścił się Urząd ds. Robót Podziemnych, Poczta Główna i Główny Dworzec Kolejowy. Wiele wskazuje też na to, że rozbudowany system podziemnych budowli znajduje się w okolicach stadionu klubu sportowego Pogoni Szczecin.
***
Zagadkowość Szczecińskich podziemi przyciąga wielu fascynatów historii i poszukiwaczy skarbów/przygód. Bardzo wiele z nich nadal jest zaminowanych. Słyszałem o człowieku, który przekonał się o tym na własnej ręce, której w tej chwili nie ma. To ciekawa, a jednocześnie niebezpieczna zagadka, która po dziś dzień nie została do końca zbadana.
***
Wykorzystane tu oraz inne zdjęcia można odnaleźć pod tym adresem.
Pozdrawiam wszystkich zainteresowanych historią sadoli!
Czyli kilka słów o drugim obliczu stolicy pomorza zachodniego.
***
*Szacuje się, że w okresie II wojny światowej w Szczecinie było ok. 788 bunkrów publicznych oraz bunkry budowane prywatnie przez zamieszkujących tu Niemców.
*Po wojnie odkryto w tym mieście zaledwie ok. 160 bunkrów.
*Od ponad 68 lat co jakiś czas wśród mieszkańców Szczecina odżywa dyskusja na temat systemu podziemnych schronów i korytarzy, które miałyby tworzyć podziemne miasto.
*Prawdopodobnie w Szczecinie nie ma jednego systemu podziemi, ale istnieje kilka kilometrów oddzielnych tuneli i setki pojedynczych, podziemnych budowli.
To tyle tytułem wstępu. Mam nadzieję, że powyższe cztery informacje wystarczająco zaciekawiły Was do dalszego czytania tematu.
Żeby dokładniej zrozumieć na czym polega cały fenomen domniemanego "podziemnego miasta" pod Szczecinem, musimy cofnąć się do czasów dawnych, pozornie nie mających nic wspólnego z tymi konstrukcjami z okresu Drugiej Wojny Światowej, a mianowicie do lat...
1724-1740
... kiedy to wzniesiono tzw. "Twierdzę Szczecin" (niem. Festung Stettin), stanowiącą pruską twierdzę z rozległymi podziemiami fortów Wilhelm, Leopold i Prusy. Z faktem tym wiąże się istnienie wielu korytarzy, tuneli i połączeń, biegnących pod poziomem gruntu. Choć ciekawa i ważna, informacja ta nie ma aż tak dużego wpływu na powstanie rozległej sieci podziemi pod Szczecinem, jak wydarzenia z roku...
1941
... wtedy bowiem władze hitlerowskie, po alianckim nalocie dywanowym na Hanower w lutym 1941 roku, podjęły decyzję o budowie w dużych ośrodkach miejskich, a szczególnie w ośrodkach o strategicznym znaczeniu, systemu podziemnych schronów przy obiektach wojskowych, strategicznych zakładach przemysłowych, obiektach administracji publicznej mających zapewnić bezpieczeństwo pracujących tam ludzi przed atakami lotniczymi. Miały one służyć również jako podziemne szpitale, magazyny broni, amunicji, czy żywności oraz miejsca produkcji zbrojeniowej.
Przejdźmy jeszcze dalej, a mianowicie do schyłku Drugiej Wojny Światowej, czyli lat...
1944-1945
... w których hitlerowcy podjęli działania zmierzające do reaktywacji "Twierdzy Szczecin". Wtedy to w mieście stworzono sieć barykad, a w piwnicach budowano podziemne przejścia łączące sąsiednie budynki i schrony przeciwlotnicze. Oficjalnie miasto ponownie ogłoszono twierdzą 20 marca 1945 roku.
W tym momencie możemy się zatrzymać i omówić samą strukturę tych podziemnych systemów, o których mamy wystarczająco dużo informacji. O ile paryskie katakumby są dość jednolitą, zawiłą siecią tuneli, sprawa stolicy województwa zachodniopomorskiego wygląda nieco inaczej. Najbardziej podstawowe konstrukcje, ukryte często pod współczesnymi jezdniami, chodnikami czy sztucznymi nasypami/skarpami, to zwykłe schrony cywilne. Najbardziej rozpoznawalne znajdują się przy ulicy Szczanieckiej oraz przy ulicy Bogumińskiej. Możemy o nich przeczytać na www.forgotten.pl, a chcąc obejrzeć ich mroczne wnętrza na własne oczy, powinniśmy przygotować się na sporą ilość dość dużych pomieszczeń, do których jednak nie tak łatwo się dostać i często przechodzi się obok nich obojętnie.
Ciekawą kwestią jest znowu to, że największy cywilny schron w Polsce z okresu II wojny ciągnie się pod głównym dworcem kolejowym w Szczecinie. Znajduje się za pofortecznym, pruskim, murem oporowym i ciągnie się w głąb wyniosłości na której leży miasto. Najdłuższy korytarz ma około 100 metrów. Powierzchnia całkowita - 2500 m2, powierzchnia użytkowa 1900 m2. Wejścia do schronu znajdują się w tunelu pasażerskim (od strony dworca) i na placu Zawiszy Czarnego (od strony miasta).
Oprócz zwykłych schronów, bunkrów i piwnic, pod miastem ciągną się kilometry tuneli. Niektóre z nich są tak wielkie, że mogły po nich jeździć samochody. Znane są relacje mieszkańców Szczecina, którzy wskazują na istnienie podziemnych korytarzy wiodących z centrum miasta pod Odrą czy też w okolice Jeziora Szmaragdowego. Pojawiają się też wypowiedzi sugerujące istnienie nawet podziemnej magistrali kolejowej wiodącej aż do samego Berlina.
W Szczecinie istniał nawet specjalny Urząd ds. Robót Podziemnych mieszczący się tzw. Czerwonym Ratuszu, monumentalnym budynku, w którym obecnie mieści się m.in. Szczeciński Urząd Morski. Istnieje teoria, jakoby z tego ratusza ciągnął się tunel, biegnący pod dnem Odry.
***
Po "powrocie" Szczecina do Polski znaczna część ludności niemieckiej opuściła te tereny, a napływający tu Polacy nieustannie natrafiali na jakieś podziemne kryjówki i umocnienia.
Praktycznie na każdej ulicy i w każdym parku, w każdym zakładzie przemysłowym, pod budynkami administracji publicznej i kamienicami mieszkalnymi, a nawet przy niewielkich domkach jednorodzinnych odkrywano mniejsze lub większe podziemne kryjówki. Często znajdowały się one także z dala od wszelkich zabudowań.
W wielu podziemiach do 1948 r. kryły się oddziały Werwolfu, czyli nazistowskich niemieckich fanatyków prowadzących dywersyjną walkę podziemną na ziemiach utraconych przez Wehrmacht. Wykorzystywali oni fakt, że posiadali dokładną wiedzę o rozmieszczeniu poszczególnych podziemnych schronów i łączących je tajnych przejściach, aby ukrywać się w nich przez dłuższy czas lub tworzyć w nich magazyny broni, materiałów wybuchowych, żywności i zrabowanych przedmiotów. Wiedzy takiej nie miały polskie organy bezpieczeństwa tropiące ukrywających się bojowników Werwolfu.
Często zdarzało się, że gdy polskie wojsko lub milicja natrafiały na podziemne korytarze, a przypuszczano, że są one wykorzystywane przez nazistowskie bandy, nie penetrowano ich lecz wysadzano je w powietrze obawiając się wybuchu min i niewypałów oraz innych pułapek. Niektóre przejścia i podziemne schronienia burzono, ewentualnie zamurowywano, zasypywano lub zatapiano wodą gdyż były częściowo zniszczone w wyniku działań wojennych i chodzenie po nich groziło śmiercią lub kalectwem. W ten sposób z biegiem lat w Szczecinie bezpowrotnie zanikała możliwość spenetrowania i poznania systemu podziemnych, niemieckich kryjówek.
Po wojnie część podziemnych schronów i bunkrów była wykorzystywana jako tymczasowe miejsca do życia w zrujnowanym Szczecinie. Przez wiele lat mieszkali w nich dawni mieszkańcy miasta (Niemcy i Polacy), których domy uległy zniszczeniu w wyniku działań wojennych oraz napływająca tu z różnych stron ludność. Z czasem ludzie opuszczali podziemne schronienia i przeprowadzali się do odbudowywanych domów, a milicja, wojsko i obrona cywilna zamykały wejścia do schronów i bunkrów. Wiele podziemnych kryjówek odkryto i zniszczono podczas prac budowlanych związanych z odbudową i rozbudową Szczecina. Lokalna prasa wielokrotnie opisywała też przykłady zapadania się ulic i placów w Szczecinie co było efektem zapadania się podziemnych korytarzy.
***
Prawdopodobnie w Szczecinie nie ma jednego systemu podziemi, ale istnieje kilka kilometrów oddzielnych tuneli i setki pojedynczych, podziemnych budowli. Część z nich mogła łączyć się ze sobą tym bardziej, że znajdowały się one w pobliżu siebie. Wiele podziemi zgrupowanych jest wzdłuż połączenia drogowego Police - Szczecin i trasy kolejowej Police - Szczecin. Wzdłuż tych arterii komunikacyjnych znajdowało się dużo strategicznych obiektów jak np. Fabryka Benzyny Syntetycznej w Policach, papiernia w Skolwinie, huta w Stołczynie, produkująca m.in. amunicję Fabryka Chemiczna Union, cementownia, stocznie w których produkowano niemieckie okręty podwodne - potocznie zwane U-bootami, siedziba władz cywilnych na Wałach Chrobrego, Czerwony Ratusz, w którym mieścił się Urząd ds. Robót Podziemnych, Poczta Główna i Główny Dworzec Kolejowy. Wiele wskazuje też na to, że rozbudowany system podziemnych budowli znajduje się w okolicach stadionu klubu sportowego Pogoni Szczecin.
***
Zagadkowość Szczecińskich podziemi przyciąga wielu fascynatów historii i poszukiwaczy skarbów/przygód. Bardzo wiele z nich nadal jest zaminowanych. Słyszałem o człowieku, który przekonał się o tym na własnej ręce, której w tej chwili nie ma. To ciekawa, a jednocześnie niebezpieczna zagadka, która po dziś dzień nie została do końca zbadana.
***
Wykorzystane tu oraz inne zdjęcia można odnaleźć pod tym adresem.
Pozdrawiam wszystkich zainteresowanych historią sadoli!
Siema! Oglądałem film o pożarach i zaciekawił mnie jeden rodzaj pożarów, mianowicie pożary podziemne.
Pożary podziemne występują praktycznie na całym świecie.
Wybuchają one poprzez reakcję tlenu z węglem i bardzo często człowiek nie wie że pod jego stopami tli się ogień.
Często palą się nieodkryte złoża węgla, a taki pożar potrafi płonąć przez setki lat. Bywają przypadki że taki pożar płonie wystarczająco płytko a wtedy zapada się grunt, beton, i drogi.
Najgłośniejszym z przypadków był pożar w Centralii, w Pensylwani.
Przesiedlono całe miasto ze względu na ilość występujących tam podziemnych pożarów. Dzisiaj mieszka tam około dwudziestu osób.
Niegdyś przy tych drogach stały budynki i było to zwykłe, spokojne miasteczko jakich wiele w Pensylwani.
Bardzo częstym widokiem tam są rozgrzane do czerwoności skały na powierzchni ziemi. Podobno nie można do nich podejść na 10 metrów ale ktoś zdjęcia musiał przecież pierdolnąć.
Ciekawe jest też to że takiego pożaru praktycznie nie da się ugasić ze względu na to że pokłady węgla rozpościerają się na setki kilometrów kwadratowych. Lecz Japończycy poradzili sobie z tym problemem i wysadzają skały dostając się do węgla i rozgrzanych do czerwoności, prawie płynnych skał. Niestety zdjęć nie znalazłem. Szacuje się że podziemne pożary odpowiadają za większość dwutlenku węgla wypuszczanego do atmosfery.
Pesymiści uważają że przez to coraz bardziej nasilać i przyspieszać będzie efekt cieplarniany ale my, sadole wiemy że efekt cieplarniany to tylko przykrywka dla HAARP-u i innych takich dziadostw hamerykanów.
Mam nadzieję że się miło czytało. Autorem tekstu jestem ja i zabraniam kopiować go gnie kolwiek indziej.
Pożary podziemne występują praktycznie na całym świecie.
Wybuchają one poprzez reakcję tlenu z węglem i bardzo często człowiek nie wie że pod jego stopami tli się ogień.
Często palą się nieodkryte złoża węgla, a taki pożar potrafi płonąć przez setki lat. Bywają przypadki że taki pożar płonie wystarczająco płytko a wtedy zapada się grunt, beton, i drogi.
Najgłośniejszym z przypadków był pożar w Centralii, w Pensylwani.
Przesiedlono całe miasto ze względu na ilość występujących tam podziemnych pożarów. Dzisiaj mieszka tam około dwudziestu osób.
Niegdyś przy tych drogach stały budynki i było to zwykłe, spokojne miasteczko jakich wiele w Pensylwani.
Bardzo częstym widokiem tam są rozgrzane do czerwoności skały na powierzchni ziemi. Podobno nie można do nich podejść na 10 metrów ale ktoś zdjęcia musiał przecież pierdolnąć.
Ciekawe jest też to że takiego pożaru praktycznie nie da się ugasić ze względu na to że pokłady węgla rozpościerają się na setki kilometrów kwadratowych. Lecz Japończycy poradzili sobie z tym problemem i wysadzają skały dostając się do węgla i rozgrzanych do czerwoności, prawie płynnych skał. Niestety zdjęć nie znalazłem. Szacuje się że podziemne pożary odpowiadają za większość dwutlenku węgla wypuszczanego do atmosfery.
Pesymiści uważają że przez to coraz bardziej nasilać i przyspieszać będzie efekt cieplarniany ale my, sadole wiemy że efekt cieplarniany to tylko przykrywka dla HAARP-u i innych takich dziadostw hamerykanów.
Mam nadzieję że się miło czytało. Autorem tekstu jestem ja i zabraniam kopiować go gnie kolwiek indziej.
Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji zobligowała nas do oznaczania kategorii wiekowych
materiałów wideo wgranych na nasze serwery. W związku z tym, zgodnie ze specyfikacją z tej strony
oznaczyliśmy wszystkie materiały jako dozwolone od lat 16 lub 18.
Jeśli chcesz wyłączyć to oznaczenie zaznacz poniższą zgodę:
Oświadczam iż jestem osobą pełnoletnią i wyrażam zgodę na nie oznaczanie poszczególnych materiałów symbolami kategorii wiekowych na odtwarzaczu filmów
Jeśli chcesz wyłączyć to oznaczenie zaznacz poniższą zgodę:
Oświadczam iż jestem osobą pełnoletnią i wyrażam zgodę na nie oznaczanie poszczególnych materiałów symbolami kategorii wiekowych na odtwarzaczu filmów
weź go na parking podziemny tam załatw sprawę