Zapraszam do przeczytania ciekawego listu do Gazety Wrocławskiej. Jego autorką jest urzędniczka, która pracowała przy realizacji tego programu. Nie jest długi, dacie radę.
- Kto kombinuje ten ma, czyli bogaci. Im ciągle mało i dostają nadal - pisze o programie 500 plus pani Aneta, pracownica ośrodka pomocy społecznej zajmująca się m.in. przyjmowaniem wniosków o 500 złotych na dziecko. I zdradza, że część rodzin natychmiast po otrzymaniu pieniędzy urządza za nie duże imprezy. - A dzieci nadal biedne i zaniedbane - alarmuje urzędniczka.
Oto cały list pani Anety:
Jestem zbulwersowana kryterium jakim się kieruje Rząd przy wypłacaniu 500+. Okazuje się że pieniądze idą do ludzi bogatych i bardzo bogatych. Kto jest w tej grupie?
1) rolnicy bądź ludzie prowadzący działy specjalne, którzy mają np. szklarnie - wykazują oni tylko straty a dochody ze sprzedaż nie są widoczne, ponieważ nie wystawiają faktur. Sprzedają swój towar na targach, po znajomości i nikt tych ludzi nie sprawdza, są na KRUS-ie, płacą niewielkie podatki, mają dużo dodatków, a dostają wszystkie świadczenia w ośrodkach pomocy. Rolnik rozlicza się tylko z ha, a ile na tym zarobi nikogo nie obchodzi.
2) ludzie prowadzący działalność różnego rodzaju - także wykazują same straty, ponieważ w koszty wrzucają wszystko co się da - od paliwa po zakup maszyn i kredyty, a zyski mają bardzo duże. Tacy ludzie dostają i zasiłki rodzinne i 500 złotych na dziecko, wiem to wszytko ponieważ pracowałam przy 500+.
Druga grupa dostająca wszystkie świadczenia, to patologia - dużo dzieci, żadne z rodziców nie pracuje, a po pierwszych wypłatach wielka impreza, że policja interweniowała. A dzieci nadal biedne i zaniedbane.
Najbardziej na tym wszystkim ucierpieli ludzie średnie klasy czyli tacy, którzy sumiennie pracują, nie oszukują i rozliczają się z wszystkich dochodów. Przykład - pani pracująca w markecie z jednym dzieckiem, ojciec nie płaci alimentów bądź płaci np. 300 zł, przy zarobku netto np. 1630 zł. Pani dochód przekracza 800 zł na osobę, nie dostanie więc 500 złotych na dziecko. Czy to sprawiedliwe? Pani ciężko pracuje, utrzymuje dom i wychowuje dziecko. Jak Państwo pomaga tej osobie? Druga sytuacja - pani dostaje minimalną krajową, pracuje na zmiany i ma alimenty na dziecko 400 zł – znowu przekracza dochód 800 złotych na osobę, świadczenia więc nie dostanie. Za co ona ma żyć?
Takich przypadków jest wiele, gdzie kobiety zostały same z dziećmi, bo mąż odszedł. Płaci jakieś alimenty, a ona sama musi się uporać z domem, pracą i dziećmi, a od Państwa nic nie dostanie. Dlaczego kredyt, który kobieta na przykład na mieszkanie nie jest stratą, czemu tego nie odlicza się od dochodu, a w działalnościach można wszystko odliczyć?
Wychodzi na to, że ten kto kombinuje ten ma, czyli bogaci. Im ciągle mało i dostają nadal. Ale szokiem było dla mnie że oni nawet zasiłek rodzinny i zapomogi od Państwa biorą, no bo jak nie brać, skoro firma ma same straty. To za co mają żyć?
Historii na temat 500+ jest wiele i dużo by opowiadać co ludzie robią, by dostać jak najwięcej nawet jeśli według zasad i etyki nie należy im się.
Najlepszy sposób na ten cały projekt, to dać na każde dziecko np. 300 zł bez żadnych klasyfikacji, widełek itd. Mniej by szło pieniędzy na stos dokumentów niezbędnych przy składaniu, zbędne drukowanie, zatrudnianie ludzi i byłaby sprawiedliwość.
Źródło: gazetawroclawska.pl/500-zlotych-na-dziecko/a/pracowalam-przy-500-pozna...