18+
Ta strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich.
Zapamiętaj mój wybór i zastosuj na pozostałych stronach
Główna Poczekalnia (3) Soft (5) Dodaj Obrazki Filmy Dowcipy Popularne Forum Szukaj Ranking
Zarejestruj się Zaloguj się
📌 Wojna na Ukrainie - ostatnia aktualizacja: Wczoraj 22:48
📌 Konflikt izrealsko-arabski - ostatnia aktualizacja: 59 minut temu
🔥 Śmierć na tankowcu - teraz popularne

#sad

Powód? Idąc nocą do toalety, miała zakłócać ciszę nocną. Pani Brygida ma trudności z chodzeniem, więc wspiera się na krześle lub specjalnym balkoniku. - Hałas, który robi, jest rzeczywiście uciążliwy - przyznaje jedna z sąsiadek.

Blok przy ul. Mickiewicza w Radomiu, w którym mieszka 91-latka, ma cienkie ściany i stropy. Słychać niemal każde głośne słowo wypowiedziane za ścianą. Mieszkają tam przeważnie starsi, znający się od lat lokatorzy. Z jednym wyjątkiem - lokal pod mieszkaniem pani Brygidy zajmuje młody prawnik. To on złożył skargę policji. Uzasadnienie: sąsiadka uniemożliwia mu odpoczynek. Mężczyzna próbował wcześniej wytłumaczyć to pani Brygidzie, ale mówiła, że nie wie, o co chodzi.

Policja przesłuchała sąsiadów. Wszyscy podkreślali, że marzą o tym, żeby wreszcie było cicho, ale nie domagali się ukarania staruszki. Prawnik podtrzymał jednak żądanie ścigania sprawczyni wykroczenia.

Policja skierowała sprawę do sądu grodzkiego. Pani Brygida została obwiniona o "zakłócanie spokoju i spoczynku nocnego". Sąd rozpatrzył sprawę w trybie nakazowym (bez udziału obwinionej). Uznał, że jest winna, i ukarał ją naganą. O wyroku starsza pani dowiedziała się z urzędowego pisma.

- Babcia nie hałasuje celowo. Bez balkoniku nie doszłaby do toalety - mówi wnuk Jakub. - Balkonik i krzesła podkleiliśmy filcem. Nie możemy położyć wykładziny ani dywanów, bo to byłoby dla babci niebezpieczne. Łatwo mogłaby się na nich poślizgnąć.

Rodzina pani Brygidy wynajęła adwokata, który wniósł sprzeciw wobec wyroku sądu grodzkiego. W efekcie sprawa dotycząca zakłócania ciszy nocnej została skierowana do sądu rejonowego. Staruszka zostanie wezwana w charakterze oskarżonej.

wyborcza.pl
Leżąca na oddziale położniczo - ginekologicznym kobieta zapowiadała, że przy porodzie nie zgodzi się na część normalnych procedur medycznych. Jedną z nich miało być odcięcie pępowiny. - Nie traktowaliśmy tego poważnie. Kiedy do porodu jest jeszcze trochę czasu, kobietom czasem przychodzą do głowy mało rozsądne pomysły, z których potem się wycofują - opowiada dr Mirosław Ścibor

Kiedy Teresa K. urodziła, lekarze chcieli odciąć pępowinę noworodka. Wtedy zaprotestowali rodzice dziecka. Powołali się na swoje przekonania religijne. Chcieli, aby pępowina "sama uschła i odpadła". Dr Ścibor pracuje w zawodzie od 25 lat, ale jeszcze nigdy nie spotkał się z taką sytuacją. Podobnie jak wszyscy jego współpracownicy. - Rodzice twierdzili, że ich przekonania zabraniają im wyrażenia zgody na przecięcie pępowiny. Mówili, że są katolikami, a potem powoływali się na przepisy, że to jest ich obowiązek religijny, aby nie odpępniać dziecka.

Ordynator o całej sprawie powiadomił prokuraturę. - Wystąpiliśmy do sądu o wydanie zarządzania nakazującego odcięcie pępowiny z uwagi na względy medyczne. W każdej chwili mogło dojść do infekcji zagrażającej zdrowiu chłopca.
Gdy sąd debatował na losem chłopczyka, lekarze zbadali krew dziecka - miało bardzo wysoki poziom białych krwinek we krwi. Mogło to doprowadzić do zakażenia, a tym samym życie chłopca znalazłoby się w niebezpieczeństwie. Lekarze próbowali przekonać rodziców, ale ci twardo odmawiali zgody na zabieg.

W piątek sąd rodzinny nakazał lekarzom wykonanie zabiegu wbrew woli rodziców. Pępowinę przeciął ojciec po decyzji sądu i kolejnych rozmowach z lekarzami. Hrubieszowska w policja wszczęła dochodzenie, które ma wykazać czy rodzice noworodka narazili jego zdrowie. To drugie dziecko małżeństwa K.

Źródło: Gazeta Wyborcza Lublin
wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80273,6537461,Rodzice_nie_chcieli_od...