Polska - wydawać by się mogło - kraj cywilizowany i rozwinięty. Celebrytów znikąd mamy więcej niż pół Europy wziętej w jedną całość. Można by pomyśleć, że mamy naród samych trendsetterów! Ich stylizacje muszą być naprawdę genialne, skoro nie pokazuje ich żaden szanujący się polski magazyn. Pewnie są tak dobre, że wędrują prosto do Rosji. Magazynów o modzie właśnie też pełno w Empikach, ale skierowane są raczej do targetu najbogatszego, albo do głupich nastolatek, które zabiją się za szmatę z sieciówki, pod którą akurat w danym sezonie podpisał się ten czy inny para-celebryta, by zafundować wszystkim obrzydliwą kolekcję piżam i staników. A potem dziewczynki dziwią się, że gdy już ściągną, co mają do ściągnięcia, to facet na fiuta zakłada zdjętą wcześniej skarpetkę i wyskakuje przez okno w obawie przed dotykaniem tego obrzydlistwa. Jako zaś, że mam alergię na wszystkie paskudztwa “very połlisz stajl” przedstawiam TOP 15. Piętnastka największego gówna, którego nawet dla żartu nie wypada mieć na sobie, a które Polacy wielbią, noszą i przekazują z pokolenia na pokolenie, niczym nieuleczalną, genetyczną chorobę.
1. SZTRUKS
Z angielskiego “corduroy”. Nawet po obcemu brzmi jak “nie podchodź”. Wybitnie utalentowani geniusze i studenci polibudy z lubością owijają weń swoje spasione wiedzą poślady. Emerytowani zaś elektrycy kochają się w wersji podtuningowanej - z kieszeniami, co nazywa się uroczo - bojówkami. Sztruksy są zazwyczaj za duże, wytarte w obrębie tyłka i krocza, no i na kolanach. Występują we wszystkich odcieniach tęczy, a ich popularność wśród niektórych grup społecznych szerzy się jak HIV w Afryce. Prążki są cienkie - dla fanów skinny, zwykłe - dla fanów standard, oraz szerokie - dla dzieci kwiatów. Występują we wszystkich modelach. Szczególnie ukochane przez niektóre lesbijki-czołgistki, czyli płciowo niezidentyfikowane. Jak widać bezguście orientacji nie posiada.
2. SANDAŁY I SKARPETY
To nic, że kilka sezonów temu promowała je sama Prada. Na stopach mężczyzn wyglądają tak seksownie jak wojskowa grzybica. Wybór sandałów jest ogromny - przez rzymianki, jezuski (takie zapinane przed kostką), gumowe, i te na plażę - zapinane na rzepy. Same w sobie nie są niczym oburzającym - ot, zwykłe buty na upały, ale w duecie ze skarpetami stanowią zabójczą parę. Skarpety dobiera się wedle uznania, najczęściej występują w kolorze białym z materiału frotte. Podejrzewam, że zarazek ten ewoluował potem w sneakers, a sandały zastąpiły buty sportowe sprzyjające kumulacji nożnego smrodu.
3. ŻAŁOBA POD PAZNOKCIEM
Wiadomo, Polska to naród lubujący się w licznych zgromadzeniach narodowych, najczęściej opłakujących wieszczów lub bohaterów większego lub mniejszego kalibru. Naród nasz liczy także całe rzesze górników, a także ludzi, którym wciąż wydaje się, że jest wojna i o byle gówno muszą walczyć pazurami. I walczą. A kiedy podają dłoń na przywitanie, ma się ochotę spierdalać lub zakładać rękawice ochronne.
4. TIPSY
To także żałobna cecha. Każda szanująca się bowiem cizia, wzorem Fredieggo Krugera przedłuża sobie szpony. Rozdziobią nas kruki i wrony, albo zasztyletują lambadziary. W sumie, jeden chuj. -Kochana, mam problem, nie mogę wbić PINu na terminalu - mówi jedna do drugiej - mam za długie paznokcie. -Ja zginam palec na pół i kostką wbijam - rezolutnie odpowiada druga. To wszystko piękne i ładne, problem zaczyna się wtedy, gdy przychodzi się podetrzeć, a jak mi wiadomo, każdemu czasami przychodzi.
5. ODROSTY
-Po czym poznać Polkę zagranicą? - zapytano mnie kilka lat temu. Wzruszyłem ramionami. -Po odrostach - padła odpowiedź. Na odrosty znalazły sposób wspominiane już babmery. Górę łba farbowały na blond, spód na ciemny kasztan lub czerń. Efekt? W zależności od kombinacji - borsuk lub skunks. Co gorsze, odrosty wracają w modowych edytorialach. Tylko patrzeć jak sięgać będą do ramion - reszta regularnie tleniona.
6. DRES
Gwiazdy chodzą w dresie do sklepu, w Polsce chodzi w nim każdy i wszędzie. Mam nadzieję, że w niebie jest dress code, bo jeśli nie, to nawet po śmierci będę bał się po ryju dostać. Najpopularniejsze są Nike i Adidas, a same dresy doczekały się nawet dedykowanego im songu śpiewanego lat temu kilka przez podrzędny raczej zespół muzyczny. Słowa szły tak: “Dresy moje ukochane, ja zakładam was nad ranem, dres, mam dres”. Strój ów upodobali sobie najbardziej mężczyźni z wątpliwym urokiem osobistym. Widzisz? Mijaj.
7. KLAPKI KUBOTA
Na miękkiej podeszwie z gąbki. Najczęściej w kolorze granatowym. Zapinane na jeden gruby rzep na stopie. Podeszwę przecina cienki kolorowy pasek, co by do równie pięknego t-shirta pasowały. Dzięki niezwykłemu, hi-tecowemu wyprofilowaniu, z każdego rozmiaru wystają palce. Jeśli delikwent chodzi w nich boso, ma zazwyczaj upierdolone paluchy i żałobę pod pazurami. Wynaleziono na to sposób. Aby ubarwić efekty specjalne, zakłada się do nich skarpetki. Pazury pozostają czyste, skarpety niestety ujebane. Na świecie stosowane na plaży, choć częściej spotyka się je w mniej światowym Kołobrzegu. W Polsce - popatrz latem na nogi mężczyzn na ulicy.
8. KORALIKI, RZEMYKI
Pamiątki znad morza. Kiedy przyłożyć je do ucha słychać szum morza, czuć zapach jodu, a w uszach napierdala Kalwi & Remi z przymorskiej remizy, ewentualnie Ich Troje z plażowego bałnsu przed pierwszym razem. Czasami słychać też Łzy, wtedy oczach goszczą łzy prawdziwe - tęsknota za wakacyjną suką Agnieszką. Zdobią szyje - często za ciasno oraz nadgarstki. Syndrom głupiego pedała. Jeśli Twój kumpel nosi koraliki, a nie wiesz czy woli chłopców, posmyraj go po jajach, natychmiast przypomną mu się wakacje, parkowy melanż i pierwszy raz. Ci bardziej kumaci noszą buddyjskie lub indyjskie - wszelkie ewentualne zarzuty odpierając swoją olbrzymią religijnością.
9. BIAŁE KOZACZKI
Nie może ich zabraknąć w rankingu. Najpiękniejsze są te z czubem. Kocha się w nich sama Beata Kozidrak i powinna zostać ich ambasadorką na Polskę i resztę Wschodniej Europy. Często towarzyszą jej w syrenich stylizacjach do spodni typu dzwon i góry typu bliźniak. Noszą je także polskie młode modystki i galerianki. Kozaczki są w cenie - żeby je zdobyć fanki gotowe są nawet dać dupy na tylnym siedzeniu piętnastoletniego golfa trójki, przywiezionego do Polski jako trofeum po miesięcznej napierdalance przy szparagach.
10. POLAR
Grzeje, upiększa, powiększa. W polar najczęściej odziewają się grubasy, bo wydaje im się, że ukryją pod nim fałdy tłuszczu. Nosi się je także na wsi, oraz w górach przy słabej pogodzie. Bluzy ewoluowały jak pokemony do postaci spodni, kompletów, pościeli i koców. Jeśli Twój ulubiony koc jest z polaru, okrywaj się nim w samotności, w życiu nie przyznawaj się do tego wśród gości. Skuteczna broń w środkach komunikacji miejskiej wiosną. Chcesz mieć więcej miejsca w autobusie? Załóż polar, do autobusu biegiem i patrz jak ludzie spierdalają od zapachu Twojego wiosennego potu.
11. GACIE PO TACIE
Zapraszasz wymarzonego faceta do siebie do domu. Już wiesz, oddasz mu się na łóżku, które ścielisz pół dnia, oldskulowo zapuszczasz Barry’ego White’a i czujesz, że na samą myśl o tym co będziecie robić jest Ci gorąco. Pozwalasz mu ściągnąć spodnie i co? Co to kurwa za barchany? Faceci w Polsce mają problem z dopasowaniem bieliźnianej klatki do ptaka. Bo albo koliber miota się po nogawkach, albo bociek jest tak opięty, że nie ma jak nogi podnieść, o rozłożeniu skrzydeł nie mówiąc. Ale rozmiar bielizny to nie jedyny problem. Kiedy dbający o siebie faceci zakładają Klein’y, u nas nosi się pseudo-bawełniane parchy z Tesco, albo właśnie dziurawe gaciory po tacie.
12. OKULARY
Nie wiem co jest na rzeczy, ale większości osób wydaje się, że jeśli Lady Gaga założy lenonki to i oni będą wyglądać w nich przepięknie, tymczasem wyglądają jak trolle. Otyła locha w wielkich muchach nie wygląda przecież też jak Victoria Beckham tylko najzwyczajniej w świecie jak knur który przed ubiciem robi wielkie oczy, w wyczekiwaniu na to co ma i musi nadejść. O miłości facetów do tak zwanych rejwówek (takie wąskie z kolorowymi oprawkami) nie wspomnę. Najwidoczniej 90% narodu polskiego we krwi ma po prostu techno.
13.GLANY
To but który nieodłącznie kojarzy mi się w Polsce nie z modą i Dr Martensem, a Matką Boską Cierpiącą polskiej sceny muzycznej - Kasią Kowalską. Gdybym zobaczył tę kobietę uśmiechającą się i reklamującą Deprim, nie zastanawiałbym się ani chwili i najzwyczajniej w świecie nabyłbym jego hurtowe ilości, głęboko wierząc w to, że uleczy i mnie. Glan to symbol zbuntowanych licealistek, które noszą je na bosą stópkę, a potem do końca życia leczą się z grzybicy. Sam posiadam glany i nie jestem ich wrogiem, ale w naszym kraju kojarzą mi się tylko z chłamem.
Wpis zawiera treści oznaczone jako przeznaczone dla dorosłych, kontrowersyjne lub niezweryfikowane
Kliknij tutaj aby wyświetlić wpis
- Pożyczysz mi skarpetki?
- Tak. Stoją w łazience.
Jak za suche to sorry.