Postanowiłem opowiedzieć pewną historię, może ze względu że zbliża się kolęda czyli najazd skurwysyństwa na nasze domy, może dlatego, że 90% sadoli wbija dzidę w kler. Opowiastka krótka, nie z mojego życia, ale z życia dobrego kolegi. Akcja - dzielnica Niska (taka mała wiocha obok Stalowej Woli).
Kolega mieszka wraz z kilkoma domownikami, również i babcią, która jest miłą kobietą ale jak to starsi ludzie - często mają nasrane na punkcie kościoła.
Wychodząc rano do pracy, wiedząc, że za dnia kiedy będzie harować, przyjdzie sęp, zobaczył, że w przedpokoju leży przyszykowane 100zł. Schował je celem oddania w późniejszym terminie aby uchronić swoich bliskich od grabieży. Na furce zaś powiesił kartkę informującą grzecznie, że księdza sobie rodzina nie życzy.
W godzinach wieczornych, kiedy przyszedł z pracy dowiedział się, że skurwysyn przyniósł kartkę zdjętą z furtki a babka widząc, że pieniądze zniknęły, wyciągnęła kolejną stówę.
Koniec?
Nie.
W następną niedzielę ogłoszono na koniec mszy, że nie uzbierano wystarczającej ilości pieniędzy dlatego kolęda będzie powtórzona.
No kurwa...
Kolega mieszka wraz z kilkoma domownikami, również i babcią, która jest miłą kobietą ale jak to starsi ludzie - często mają nasrane na punkcie kościoła.
Wychodząc rano do pracy, wiedząc, że za dnia kiedy będzie harować, przyjdzie sęp, zobaczył, że w przedpokoju leży przyszykowane 100zł. Schował je celem oddania w późniejszym terminie aby uchronić swoich bliskich od grabieży. Na furce zaś powiesił kartkę informującą grzecznie, że księdza sobie rodzina nie życzy.
W godzinach wieczornych, kiedy przyszedł z pracy dowiedział się, że skurwysyn przyniósł kartkę zdjętą z furtki a babka widząc, że pieniądze zniknęły, wyciągnęła kolejną stówę.
Koniec?
Nie.
W następną niedzielę ogłoszono na koniec mszy, że nie uzbierano wystarczającej ilości pieniędzy dlatego kolęda będzie powtórzona.
No kurwa...
Ja mam inną historie. Był taki jeden co wszystkim opowiadał że na tace nie daje, do kościoła nie chodzi, po kolędzie księdza nie przyjmuje, że ateista. Po kilku latach zmarła mu żona. Facet biegiem do księdza, że trzeba pochować, sakramenty odprawić, miejsce na cmentarzu znaleźć. Od razu rzuca księdzu kopertę pełną kasy. Ksiądz oddaje mu kopertę i mówi: Czego ty ode mnie chcesz, przecież do kościoła nie chodzisz, w Boga nie wierzysz, nic cie nie obchodzi to dlaczego chcesz pochówku jak katolik? W końcu została pochowana po katolicku, a potulny facet teraz co niedziela do kościoła biega hahhaa.