Miejsce akcji SOR, od razu piszę że długie bo chcę najlepiej zobrazować sytuacje.
Pojechałem do szpitala ze złamanym nosem z przemieszczeniem i połamanymi żebrami. Na miejscu pełno osób oczekujących i przybywających z przeróżnymi urazami.
Gość uciął sobie kciuka bo szlifierka mu zjechała (trzymał się tylko na kawałku skóry) , starsza pani przeżyła(chyba przeżyła) zawał, pijany typ z rozbitą głową wpadł pod samochód, dziecko 5-6 lat z guzem wielkości połowy piłeczki ping-pongowej na głowie spadło zbiegając ze schodów, straciło przytomność i dostało drgawek (prawdopodobnie wstrząs mózgu), jakiś chłopiec ok. 12 lat z połamaną ręką dosłownie ten kształt ~ mdleje babci co chwile, typowi podczas rąbania drewna wbiła się drzazga w oko.
Lekarze nie wyrabiają biegają tu i tam, dogadują się z pacjentami kto będzie następny, a kto może poczekać, wszyscy rozumieją co tu się dzieje. Dla mnie istny chaos, przyjęcia poszkodowanych, nowe zgłoszenia itp "najcięższa noc przed nami w tym miesiącu" powiedział jeden z lekarzy dyżurnych "jeszcze trochę i najcięższa w tym roku" ktoś dodał.
Czekałem 40 min na prześwietlenie, później na zastrzyk przeciwbólowy prawie 2h. Lekarz podchodził do mnie co jakiś czas i pytał się czy wszystko w porządku, mimo tego że ledwie oddychałem do tego krwawiłem z nosa i miałem zawroty głowy mówiłem żeby się zajął innymi choć ból był nie do zniesienia i nie mogłem doczekać się zastrzyku to rozumiałem co tam się dzieje, momentami chciałem iść do domu żeby nie zawracać im głowy, ale przyszła pielęgniarka 10/10 i mnie pilnowała abym nie wyszedł bo "blady jak ściana się zataczałem" więc trochę pogadaliśmy i od razu lepiej się poczułem.
W międzyczasie wpada ciapek ciota i drze się na cały SOR pełen pacjentów że poparzył mordę i rękę parą z chłodnicy jak otwierał maskę, lekarz "to po co otwierałeś maskę i wkładałeś tam łeb ? (patrzył jak na debila) idź do łazienki polewaj twarz zimną wodą, przyjdę do Ciebie tylko zajmę się pacjentami" ciapek lamentuje "już chłodziłem 0,5h, nadal boli, proszę mnie przyjąć" (pół mordy delikatnie różowa, ręka troszkę gorzej wyglądała) pielęgniarka "0,5h to za mało idź i nie dyskutuj ..." (idzie z nim i coś mu tam tłumaczy że innej opcji nie ma niż zimna woda bo coś tam coś tam)
Mnie już kurwica bierze, ciśnienie skacze, chęć zajebania ciapakowi rosła wprost proporcjonalnie do jego jęczenia i kręcenia się co 2-3min WC-izba przyjęć. Widać że lekarze starają się ogarnąć sytuacje a ten ich tylko drażnił mimo tego że większość czasu starali się go ignorować.
Po 15 min znowu wyskakuje ciapak "dajcie lód, woda nie pomaga!" wstaje dyżurny jak by miał mu luja ogłuszacza wyjebać i mówi wkurwiony "chłopie dzieci się tak nie zachowują, idź i polewaj zimną wodą, lód to nie jest dobry pomysł(...)blablabla lekarz do ciebie przyjdzie" ciapek "ale to tak boli że nie mogę wytrzymać!" wstaje pijany potrącony "zaraz Cię kurwo tak najebie że na oiomie się znajdziesz(...)" dyżurny go posadził na krześle i uspokoił obydwu. Na SORze z ciapkiem trwa dyskusja dlaczego miałby być przyjęty wcześniej skoro tutaj czekają ludzie z gorszymi przypadkami, ale on nie chce stracić twarzy, nie chce mieć blizn, nie chce czekać, chce pomocy, noż kurwa ja pierdole, jak bym mógł to gaśnicę bym odpalił w jego mordę a na koniec bym mu nią przyjebał, ledwie co półoddech brałem więc sypnąłem wiązankę w jego stronę żeby czekał inaczej wypierdolę go razem z pijanym na butach, bo tylko zamęt sieje.
Nie wiem co się później działo bo zanim wrócił z WC to w końcu poszedłem na zabieg.
Ehh... cały SOR podziwiam za cierpliwość i opanowanie w takiego typu sytuacjach, ja to bym chyba ciapciaka uśpił albo Pozdrawiam
Pojechałem do szpitala ze złamanym nosem z przemieszczeniem i połamanymi żebrami. Na miejscu pełno osób oczekujących i przybywających z przeróżnymi urazami.
Gość uciął sobie kciuka bo szlifierka mu zjechała (trzymał się tylko na kawałku skóry) , starsza pani przeżyła(chyba przeżyła) zawał, pijany typ z rozbitą głową wpadł pod samochód, dziecko 5-6 lat z guzem wielkości połowy piłeczki ping-pongowej na głowie spadło zbiegając ze schodów, straciło przytomność i dostało drgawek (prawdopodobnie wstrząs mózgu), jakiś chłopiec ok. 12 lat z połamaną ręką dosłownie ten kształt ~ mdleje babci co chwile, typowi podczas rąbania drewna wbiła się drzazga w oko.
Lekarze nie wyrabiają biegają tu i tam, dogadują się z pacjentami kto będzie następny, a kto może poczekać, wszyscy rozumieją co tu się dzieje. Dla mnie istny chaos, przyjęcia poszkodowanych, nowe zgłoszenia itp "najcięższa noc przed nami w tym miesiącu" powiedział jeden z lekarzy dyżurnych "jeszcze trochę i najcięższa w tym roku" ktoś dodał.
Czekałem 40 min na prześwietlenie, później na zastrzyk przeciwbólowy prawie 2h. Lekarz podchodził do mnie co jakiś czas i pytał się czy wszystko w porządku, mimo tego że ledwie oddychałem do tego krwawiłem z nosa i miałem zawroty głowy mówiłem żeby się zajął innymi choć ból był nie do zniesienia i nie mogłem doczekać się zastrzyku to rozumiałem co tam się dzieje, momentami chciałem iść do domu żeby nie zawracać im głowy, ale przyszła pielęgniarka 10/10 i mnie pilnowała abym nie wyszedł bo "blady jak ściana się zataczałem" więc trochę pogadaliśmy i od razu lepiej się poczułem.
W międzyczasie wpada ciapek ciota i drze się na cały SOR pełen pacjentów że poparzył mordę i rękę parą z chłodnicy jak otwierał maskę, lekarz "to po co otwierałeś maskę i wkładałeś tam łeb ? (patrzył jak na debila) idź do łazienki polewaj twarz zimną wodą, przyjdę do Ciebie tylko zajmę się pacjentami" ciapek lamentuje "już chłodziłem 0,5h, nadal boli, proszę mnie przyjąć" (pół mordy delikatnie różowa, ręka troszkę gorzej wyglądała) pielęgniarka "0,5h to za mało idź i nie dyskutuj ..." (idzie z nim i coś mu tam tłumaczy że innej opcji nie ma niż zimna woda bo coś tam coś tam)
Mnie już kurwica bierze, ciśnienie skacze, chęć zajebania ciapakowi rosła wprost proporcjonalnie do jego jęczenia i kręcenia się co 2-3min WC-izba przyjęć. Widać że lekarze starają się ogarnąć sytuacje a ten ich tylko drażnił mimo tego że większość czasu starali się go ignorować.
Po 15 min znowu wyskakuje ciapak "dajcie lód, woda nie pomaga!" wstaje dyżurny jak by miał mu luja ogłuszacza wyjebać i mówi wkurwiony "chłopie dzieci się tak nie zachowują, idź i polewaj zimną wodą, lód to nie jest dobry pomysł(...)blablabla lekarz do ciebie przyjdzie" ciapek "ale to tak boli że nie mogę wytrzymać!" wstaje pijany potrącony "zaraz Cię kurwo tak najebie że na oiomie się znajdziesz(...)" dyżurny go posadził na krześle i uspokoił obydwu. Na SORze z ciapkiem trwa dyskusja dlaczego miałby być przyjęty wcześniej skoro tutaj czekają ludzie z gorszymi przypadkami, ale on nie chce stracić twarzy, nie chce mieć blizn, nie chce czekać, chce pomocy, noż kurwa ja pierdole, jak bym mógł to gaśnicę bym odpalił w jego mordę a na koniec bym mu nią przyjebał, ledwie co półoddech brałem więc sypnąłem wiązankę w jego stronę żeby czekał inaczej wypierdolę go razem z pijanym na butach, bo tylko zamęt sieje.
Nie wiem co się później działo bo zanim wrócił z WC to w końcu poszedłem na zabieg.
Ehh... cały SOR podziwiam za cierpliwość i opanowanie w takiego typu sytuacjach, ja to bym chyba ciapciaka uśpił albo Pozdrawiam
Miałem przypadek ze przyszła Pani Dama przez na prawdę duże D.
Kolejka 5osób, drobne złamania, głównie młodzi ludzie. Ona wielka.. niczym Ciężarówka w wąskich alejkach ciśnie się do przodu do gabinetu zabiegowego.
A to potrąciła nogę dzieciaka który zwijał się z bólu bo cóż nogę miał złamaną, chłopak w płacz, ojciec dziecka myślałem ze jej wylutuje takiego shota, ze Dama pofrunie prosto pod bramy niebios...
Dama burknęła coś w stylu - Przepraszam ze miałeś wyciągnięta nogę na cały korytarz.
No i powoli dążymy do finału, gdy zatoczyła dupsko na początek kolejki wiedziałem ze będzie ciekawie. Z panią Basią obserwowaliśmy sytuacje zastanawiając się czy interweniować już czy poczekać na rozwój sytuacji.
No ale pani D. zaparkowała dupskiem obok krzesełka z pacjentem który miał takiego pecha ze strzeliła mu szklanka w ręce no i biedak krwi trochę stracił, był pierwszy w kolejce bo trza szkło wyciągnąć, ranę oczyścić no i szyć(koleś w chuj miły, dał mi się zszyć i można powiedzieć ze był to mój pierwszy Dzielny Pacjent który nie marudził ;D).
I się zaczęło
Dama - D
Pacjent - P
D- KHEM KHEM KHEM
P- O.O
D-Ustąpiłbyś mi miejsca, ja taka biedna..... słabo mi...
P- A proszę proszę... jeżeli pani słabo, proszę siadać
Cóż DAMA siadła, rozsiadła się (biedne plastikowe krzesełka, zaczęły pisać skargę ze tonaż na duży)
A nasz Pacjent który był miły ustąpić miejsca widzimy ze przeleciał paletę kolorów białych z Dekorala i leci.
Szybka reakcja by biedak nie narobił sobie więcej szkody, władowalismy go na wózek, ocuciliśmy, no i wychodzi z zabiegowego pacjent, ja ziomkowi kładę giery na podnóżki biorę się już by go ciepnąć do doktora a tutaj z pędem Pendolino Damulka wparowała do gabinetu zamykając drzwi z hukiem, takim hukiem ze nasz kierowca karetki drzemiący w dyżurce się zerwał prawie spadając z krzesła myśląc ze się coś wali na łeb na szyję.
Pani Basia poklepała mnie po ramieniu pocieszając i otwierając drzwi do zabiegowego - Spokojnie młody... przywykniesz...
Wjechałem. Lekarz kiwa na mnie głową ze można. Damulka już czerwona ze będzie musiała czekać.
A lekarz do mnie spokojnie tymi słowami
-Zajmij się panią w drugiej zabiegówce, uraz paznokcia przy obcinaniu paznokci, załóż opatrunek i pamiętaj dobrze odkaź spirytem - dodał cicho
Cóż efekt był taki ze ten kto miał styczność z spirytusem salicylowym w okolicach paznokcia to wie jaki to drażniący ból.
A damulka miała na kciuku ładne wcięcie wgłąb które w warunkach domowych mogła bez problemu opatrzyć.
Jej krzyk - CO PAN ROBI AŁA - niósł się echem po całym budynku . Wypierdzieliła od nas z hukiem wystrzału z hałbic nawet nie biorąc karty pacjenta. No i zapomniała naklejki Dzielny Pacjent.
Reszta nocki jak i samopoczucie pacjentów było na 101% A dla pana Roberta wielka dziękówka za darmowy wstęp na skałki