Wiesław Grzybczyk pochodzi z Krakowa. W żadnej pracy nie potrafił zagrzać miejsca na dłużej – w 1996 roku rzucił wszystko i rozpoczął podróż po Europie. Na początku 1997 roku osiadł na dłużej w Marsylii. Tam, w opuszczonym porcie, znajdował się skłot, w którym mieszkało kilku polskich bezdomnych.
Dziewczyna 30 stycznia 1998 r. wracała do domu w Marsylii z dyskoteki.. Była młoda. Stała u progu życia. Była nierozważna, bo skorzystała z autostopu. Miała pecha, bo w samochodzie siedziało czterech Polaków - mówiła podczas uzasadnienia wyroku sędzia Małgorzata Ziołecka. Czwórka mężczyzn zaczęła dobierać się do dziewczyny. Gdy Stephanie J. zaprotestowała, Gawliński przytrzymał ją i narzucił jej na głowę kurtkę. Polacy zawieźli dziewczynę do opuszczonej rudery, w której mieszkali. Sąsiedzi nazywali to miejsce "meliną".
Dla Stephanie zaczął się koszmar. Przez trzy dni sześciu mężczyzn gwałciło ją. Zaczął Gawliński. - Możemy tylko spróbować sobie wyobrazić stan psychiczny tej kobiety - mówiła wczoraj Ziołecka. Dziewczyna cały czas miała nadzieję, że Polacy ją uwolnią - gwałciciele zakrywali twarze. - Po dwóch dniach ta iskierka nadziei zgasła. Mężczyźni przestali się kryć. Z ich zeznań wynika, że Stephanie J. była już wtedy na wpół przytomna - tłumaczyła sędzia.
To, że mogła rozpoznać ich twarze, zadecydowało o jej śmierci. Mężczyźni stwierdzili, że trzeba ją "wyeliminować" - mówiła dalej sędzia. Mord zaplanowali wyjątkowo perfidnie. Powiedzieli, że uwolnią dziewczynę. Ale kazali jej założyć na głowę worek ("żeby nie rozpoznała miejsca") i skrępowali ręce ("żeby nie walczyła"). Grzybczyk poszedł do sklepu po piasek i cement. Kiedy na parterze przygotowywał zaprawę murarską, Gawliński z kompanem zarzucili dziewczynie sznur na szyję i udusili ją. Ciało wrzucili do metalowej szafy i zalali betonem.
Ciało Stephanie J. znaleziono po sześciu miesiącach. Francuska policja złapała trzech z sześciu zabójców, jeden zginął w ulicznej bójce, dwóch złapano w Polsce. Proces toczył się w Poznaniu, bo Gawliński pochodzi z Wielkopolski.
Za uprowadzenie, wielokrotne gwałty i brutalne zabójstwo poznański sąd skazał Grzybczyka i Gawlińskiego na najsurowsze możliwe kary: dożywotniego więzienia. Gawliński będzie mógł ubiegać się o przedterminowe zwolnienie dopiero za 40 lat (będzie miał wtedy 65 lat), Grzybczyk - za 35 (skończy wtedy 79 lat). - Ani przez moment nie okazali żalu i skruchy. Sąd zauważył w nich tylko bezwzględność, okrucieństwo i zimną kalkulację - uzasadniała surowy wyrok sędzia Ziołecka.
Proces trzech Polaków złapanych we Francji, Tadeusza T., ps. "Tadek", Roberta Ż., ps. "Lis" oraz Grzegorza Sz., ps. "Stupa", rozpoczął się w Marsylii 2 maja. Przed sędzią śledczym "Tadek" powiedział: - Kiedy skończyliśmy betonować, pocałowałem trumnę, żeby dziewczyna wybaczyła nam, co jej zrobiliśmy.