Jako, że temat na czasie wstawiam część artykułu z Forbes'a i wypowiedz przedstawicielstwa KE w Polsce:
Umowa stowarzyszeniowa a wybory na Ukrainie
Umowa stowarzyszeniowa stanowi istotny punkt odniesienia dla każdego państwa, które chce mieć lepszą pozycję w kontaktach z Unią Europejską, nie mówiąc o tych, które w przyszłości myślą o członkostwie. Poza konkretnymi rozwiązaniami w sferze współpracy politycznej, ekonomicznej, migracyjnej oraz społecznej, umowa stowarzyszeniowa ukształtowała się jako ważny krok na drodze każdego państwa do członkostwa w Unii Europejskiej.
Nie przesądza ona w żaden sposób o kwestii poszerzenia UE o kolejne państwo, lecz stanowi wyraźne uznanie jego aspiracji do członkostwa. Z drugiej strony, zwyczajowo stanowi ona nierozerwalną część drogi do członkostwa, motywującą partnera do mobilizacji działań na rzecz dalszego zbliżania z Unią Europejską. Tym samym, w sensie politycznym, waga umowy stowarzyszeniowej jest nie do przecenienia dla wyraźnego określenia fundamentów współpracy między państwami trzecimi a UE.
"Komu się opłaca integracja Ukrainy z UE?"
Choć umowa stowarzyszeniowa Ukrainy z UE omawiana jest w mediach bardzo często, dotyczy to głównie jej politycznego wymiaru. Tymczasem 95 proc. umowy to kwestie gospodarcze, w tym przede wszystkim umowa o ustanowieniu strefy wolnego handlu. To właśnie ona doprowadzi do zniesienia ceł: Ukraina zobowiązała się do natychmiastowego skasowania ceł na 82,6 proc. produktów a UE na 91,8 proc. towarów. Pozostałe cła zostaną zniesione po określonych okresach przejściowych, z wyjątkiem samochodów osobowych i odzieży używanej, dla których przewidziano specjalne mechanizmy ochronne. Oszczędności dla handlu pomiędzy obydwoma krajami będą niebagatelne. W sumie eksporterzy zaoszczędzą 778 mln euro rocznie, z czego większość przypada na stronę ukraińską – 487 mln euro.
Eksport trafia do Rosji
Dane za pierwsze 7 miesięcy 2013 roku pokazują, że najwięcej – 32 proc. ukraińskiego eksportu trafia do Unii Celnej (organizacja zawiązana przez Rosję, Kazachstan, Białoruś), a do Unii Europejskiej nieco mniej – 27 proc. – Wybór dla nas był prosty – przekonywał Władysław Kaskiw, szef Agencji ds. Inwestycji Państwowych na Ukrainie. – Wybraliśmy rynek o wielkości 15 bln euro, zamiast rynku o wielkości 2 bln euro (rynku Unii Celnej – red.) – dodał.
– Umowa stowarzyszeniowa to dla Ukrainy szansa na ogromny impuls modernizacyjny, a umowa o strefie wolnego handlu, choć w krótkim i średnim terminie może prowadzić do wzrostu importu Ukrainy z UE, długofalowo przełoży się na wzrost ukraińskiego eksportu na rynki unijne – ocenił Arkadiusz Sarna, ekspert Ośrodka Studiów Wschodnich.
Ten eksport będzie napędzany przez inwestycje zagraniczne. A tych jak na razie na Ukrainie było niewiele – w ostatnich latach nie przekraczały 1 proc. PKB, podczas gdy w Polsce zazwyczaj trzymają się powyżej tego wskaźnika. Jednak brak barier celnych w handlu z UE i niskie koszty płacy powinny przyciągnąć potencjalnych inwestorów. O ile nie odstraszy ich korupcja. W zeszłorocznym rankingu Transparency International Ukraina znalazła się dopiero na 144. miejscu na 176 sklasyfikowanych państw (dla porównania Polska była na 41. pozycji).
Trzy warunki
Podpisanie umowy stowarzyszeniowej na szczycie Partnerstwa Wschodniego w Wilnie, który został zaplanowany na 28-29 listopada zależy od spełnienie przez Ukrainę trzech warunków. Chodzi o reformę systemu prawnego, reformę kodeksu wyborczego oraz najtrudniejszy -porzucenie przez Kijów „wybiórczego wymiaru sprawiedliwości” odczytywane jako zwolnienie z więzienia byłej premier Julii Tymoszenko. Czy jest na szansa?
– W sprawie Ukrainy w poniedziałki, wtorki i środy jestem optymistą. W czwartki, piątki i soboty - pesymistą. A w niedziele myślę, co przyniesie kolejny tydzień – odpowiadał Aleksander Kwaśniewski, który razem z Patem Coxem, prowadzi w imieniu Parlamentu Europejskiego misję na Ukrainie.
Informacja o umowie w j. angielskim:
“What does the Agreement offer?”
Nie jestem entuzjastą UE ale ewidentnie widać, że umowa nie jest na rękę Rosji, a Ukraina podpisując nie musi wcale wchodzić do UE. Polska podpisała taką umowę na długo przed wejściem w 2004.
Umowa stowarzyszeniowa a wybory na Ukrainie
Umowa stowarzyszeniowa stanowi istotny punkt odniesienia dla każdego państwa, które chce mieć lepszą pozycję w kontaktach z Unią Europejską, nie mówiąc o tych, które w przyszłości myślą o członkostwie. Poza konkretnymi rozwiązaniami w sferze współpracy politycznej, ekonomicznej, migracyjnej oraz społecznej, umowa stowarzyszeniowa ukształtowała się jako ważny krok na drodze każdego państwa do członkostwa w Unii Europejskiej.
Nie przesądza ona w żaden sposób o kwestii poszerzenia UE o kolejne państwo, lecz stanowi wyraźne uznanie jego aspiracji do członkostwa. Z drugiej strony, zwyczajowo stanowi ona nierozerwalną część drogi do członkostwa, motywującą partnera do mobilizacji działań na rzecz dalszego zbliżania z Unią Europejską. Tym samym, w sensie politycznym, waga umowy stowarzyszeniowej jest nie do przecenienia dla wyraźnego określenia fundamentów współpracy między państwami trzecimi a UE.
"Komu się opłaca integracja Ukrainy z UE?"
Choć umowa stowarzyszeniowa Ukrainy z UE omawiana jest w mediach bardzo często, dotyczy to głównie jej politycznego wymiaru. Tymczasem 95 proc. umowy to kwestie gospodarcze, w tym przede wszystkim umowa o ustanowieniu strefy wolnego handlu. To właśnie ona doprowadzi do zniesienia ceł: Ukraina zobowiązała się do natychmiastowego skasowania ceł na 82,6 proc. produktów a UE na 91,8 proc. towarów. Pozostałe cła zostaną zniesione po określonych okresach przejściowych, z wyjątkiem samochodów osobowych i odzieży używanej, dla których przewidziano specjalne mechanizmy ochronne. Oszczędności dla handlu pomiędzy obydwoma krajami będą niebagatelne. W sumie eksporterzy zaoszczędzą 778 mln euro rocznie, z czego większość przypada na stronę ukraińską – 487 mln euro.
Eksport trafia do Rosji
Dane za pierwsze 7 miesięcy 2013 roku pokazują, że najwięcej – 32 proc. ukraińskiego eksportu trafia do Unii Celnej (organizacja zawiązana przez Rosję, Kazachstan, Białoruś), a do Unii Europejskiej nieco mniej – 27 proc. – Wybór dla nas był prosty – przekonywał Władysław Kaskiw, szef Agencji ds. Inwestycji Państwowych na Ukrainie. – Wybraliśmy rynek o wielkości 15 bln euro, zamiast rynku o wielkości 2 bln euro (rynku Unii Celnej – red.) – dodał.
– Umowa stowarzyszeniowa to dla Ukrainy szansa na ogromny impuls modernizacyjny, a umowa o strefie wolnego handlu, choć w krótkim i średnim terminie może prowadzić do wzrostu importu Ukrainy z UE, długofalowo przełoży się na wzrost ukraińskiego eksportu na rynki unijne – ocenił Arkadiusz Sarna, ekspert Ośrodka Studiów Wschodnich.
Ten eksport będzie napędzany przez inwestycje zagraniczne. A tych jak na razie na Ukrainie było niewiele – w ostatnich latach nie przekraczały 1 proc. PKB, podczas gdy w Polsce zazwyczaj trzymają się powyżej tego wskaźnika. Jednak brak barier celnych w handlu z UE i niskie koszty płacy powinny przyciągnąć potencjalnych inwestorów. O ile nie odstraszy ich korupcja. W zeszłorocznym rankingu Transparency International Ukraina znalazła się dopiero na 144. miejscu na 176 sklasyfikowanych państw (dla porównania Polska była na 41. pozycji).
Trzy warunki
Podpisanie umowy stowarzyszeniowej na szczycie Partnerstwa Wschodniego w Wilnie, który został zaplanowany na 28-29 listopada zależy od spełnienie przez Ukrainę trzech warunków. Chodzi o reformę systemu prawnego, reformę kodeksu wyborczego oraz najtrudniejszy -porzucenie przez Kijów „wybiórczego wymiaru sprawiedliwości” odczytywane jako zwolnienie z więzienia byłej premier Julii Tymoszenko. Czy jest na szansa?
– W sprawie Ukrainy w poniedziałki, wtorki i środy jestem optymistą. W czwartki, piątki i soboty - pesymistą. A w niedziele myślę, co przyniesie kolejny tydzień – odpowiadał Aleksander Kwaśniewski, który razem z Patem Coxem, prowadzi w imieniu Parlamentu Europejskiego misję na Ukrainie.
Informacja o umowie w j. angielskim:
“What does the Agreement offer?”
Nie jestem entuzjastą UE ale ewidentnie widać, że umowa nie jest na rękę Rosji, a Ukraina podpisując nie musi wcale wchodzić do UE. Polska podpisała taką umowę na długo przed wejściem w 2004.