Sławomir złapał zająca
📌
Wojna na Ukrainie
- ostatnia aktualizacja:
Dzisiaj 5:32
📌
Konflikt izrealsko-arabski
- ostatnia aktualizacja:
Dzisiaj 3:27
#sławomir
Sławomir złapał zająca
Zrzutka na serwery i rozwój serwisu
Witaj użytkowniku sadistic.pl,Od czasu naszej pierwszej zrzutki minęło już ponad 7 miesięcy i środki, które na niej pozyskaliśmy wykorzystaliśmy na wymianę i utrzymanie serwerów. Niestety sytaucja związana z niewystarczającą ilością reklam do pokrycia kosztów działania serwisu nie uległa poprawie i w tej chwili możemy się utrzymać przy życiu wyłącznie z wpłat użytkowników.
Zachęcamy zatem do wparcia nas w postaci zrzutki - jednorazowo lub cyklicznie. Zarejestrowani użytkownicy strony mogą również wsprzeć nas kupując usługę Premium (więcej informacji).
Wesprzyj serwis poprzez Zrzutkę już wpłaciłem / nie jestem zainteresowany
Zarypane z FB, mam nadzieję, że ten Pan nie będzie miał mi za złe.
Nie spinajcie dupki, ja mam wyjebane w ten rząd, tak czy inaczej każdy umrze i wyląduje w tym samym miejscu, nie interesuje mnie to zbytnio, ale ten Pan dobrze prawi.
Nie spinajcie dupki, ja mam wyjebane w ten rząd, tak czy inaczej każdy umrze i wyląduje w tym samym miejscu, nie interesuje mnie to zbytnio, ale ten Pan dobrze prawi.
Nie wiem, nawet jak mam to opisać....
Najlepszy komentarz (351 piw)
Z................_
• 2015-04-12, 9:37
Ładnie strolował Januszy tym golfem
Sławomir Mrożek "Ja głupi Słowianin"
Jako Polacy, ostatni Słowianie zachodni, musimy przypomnieć sobie o pochodzeniu etnicznym – inaczej nie przetrwamy jako Naród, jako państwo, czy też dowolnie rozumiany byt polityczno-społeczno-państwowy.
Cena jaką zapłaciliśmy za przyjęcie chrześcijaństwa zachodniego było stopniowe wygaszanie łączności ze słowiańszczyzną, która do dzisiaj wydaje się Polakom czymś gorszym, biedniejszym, głupszym, swojskim, wiejskim i byle jakim – niż idealizowany wzorzec miejsko-wysoko-dworskiej kultury zachodniej, która wyrosła wprost z gruzów Imperium Rzymskiego, przejmując jego wzorce w tym w szczególności prawo – jako element programujący rozwój przez pola percepcji pojedynczych odbiorców kultury i percepcji zbiorowej.
Co jest szczególnie charakterystyczne dla naszej państwowości i kształtowania się tożsamości narodowej, to wygaszanie łączności ze słowiańszczyzną trwało ciągle i trwa do dzisiaj. Nie należy go jednak rozumieć dosłownie, jako przerwanie związków z wielkimi słowiańskimi plemionami wschodu. To jedynie jeden z aspektów tego procesu, jak najbardziej istotny, ale nie dominujący, albowiem najgorsze było to czego dokonał Kościół dominujący – czyli wyrugowania pierwiastka słowiańskiego z naszej wewnętrznej i ogólnokulturowej percepcji. Sami siebie nie postrzegamy jako Słowian, widzimy się jako Polacy, Chrześcijanie, Katolicy, Europejczycy, członkowie wspólnot regionalnych, czy też nawet grupy zawodowe – jednakże historycznie uwarunkowany pierwiastek słowiańskości został wyrugowany.
Nieco inaczej przybrała wymiar misja Kościoła Wschodniego, który z Bizancjum przyniósł Dobrą Nowinę wielkim narodom Świętej Wszechrusi, oczywiście wynikało to z siły władzy książęcej, jednakże proszę pamiętać że zawsze wychowawcami młodych władców byli duchowni – ci na wschodnie, mieli tyle rozumu w głowie, żeby przez wieki pielęgnować pierwiastek słowiański, jako element uprawnienia Jedynowładztwa, my mieliśmy mniej szczęścia. Jest przez to oczywistym, że to co z nami zrobiono to swojego rodzaju eksperyment, albowiem różnice mentalne i kulturowe pomiędzy nami a zachodem – nadal są kolosalne i to nie jest prawda, że wynikają one z dziedzictwa komunizmu.
Triumf sarmatyzmu był swojego rodzaju kompromisem, pomiędzy tym co jeszcze tkwiło w Narodzie (Święte Gaje były jeszcze na prowincjach za Jagiellonów, którzy pomimo całej swojej potęgi i bogactwa – bo to głównie przekupstwo, czyli „fundowanie” umożliwiało chrystianizację, nie byli w stanie w pełni wytępić resztek pogaństwa), a chrześcijaństwem. Mieliśmy zatem obyczaj wykształcony przez Polaków, dla Polaków i w Polsce, w której osoby narodowości polskiej były w mniejszości, a większa część szlachty – elity społecznej, w której dokonywały się zmiany, chciała przejść na Protestantyzm, albowiem miała dość kłamstwa, złodziejstwa i zacofania Kościoła dominującego.
Niestety się nie udało, wyszło jak wyszło – nawet w wyniku klęsk narodowych i konfrontacji z rządzoną przez Niemców – wielką Rosją, w zupełności odwróciliśmy się od słowiańskiego pochodzenia, traktując Słowian jako chłopów – tych gorszych, potem był już Mickiewicz i „Moskale”, kibitki, tylko gorzej. Nie da się po okresie romantyzmu w kulturze polskiej mówić o jakimkolwiek oglądaniu się na słowiańskie pochodzenie.
Sytuacja nieco się zmieniła podczas zaborów, jednakże odrodzenie świadomości pochodzenia etnicznego nastąpiło najmocniej w najsilniej germanizowanym zaborze pruskim, właśnie w kontrze do żywiołu niemieckiego – oficjalnie lansowanego przez tamtejsze wzorce państwowe. W kluczowym dla kształtowania się sceny politycznej odrodzenia narodowego zaborze rosyjskim – niestety, Słowianin oznaczało Rosjanin.
W Polsce międzywojennej nie starczyło czasu na jakiekolwiek myślenie o korzeniach sprzed prawie 900 lat, natomiast PRL jako narzucony nie miał nigdy rządu serc ani dusz, nie był w stanie spowodować przemian, nawet w opozycji do chrześcijaństwa – co było w różnych okresach państwowości ludowej silniej lub bardzo silnie promowane. Niestety uznawane przez Polaków za nieautentyczne – wszelkie działania zostały odrzucone.
Trudno jest wykonywać bilans 1000-lecia, jednakże trzeba po prostu uczciwie przyjrzeć się systemowi, w którym dzisiaj funkcjonujemy i nawet po powierzchownym zastanowieniu się nad sprawami ogólnymi – definiującymi poczucie tożsamości narodowej – bardzo łatwo zauważyć, że czegoś brakuje. To jest właśnie pamięć o naszym pochodzeniu etnicznym. Proszę zwrócić uwagę, że nawet nasi sąsiedzi Niemcy, po odrzuceniu kłamstwa i zła jakim była ideologia faszystowska – nie sprzeciwili się jednak własnemu pochodzeniu – uznają się „państwowo” za potomków Germanów, którzy pokonali legiony rzymskie w Bitwie w lesie Teutoburskim w 9 r. n.e.! Tego nikt w Niemczech nie neguje, nie ma tam takiej potrzeby – Niemcy są dumni ze swojej przeszłości! No oczywiście z pominięciem epizodu, uwiedzenia przez „tego nieszczęsnego Austriaka”…
Nie chodzi tutaj o to, żebyśmy odrzucili chrześcijaństwo i wyprowadzili z Muzeum Archeologiczne w Krakowie oryginalnego Światowida (ze Zbrucza) jako prawdziwego Boga (właściwie to Świętowita). Warto się jednak zastanowić nad tym – kim jesteśmy, skąd idziemy i ku czemu zmierzamy jako wspólnota. Przy czym uwaga – wszelkim propagatorom idei czystej rasowo polskości należy postawić tamę, po prostu ich wyśmiewając, albowiem już od czasów Potopu i Wojny Północnej powszechnie wiadomo, że nasz „bukiet genetyczny” jest pełen różnych kwiatków. Zresztą 1000 lat „niemieckiego pługa” i zachodnio-europejskiego mieszczaństwa też zrobiło swoje. Dlatego nie miejmy złudzeń – genealogię mamy bardzo bogatą!
Jeżeli jest ktoś, kto potrafi udowodnić swoje pochodzenie wprost od nieskalanych, żadnym nalotem Wojów z drużyny książęcej Mieszka I-szego, to prosimy o zgłoszenie się na adres redakcji…
__________________
Jako Polacy, ostatni Słowianie zachodni, musimy przypomnieć sobie o pochodzeniu etnicznym – inaczej nie przetrwamy jako Naród, jako państwo, czy też dowolnie rozumiany byt polityczno-społeczno-państwowy.
Cena jaką zapłaciliśmy za przyjęcie chrześcijaństwa zachodniego było stopniowe wygaszanie łączności ze słowiańszczyzną, która do dzisiaj wydaje się Polakom czymś gorszym, biedniejszym, głupszym, swojskim, wiejskim i byle jakim – niż idealizowany wzorzec miejsko-wysoko-dworskiej kultury zachodniej, która wyrosła wprost z gruzów Imperium Rzymskiego, przejmując jego wzorce w tym w szczególności prawo – jako element programujący rozwój przez pola percepcji pojedynczych odbiorców kultury i percepcji zbiorowej.
Co jest szczególnie charakterystyczne dla naszej państwowości i kształtowania się tożsamości narodowej, to wygaszanie łączności ze słowiańszczyzną trwało ciągle i trwa do dzisiaj. Nie należy go jednak rozumieć dosłownie, jako przerwanie związków z wielkimi słowiańskimi plemionami wschodu. To jedynie jeden z aspektów tego procesu, jak najbardziej istotny, ale nie dominujący, albowiem najgorsze było to czego dokonał Kościół dominujący – czyli wyrugowania pierwiastka słowiańskiego z naszej wewnętrznej i ogólnokulturowej percepcji. Sami siebie nie postrzegamy jako Słowian, widzimy się jako Polacy, Chrześcijanie, Katolicy, Europejczycy, członkowie wspólnot regionalnych, czy też nawet grupy zawodowe – jednakże historycznie uwarunkowany pierwiastek słowiańskości został wyrugowany.
Nieco inaczej przybrała wymiar misja Kościoła Wschodniego, który z Bizancjum przyniósł Dobrą Nowinę wielkim narodom Świętej Wszechrusi, oczywiście wynikało to z siły władzy książęcej, jednakże proszę pamiętać że zawsze wychowawcami młodych władców byli duchowni – ci na wschodnie, mieli tyle rozumu w głowie, żeby przez wieki pielęgnować pierwiastek słowiański, jako element uprawnienia Jedynowładztwa, my mieliśmy mniej szczęścia. Jest przez to oczywistym, że to co z nami zrobiono to swojego rodzaju eksperyment, albowiem różnice mentalne i kulturowe pomiędzy nami a zachodem – nadal są kolosalne i to nie jest prawda, że wynikają one z dziedzictwa komunizmu.
Triumf sarmatyzmu był swojego rodzaju kompromisem, pomiędzy tym co jeszcze tkwiło w Narodzie (Święte Gaje były jeszcze na prowincjach za Jagiellonów, którzy pomimo całej swojej potęgi i bogactwa – bo to głównie przekupstwo, czyli „fundowanie” umożliwiało chrystianizację, nie byli w stanie w pełni wytępić resztek pogaństwa), a chrześcijaństwem. Mieliśmy zatem obyczaj wykształcony przez Polaków, dla Polaków i w Polsce, w której osoby narodowości polskiej były w mniejszości, a większa część szlachty – elity społecznej, w której dokonywały się zmiany, chciała przejść na Protestantyzm, albowiem miała dość kłamstwa, złodziejstwa i zacofania Kościoła dominującego.
Niestety się nie udało, wyszło jak wyszło – nawet w wyniku klęsk narodowych i konfrontacji z rządzoną przez Niemców – wielką Rosją, w zupełności odwróciliśmy się od słowiańskiego pochodzenia, traktując Słowian jako chłopów – tych gorszych, potem był już Mickiewicz i „Moskale”, kibitki, tylko gorzej. Nie da się po okresie romantyzmu w kulturze polskiej mówić o jakimkolwiek oglądaniu się na słowiańskie pochodzenie.
Sytuacja nieco się zmieniła podczas zaborów, jednakże odrodzenie świadomości pochodzenia etnicznego nastąpiło najmocniej w najsilniej germanizowanym zaborze pruskim, właśnie w kontrze do żywiołu niemieckiego – oficjalnie lansowanego przez tamtejsze wzorce państwowe. W kluczowym dla kształtowania się sceny politycznej odrodzenia narodowego zaborze rosyjskim – niestety, Słowianin oznaczało Rosjanin.
W Polsce międzywojennej nie starczyło czasu na jakiekolwiek myślenie o korzeniach sprzed prawie 900 lat, natomiast PRL jako narzucony nie miał nigdy rządu serc ani dusz, nie był w stanie spowodować przemian, nawet w opozycji do chrześcijaństwa – co było w różnych okresach państwowości ludowej silniej lub bardzo silnie promowane. Niestety uznawane przez Polaków za nieautentyczne – wszelkie działania zostały odrzucone.
Trudno jest wykonywać bilans 1000-lecia, jednakże trzeba po prostu uczciwie przyjrzeć się systemowi, w którym dzisiaj funkcjonujemy i nawet po powierzchownym zastanowieniu się nad sprawami ogólnymi – definiującymi poczucie tożsamości narodowej – bardzo łatwo zauważyć, że czegoś brakuje. To jest właśnie pamięć o naszym pochodzeniu etnicznym. Proszę zwrócić uwagę, że nawet nasi sąsiedzi Niemcy, po odrzuceniu kłamstwa i zła jakim była ideologia faszystowska – nie sprzeciwili się jednak własnemu pochodzeniu – uznają się „państwowo” za potomków Germanów, którzy pokonali legiony rzymskie w Bitwie w lesie Teutoburskim w 9 r. n.e.! Tego nikt w Niemczech nie neguje, nie ma tam takiej potrzeby – Niemcy są dumni ze swojej przeszłości! No oczywiście z pominięciem epizodu, uwiedzenia przez „tego nieszczęsnego Austriaka”…
Nie chodzi tutaj o to, żebyśmy odrzucili chrześcijaństwo i wyprowadzili z Muzeum Archeologiczne w Krakowie oryginalnego Światowida (ze Zbrucza) jako prawdziwego Boga (właściwie to Świętowita). Warto się jednak zastanowić nad tym – kim jesteśmy, skąd idziemy i ku czemu zmierzamy jako wspólnota. Przy czym uwaga – wszelkim propagatorom idei czystej rasowo polskości należy postawić tamę, po prostu ich wyśmiewając, albowiem już od czasów Potopu i Wojny Północnej powszechnie wiadomo, że nasz „bukiet genetyczny” jest pełen różnych kwiatków. Zresztą 1000 lat „niemieckiego pługa” i zachodnio-europejskiego mieszczaństwa też zrobiło swoje. Dlatego nie miejmy złudzeń – genealogię mamy bardzo bogatą!
Jeżeli jest ktoś, kto potrafi udowodnić swoje pochodzenie wprost od nieskalanych, żadnym nalotem Wojów z drużyny książęcej Mieszka I-szego, to prosimy o zgłoszenie się na adres redakcji…
__________________
Polski kompozytor Sławomir Zubrzycki zrekonstruował instrument zaprojektowany 500 lat temu przez...Leonardo da Vinci.
Nietypowy instrument nazywa się Viola organista i z wyglądu przypomina fortepian. Posiada podobny kształt i klawisze. Na tym jednak kończą się główne podobieństwa. Struny (zawiera ich 61) nie są uderzane przez młoteczki, lecz koła-smyczki. Instrument posiada również specjalny pedał do napędzania.
Sławomir Zubrzycki rekonstruował przedmiot przez trzy lata począwszy od 2009 roku. Projekt odnalazł w „Codice Atlantico” - zbiorze notatek Leonardo da Vinci z lat 1489-92. Kluczowym problemem był brak całościowego, dokładnego projektu i kompozytor musiał także improwizować. Ostatecznie udało mu się jednak zbudować instrument klawiszowo-smyczkowy.
To nie jest jednak pierwsza rekonstrukcja. Około stu lat po przelaniu przez Leonardo da Vinci idei na papier, Hans Heyden – niemiecki lutnik, zbudował podobne urządzenie. Niestety jego rekonstrukcja nie wzbudziła popularności i przez wiele wieków nikt nie zdecydował się kolejne próby realizacji projektu. Tym razem Viola organista ma dużo większe szanse zaistnieć w świecie muzyku. 18 października 2013 roku polski kompozytor zagrał pierwszy recital na Viola organista w trakcie Międzynarodowego Festiwalu Pianistycznego Królewskiego Miasta Kraków. Kolejny koncert odbył 21 października się w kościele św. apostołów Piotra i Pawła w Krakowie w ramach Festiwalu Conrada.
Źródło
Nietypowy instrument nazywa się Viola organista i z wyglądu przypomina fortepian. Posiada podobny kształt i klawisze. Na tym jednak kończą się główne podobieństwa. Struny (zawiera ich 61) nie są uderzane przez młoteczki, lecz koła-smyczki. Instrument posiada również specjalny pedał do napędzania.
Sławomir Zubrzycki rekonstruował przedmiot przez trzy lata począwszy od 2009 roku. Projekt odnalazł w „Codice Atlantico” - zbiorze notatek Leonardo da Vinci z lat 1489-92. Kluczowym problemem był brak całościowego, dokładnego projektu i kompozytor musiał także improwizować. Ostatecznie udało mu się jednak zbudować instrument klawiszowo-smyczkowy.
To nie jest jednak pierwsza rekonstrukcja. Około stu lat po przelaniu przez Leonardo da Vinci idei na papier, Hans Heyden – niemiecki lutnik, zbudował podobne urządzenie. Niestety jego rekonstrukcja nie wzbudziła popularności i przez wiele wieków nikt nie zdecydował się kolejne próby realizacji projektu. Tym razem Viola organista ma dużo większe szanse zaistnieć w świecie muzyku. 18 października 2013 roku polski kompozytor zagrał pierwszy recital na Viola organista w trakcie Międzynarodowego Festiwalu Pianistycznego Królewskiego Miasta Kraków. Kolejny koncert odbył 21 października się w kościele św. apostołów Piotra i Pawła w Krakowie w ramach Festiwalu Conrada.
Źródło
Nie ma co opisywać, polecam obejrzeć ( w końcu sadistic został wymieniony wśród tych 'najbardziej oddziałujący' forów w internecie).
Swoją drogą kolejna świetna wypowiedź P.Berkowicza. Myślę, że za jakiś czas będzie topowym politykiem razem z P.Bosakiem.
Najlepszy komentarz (56 piw)
Fingolfin
• 2013-11-03, 17:03
Właśnie miałem to wrzucić Mam nadzieję, że dotrze do jak największej rzeszy ludzi.
"o, mucha" - no wiadomo, mucha do gówna ciągnie
"o, mucha" - no wiadomo, mucha do gówna ciągnie
"Suprem pancz kurwa!"
(Filmik jest mojego autorstwa)
(Filmik jest mojego autorstwa)
Najlepszy komentarz (71 piw)
k................a
• 2012-01-01, 21:02
Nie widzę tu nic zabawnego, ani wartego obejrzenia.
Wyczyny chłopaka który przez 6 lat ćwiczy breakdance.
Najlepszy komentarz (94 piw)
Earth
• 2011-04-26, 18:33
brylant1412 napisał/a:
kto wie jakie to jest miasto bo chcem tam pojechać i zaprosic go do you can dance...
Podejrzewam, że Olsztyn. A dlaczego? NIE POWIEM!
Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji zobligowała nas do oznaczania kategorii wiekowych
materiałów wideo wgranych na nasze serwery. W związku z tym, zgodnie ze specyfikacją z tej strony
oznaczyliśmy wszystkie materiały jako dozwolone od lat 16 lub 18.
Jeśli chcesz wyłączyć to oznaczenie zaznacz poniższą zgodę:
Oświadczam iż jestem osobą pełnoletnią i wyrażam zgodę na nie oznaczanie poszczególnych materiałów symbolami kategorii wiekowych na odtwarzaczu filmów
Jeśli chcesz wyłączyć to oznaczenie zaznacz poniższą zgodę:
Oświadczam iż jestem osobą pełnoletnią i wyrażam zgodę na nie oznaczanie poszczególnych materiałów symbolami kategorii wiekowych na odtwarzaczu filmów
Lepiej czasem żyć w nieświadomości.