Dwa dni temu, po cichu i bez fajerwerków, wygasła zawarta w lipcu 2012 roku głośna umowa pomiędzy PGNiG, KGHM i spółkami energetycznymi - PGE, Enea i Tauron - w sprawie wspólnego poszukiwania i wydobycia gazu łupkowego na terytorium Polski. Czy jest to pokłosie paraliżu rządu Tuska w sprawie przyjęcia ustawy regulującej kwestie wydobycia gazu z łupków? Eksperci związani z branżą wydobywczą nie mają co do tego jakichkolwiek wątpliwości...
Umowa ramowa zawarta między PGNiG, KGHM, PGE, Eneą i Tauronem w lipcu 2012 roku przewidywała wstępnie, że wspólne wydatki na poszukiwanie gazu łupkowego wyniosą ok. 1,72 mld zł. W kolejnych miesiącach miały być sprecyzowane szczegółowe warunki współpracy. To jednak nie następowało. Umowę aneksowano w lutym 2013 roku. Dopisano wówczas paragraf o tym, że jeśli do 31 grudnia 2013 r. nie zostaną uzyskane wymagane zgody na dokonanie koncentracji to umowa wygaśnie. To stało się wczoraj. Można zadać pytanie: czy wygaśnięcie tej umowy to efekt bezradności rządu Tuska w sprawie przyjęcia ustawy regulującej kwestie wydobycia gazu z łupków? Eksperci związani z firmami wydobywczymi nie mają wątpliwości: główną przyczyną wyraźnego spowolnienia poszukiwania błękitnego paliwa w Polsce jest paraliż rządu Tuska w sprawie nowego prawa dotyczącego wydobywania gazu łupkowego. Pod tym względem rząd działa na korzyść rosyjskiego Gazpromu, którego wyniki finansowe mogłyby się znacznie pogorszyć, gdyby w Polsce rozpoczęto wydobywanie gazu łupkowego na przemysłową skalę.
Przypomnijmy, że prace nad regulacjami łupkowymi toczą się w ślamazarnym tempie już od kilku lat. W tej materii swego rodzaju "destrukcję procesową" uprawiają politycy związani z Platformą i obozem władzy. Nie tak dawno w ramach rządu przygotowane zostały trzy (!) różne od siebie projekty - ministerstwa środowiska, gospodarki i finansów. Projekty te nie przybrały jak dotąd realnego kształtu i nie wiadomo kiedy to nastąpi. A to jest jednym głównych powodów, dla których liczba nowych odwiertów poszukiwawczych spada i nikt - nawet spółki Skarbu Państwa - nie chce inwestować pieniędzy w poszukiwania gazu i ropy z łupków, jest brak jasnych regulacji prawnych, jakie mają obowiązywać w naszym kraju w tej kwestii.
Maciej Grabowski - nowy minister środowiska, który miał przyspieszyć trwające już od kilku lat prace nad ustawą regulującą kwestie wydobywania gazu łupkowego w Polsce, stwierdził niedawno na antenie radiowej "Trójki", że ustawa ta jest "kontrowersyjna" i wymaga "dłuższego namysłu". Niestety słowa nowego ministra nie wróżą nic dobrego dla sprawy polskiego gazu z łupków... ku zadowoleniu rosyjskiego Gazpromu. Mając to na względzie nie powinny nas dziwić wypowiedzi prof. Oriona Jędrysek (byłego wiceministera środowiska i byłego głównego geologa kraju):
"Bierność rządu Tuska w sprawie gazu łupkowego wspiera Rosję. Każdy w Europie będzie miał podpisany wieloletni kontrakt na dostawy gazu przez nowo budowane gazociągi - wtedy mogą rzec: "a wydobywajcie sobie Polacy ten gaz", tylko, że wtedy my już nie będziemy mieli komu sprzedawać tego gazu... Dawno już pisałem, że dla Donalda Tuska byłoby najlepiej, jeśli tego gazu w Polsce by nie było, bo nie będzie musiał się tłumaczyć przed Polakami z co najmniej zaniedbań m.in. w sprawie koncesji. Niestety Polska jeśli chodzi o gaz łupkowy "ma już pozamiatane" - straciliśmy naszą wielką szansę gazową, byliśmy pierwsi w Europie przez co najmniej 3 lata. Utrata naszej szansy to jest wyłączna wina Donalda Tuska."
(...)
"Nie wiem co siedzi w głowie premiera Tuska, ale wiem, że to największy szkodnik w Polsce od czasów Jaruzelskiego. Tak oceniam jego działania. To, co dzieje się w gospodarce to tragedia. Nie było dotychczas człowieka, który działałby gorzej przeciwko Polsce."
Czy Donald Tusk i jego ekipa robią to celowo? Czy finansowe wspieranie przeciwnych gazowi z łupków organizacji ekologicznych oraz trwająca już kilka lat "destrukcja procesowa" w sprawie nowych regulacji prawnych odnoszących się do kwestii wydobycia gazu łupkowego w Polsce, są realizowane w sposób przemyślany, skoordynowany z decyzjami jakie zapadają na Kremlu? Niczego nie możemy być w tej materii pewni.
Źródło