USA, Kordyliery, połowa XIX wieku. Dwóch traperów podróżowało po leśnych ostępach, ale stwierdzili, że lepiej będzie się rozdzielić na jakiś czas. Jeden poszedł na północ, drugi na południe. Po kilku dniach znów się spotkali. Pierwszy spytał:
-Jak tam na północy?
-Ogólnie spoko, ale jest ze dwa razy więcej bizonów i niedźwiedzi i jeszcze wczoraj mnie wilki goniły. A jak tam na południu?
-No, zajebiście! Ja znalazłem tory, szedłem nimi, aż natrafiłem na kobietę przywiązaną do nich. Uwolniłem ją, a potem mieliśmy takie ruchańsko, że lepszego w życiu nie pamiętam!
-Hmm, to pewnie i loda dobrze musiała robić.
-No tego akurat nie dało się sprawdzić, bo nie mogłem znaleźć jej głowy...
-Jak tam na północy?
-Ogólnie spoko, ale jest ze dwa razy więcej bizonów i niedźwiedzi i jeszcze wczoraj mnie wilki goniły. A jak tam na południu?
-No, zajebiście! Ja znalazłem tory, szedłem nimi, aż natrafiłem na kobietę przywiązaną do nich. Uwolniłem ją, a potem mieliśmy takie ruchańsko, że lepszego w życiu nie pamiętam!
-Hmm, to pewnie i loda dobrze musiała robić.
-No tego akurat nie dało się sprawdzić, bo nie mogłem znaleźć jej głowy...