Dwie zakonnice miały za zadanie pomalować pokoik. Nie chciały pobrudzić habitów, więc zamknęły się na klucz, zdjęły je z siebie i zabrały się do pracy.
Nagle pukanie...
- Kto tam? - pytają
- Ślepiec - odpowiada męski głos
Wzruszyły ramionami patrząc na siebie. Co też im ślepiec, a... nie będą się ubierały!
Otworzyły drzwi i wchodzi facio z obrazem pod pachą, i mówi:
- Niezłe cycki. Gdzie mam zawiesić "Weneckiego Ślepca"?
Nagle pukanie...
- Kto tam? - pytają
- Ślepiec - odpowiada męski głos
Wzruszyły ramionami patrząc na siebie. Co też im ślepiec, a... nie będą się ubierały!
Otworzyły drzwi i wchodzi facio z obrazem pod pachą, i mówi:
- Niezłe cycki. Gdzie mam zawiesić "Weneckiego Ślepca"?
Nagle patrzy a tu zakonnica łapie stopa, zatrzymuje się i pyta o kierunek jazdy.
Okazało się, że ten sam, więc nie ma sprawy.
Po drodze gadga szmatka, powoli przeradza się w coraz ostrzejszt flirt.
W końcu dochodzi do tego, że zatrzymują się na opustoszałym parkingu i kierują się na przysłowiowy boczek.
-Słuchaj ale musisz mnie wziąć w tyłek, bo nas w klasztorze sprawdzają...
no i dobra, tyłek to tyłek, przecież nie będzie chłop wybrzydzał.
-Ah Wy kierowcy tirów to macie dobrze, niezła kasa, fajne widoki, panienke sobie wydymacie w krzakach... a my pedały musimy się kryć.