Bez względu na stosunek do samego zrywu zróbcie to choćby z szacunku do tych wszystkich Polaków, którzy w nim zginęli.
"Powstanie upadło - duch wolności przetrwał"
Po dwóch miesiącach walki Powstańcy skapitulowali. Ci, którzy przeżyli, poszli do niewoli, wielu na śmierć. Zgasło ognisko wolności wskazujące drogę całemu światu. Ludność wygnano. Rozpoczęła się eksterminacja miasta. Los stolicy Polski miał się stać dowodem, że prawo do życia ma tylko totalizm.
Niemcy uznawali likwidację Warszawy za karę za trwanie w Powstańcach nienawistnej cechy polskości - woli wolności. Tej woli wolności, która stała się świadectwem istnienia człowieczeństwa poczuwającego się do bycia świętym dziełem Bożym. Chcieli ją zetrzeć z powierzchni ziemi, jako dowód, że nowoczesność nie toleruje wolności (38 lat później ich inny kanclerz z takich samych powodów poparł wprowadzenie stanu wojennego).
Aby zapewnić Niemcom czas na dokonanie metodycznego i ostatecznego unicestwienia polskości, Sowieci zapewnili im półroczny rozejm (komuniści i wszyscy inni kierujący się antypolonizmem do dzisiaj nie chcą uznać, że sowieckie wsparcie dla stłumienia Powstania oznaczało też zgodę na swobodne kontynuowanie mordów w Auschwitz-Birkenau). Tamta walka, oprócz woli przeciwstawienia się siłą barbarzyństwu niemieckiemu, było także aktem obronnym przed zbliżającym się do stolicy barbarzyństwem sowietyzmu. Patrioci ginęli walcząc twarzą w twarz z Niemcami, żeby utrudnić Sowietom mordowanie strzałem w tył głowy. Przeciw Powstaniu Niemcy i Związek Sowiecki odnowili swój sojusz. Znowu byli koalicją antypolską, antywolnościową, antydemokratyczną i antycywilizacyjną. I Polska znowu uratowała cywilizację europejską zatrzymując na pół roku nawałę komunistyczną w jej drodze na Zachód.
W tej niesłychanej nienawiści, jaką naziści, komuniści i wszyscy totaliści całego świata, żywią wobec Powstania, zawiera się jego wielkość. Ta tajemnica jego uwielbienia, która każdego 1 sierpnia zapala w Polakach płomyk nadziei i radości. Każdego 1 sierpnia przed godziną „W” - wstępuje w nas święta gotowość do walki o wolność i wiara w zwycięstwo. Każdego 1 sierpnia wieczorem - płaczemy nad grobami bohaterów, rozpaczamy nad ofiarą dwustu tysięcy, rozpamiętujemy ofiarę z dzieł narodowego geniuszu i materialnego dorobku pracy pokoleń.
Powstanie upadło, ale wszystko, co w Polakach najcenniejsze, stale odradza się właśnie z niego. Bez Powstania nie byłoby Czerwca`56, Marca`68 i Grudnia`70. To duch Powstania ożywiał serca milionów w Sierpniu`80 i to on - tym razem bezkrwawo, bo dzięki tamtej krwi - zwyciężył.
Nie gloryfikuję rozkazu do rozpoczęcia walki. Nie jestem wyznawcą przeświadczenia o polskim przeznaczeniu ku straceńczości. Domagam się prawa do uprawiania polityki nawet w sytuacjach krańcowych i upominam o obowiązek stosowania kalkulacji politycznej w działaniach zbiorowych. Ale wielbię radosny i zdyscyplinowany entuzjazm powstańczy, jako najpiękniejszy wybuch godności ludzkiej podczas najgłębszego upadku człowieczeństwa. Klękam przed cudem przetrwania wiary, gdy wielu zatrwożyło się mniemając, iż Bóg zamilkł. Podziwiam wolę wolności potwierdzoną najwyższą ofiarnością złożoną dobrowolnie przez kogokolwiek w czasie najstraszniejszej wojny w dziejach ludzkości.
Józef Piłsudski, wielki realista i pragmatyk, pisał o swoim podziwie dla szacunku, jakim darzono Rząd Narodowy w Powstaniu Styczniowym. Nie wiedział, że jego duchowe dzieci dokonają jeszcze większego cudu – wystąpią samotnie przeciw największym potęgom świata i wykażą w tym boju bezprzykładne samozaparcie.
Powstanie jest naszym wielkim darem dla całej ludzkości. Jeśli wolność ma w dzisiejszym świecie przetrwać, to Powstanie Warszawskie musi zostać uznane za jej najwspanialszy symbol. Musi zostać świętem ponadnarodowym – wspólnym świętem całej Europy, które stanie się natchnieniem dla całego świata.
Krzysztof Wyszkowski
Wieczna Cześć i Chwała Polskim Bohaterom!
Pomijając kwestie polityczne i ideologiczne, które każde tragiczne wydarzenie potrafią zmieszać z błotem. Po prostu pamiętajmy, gdy trzeba przystańmy, posłuchajmy syren przez minutę. I oby takie coś nie przydarzyło się nigdy więcej.