Zgubiłem portfel. Następnego ranka, będąc jeszcze pod lekkim wpływem za bardzo się tym nie przejąłem, czekałem na rozwój sytuacji. Godzina 16.00, podjeżdża jegomość, z wyglądu typowy Mirek, w ręku mój portfel. Ucieszony biorę zgubę, pieniędzy w środku się nie spodziewałem, dokumenty są. Gość widzę spodziewa się jakiejś rekompensaty, a że nie miałem przy sobie żadnych pieniędzy, wziąłem jego telefon i adres. Akurat mieszkał 2 ulice dalej, więc powiedziałem, że podjadę za 2-3 godzinki i coś rzucę. Generalnie portfel niby znalazła jego żona na jakimś parkingu blablabla. Jego mina w stylu - ale się zgodził. Myślę ok, dam mu 30zł to będzie miał na flaszkę. Podjeżdżam, wychodzi, podaję hajs, pytam czy ok, znów mina ale bierze i idzie do domu.
Mija 10 minut, gość do mnie dzwoni, odbieram, w słuchawce jego żona, pewnie chce mi podziękować.
Kobitka zaczyna nawijkę pytaniem czy taka kwota wystarczyłaby mi na pokrycie kosztów wyrobienia nowych dokumentów, bo ona uważa, że taka rekompensata jest śmieszna. Ja spokojnie jej odpowiadam, że tylko tyle miałem, bo studiuję, ale jakbym miał więcej to na pewno bym dał. A kobieta, że proszę się jeszcze raz zastanowić nad tą kwotą i jeśli zdobędę jakieś pieniądze to żebym je przywiózł.
Nie chcę pisać, że cebula, ale nic innego nie ciśnie się na usta.
Mija 10 minut, gość do mnie dzwoni, odbieram, w słuchawce jego żona, pewnie chce mi podziękować.
Kobitka zaczyna nawijkę pytaniem czy taka kwota wystarczyłaby mi na pokrycie kosztów wyrobienia nowych dokumentów, bo ona uważa, że taka rekompensata jest śmieszna. Ja spokojnie jej odpowiadam, że tylko tyle miałem, bo studiuję, ale jakbym miał więcej to na pewno bym dał. A kobieta, że proszę się jeszcze raz zastanowić nad tą kwotą i jeśli zdobędę jakieś pieniądze to żebym je przywiózł.
Nie chcę pisać, że cebula, ale nic innego nie ciśnie się na usta.
Najlepszy komentarz (388 piw)
Misiek_KRK
• 2015-02-05, 8:15
Znalazłem kilka lat temu komplet dokumentów. Dowód osobisty, legitymacja emeryta, bilet miesięczny i kilka mniej ważnych dokumentów. Po drodze z pracy wstąpiłem oddać. Starsza Pani chciała dać mi czekoladę i kilka owoców, widocznie tyle miała. Nie chciałem wziąć więc zaprosiła na kawę. Zostawiłem jej mój adres jakby trzeba było coś potwierdzić (np na policji). Od tamtej pory na każde święta dostaję od niej pocztówkę z życzeniami dla całej rodziny i mały upominek w postaci czekolady lub mikołaja świątecznego. Chyba więcej warte niż jakakolwiek kasa.