Wiadomo, że programy są reżyserowane, często było tak, że w jednym ujęciu jest mokry asfalt (widoczny zza szyby pojazdu), po sekundzie ujęcie z zewnątrz auta i widać, że asfalt suchy ale słychać wciąż nieprzerwany komentarz kierowcy, potem trzecie ujęcie i widać, że znowu asfalt mokry. Wiec albo dograno audio albo dograno widok z zewnątrz, ale na pewno nie był to jeden wyścig "od początku do końca". I chyba sami autorzy przyznali, że w jednym z cykli "Na jednym baku do..." paliwo im się skończyło dosłownie jedno skrzyżowanie przed stacją benzynową bo zapaliło się "późne żółte" gdy dojeżdzali i mieli do wyboru - złamać przepisy i puścić to w ogólnokrajowej telewizji i dojechać na oparach albo stać zmianę świateł i (prawdopodobnie) nie dojechać - stanęli, nie dojechali ale zdecydowano, że zostanie nakręcony dubel. Przygody w "niedostępnej dżungli" też są śmieszne bo były kręcone dosłownie 50-100 metrów od ruchliwej autostrady Transamazonia i momentami musieli wycinać i dogrywać dźwięk bo w "niedostępnej dżungli z dala od cywilizacji" było słychać szum jeżdzących tuż obok autostradą aut
______________
"Multikulturowość jest dobra!" - Elin Krantz