Film przedstawiający prawdziwą historie zmartwychwstania dżizusa i obrazuje sposób rozprzestrzeniania się jego religii i wyznawców
📌
Wojna na Ukrainie
- ostatnia aktualizacja:
Wczoraj 22:27
📌
Konflikt izrealsko-arabski
- ostatnia aktualizacja:
Wczoraj 3:27
Zrzutka na serwery i rozwój serwisu
Witaj użytkowniku sadistic.pl,Od czasu naszej pierwszej zrzutki minęło już ponad 7 miesięcy i środki, które na niej pozyskaliśmy wykorzystaliśmy na wymianę i utrzymanie serwerów. Niestety sytaucja związana z niewystarczającą ilością reklam do pokrycia kosztów działania serwisu nie uległa poprawie i w tej chwili możemy się utrzymać przy życiu wyłącznie z wpłat użytkowników.
Zachęcamy zatem do wparcia nas w postaci zrzutki - jednorazowo lub cyklicznie. Zarejestrowani użytkownicy strony mogą również wsprzeć nas kupując usługę Premium (więcej informacji).
Wesprzyj serwis poprzez Zrzutkę już wpłaciłem / nie jestem zainteresowany
Czy ateizm to religia?
Religia polega na przyjmowaniu świat na wiarę. Uznawaniu świata za twój boży, uznaje jedyną prawdziwą i niepodważalną księgę. Religia uczy, że gdy się czegoś nie rozumie, trzeba uwierzyć w to. Różnego rodzaju cuda, objawienia i opętania. Religia odrzuca jako by świat powstał w wyniku milionów lat ewolucji. Kreacjonizm przyrównuje świata to zegarka. Wyobraźcie sobie że idziecie ulicą i nagle znajdujecie zegarek. Co pomyślicie, że wyewoluował on przez milion lat, czy że ktoś go stworzył. Religia uczy nas, że zegarek (który porównywany jest do świata) został stworzony przez jakąś wyższą siłę, bo przecież niemożliwym było by, że wyewoluował z jakiegoś kamienia, albo kawałka blachy. Niestety zapominają oni, że owy zegarek jest produktem setek lat rozwoju techniki, który pozwolił w ogóle działać poprawie temuż urządzeniu. Przecież nikt się nie obudził nagle z myślą, a chuj strzele sobie coś takiego dziwnego co będzie mi odmierzać czas, w czasach kiedy nikt nie miał jeszcze pojęcia o żadnych mechanizmach.
Mi osobiście dużo ciekawsze wydaje się pomysł, że świat powstał przez miliony lat w wyniku ewolucji. Po przez wpływ różnych czynników zarówno świat jak i organizmy rozwijały się, aż do obecnego momentu, gdzie niezliczone gatunki biegają, pływają, rosną i latają na całym kuli ziemskiej. Różnorodność gatunków pokazuje jak bardzo świat sam w sobie jest genialny i nie potrzebował żadnych dodatkowych ingerencji sił nadprzyrodzonych, by to osiągnąć.
Nauka prowadzi do poznania świata. Wszelkie nowe pomysły i tezy są ciągle podważane, w celu sprawdzenia czy aby na pewno są prawdą. W miejscu gdzie religia nakazuje zaniechać prób poznania i nakazuje wiarę, nauka mówi coś dokładnie odwrotnego. Nauka przyznaje coś za prawdę, tylko gdy wszelkie próby podważenia jej zakończą się klęską. Nawet taka historyjka mi się przypomniała (chuj wie na ile prawdziwa). Był sobie jakiś tam typ, naukowiec, który całe życie pracował nad 1 zagadnieniem. Gdy już był stary, a wszelkie jego próby udowodnienia swojej racy ciągle nie przynosiły rezultatu, inny naukowiec obalił badane zagadnienie, tym samym, udowadniając że praca starca była marnotrawna. Stary naukowiec nie wpadł w złość ani wściekłość, jedyne co zrobił to podziękował młodemu człowiekowi, gdyż udowodnił mu on, że całe życie był w błędzie. Nauka nie tyle odrzuca boga, co po prostu z uwagi na to, że nie ma dowodów na jego istnienie, pomija go. Można to porównać do krzesła. Gdy siedzisz na krześle, w każdej chwili możesz sprawdzić ile jest nóg. Religia nakazuje by nie powątpiewać i nie testować swojego boga. Tak więc grzechem jest sprawdzenie ile jest tych nóg. Nauka natomiast naucza, że gdy się wątpi, można po prostu sprawdzić ileż jest tych nóg, co daje danej osobie możliwość sprawdzenia i skorygowania tego, co ktoś jej powiedział odnośne ilości nóg.
A co do ksiąg świętych, skoro nawet same religię przyznają że wiele rzeczy w to tylko jakaś przenośnia, oraz dość sporo jest w nich sprzeczności, to równie dobrze można by tak samo tłumaczyć Kubusia Puchatka. Dlatego właśnie wszelkie księgi nie są brane poważnie.
Religia polega na przyjmowaniu świat na wiarę. Uznawaniu świata za twój boży, uznaje jedyną prawdziwą i niepodważalną księgę. Religia uczy, że gdy się czegoś nie rozumie, trzeba uwierzyć w to. Różnego rodzaju cuda, objawienia i opętania. Religia odrzuca jako by świat powstał w wyniku milionów lat ewolucji. Kreacjonizm przyrównuje świata to zegarka. Wyobraźcie sobie że idziecie ulicą i nagle znajdujecie zegarek. Co pomyślicie, że wyewoluował on przez milion lat, czy że ktoś go stworzył. Religia uczy nas, że zegarek (który porównywany jest do świata) został stworzony przez jakąś wyższą siłę, bo przecież niemożliwym było by, że wyewoluował z jakiegoś kamienia, albo kawałka blachy. Niestety zapominają oni, że owy zegarek jest produktem setek lat rozwoju techniki, który pozwolił w ogóle działać poprawie temuż urządzeniu. Przecież nikt się nie obudził nagle z myślą, a chuj strzele sobie coś takiego dziwnego co będzie mi odmierzać czas, w czasach kiedy nikt nie miał jeszcze pojęcia o żadnych mechanizmach.
Mi osobiście dużo ciekawsze wydaje się pomysł, że świat powstał przez miliony lat w wyniku ewolucji. Po przez wpływ różnych czynników zarówno świat jak i organizmy rozwijały się, aż do obecnego momentu, gdzie niezliczone gatunki biegają, pływają, rosną i latają na całym kuli ziemskiej. Różnorodność gatunków pokazuje jak bardzo świat sam w sobie jest genialny i nie potrzebował żadnych dodatkowych ingerencji sił nadprzyrodzonych, by to osiągnąć.
Nauka prowadzi do poznania świata. Wszelkie nowe pomysły i tezy są ciągle podważane, w celu sprawdzenia czy aby na pewno są prawdą. W miejscu gdzie religia nakazuje zaniechać prób poznania i nakazuje wiarę, nauka mówi coś dokładnie odwrotnego. Nauka przyznaje coś za prawdę, tylko gdy wszelkie próby podważenia jej zakończą się klęską. Nawet taka historyjka mi się przypomniała (chuj wie na ile prawdziwa). Był sobie jakiś tam typ, naukowiec, który całe życie pracował nad 1 zagadnieniem. Gdy już był stary, a wszelkie jego próby udowodnienia swojej racy ciągle nie przynosiły rezultatu, inny naukowiec obalił badane zagadnienie, tym samym, udowadniając że praca starca była marnotrawna. Stary naukowiec nie wpadł w złość ani wściekłość, jedyne co zrobił to podziękował młodemu człowiekowi, gdyż udowodnił mu on, że całe życie był w błędzie. Nauka nie tyle odrzuca boga, co po prostu z uwagi na to, że nie ma dowodów na jego istnienie, pomija go. Można to porównać do krzesła. Gdy siedzisz na krześle, w każdej chwili możesz sprawdzić ile jest nóg. Religia nakazuje by nie powątpiewać i nie testować swojego boga. Tak więc grzechem jest sprawdzenie ile jest tych nóg. Nauka natomiast naucza, że gdy się wątpi, można po prostu sprawdzić ileż jest tych nóg, co daje danej osobie możliwość sprawdzenia i skorygowania tego, co ktoś jej powiedział odnośne ilości nóg.
A co do ksiąg świętych, skoro nawet same religię przyznają że wiele rzeczy w to tylko jakaś przenośnia, oraz dość sporo jest w nich sprzeczności, to równie dobrze można by tak samo tłumaczyć Kubusia Puchatka. Dlatego właśnie wszelkie księgi nie są brane poważnie.
@up Skoro ktoś wierzy to po co ma sprawdzać czy Bóg istnieje? Jeśli ktoś sprawdza to znaczy że w niego nie wierzy. I skoro stara się udowodnić że Bóg jest, to śmiało może nazwać się ateistą.
A tak w ogóle nie rozumiem jednej rzeczy: dlaczego ateiści dążą do tego aby udowodnić że Boga nie ma? Przecież każdy szanujący się katolik ( nie mylić z katolem ) czy jakiś inny wyznawca danej religii nie usiłuje nakłonić ateisty do wiary.
A tak w ogóle nie rozumiem jednej rzeczy: dlaczego ateiści dążą do tego aby udowodnić że Boga nie ma? Przecież każdy szanujący się katolik ( nie mylić z katolem ) czy jakiś inny wyznawca danej religii nie usiłuje nakłonić ateisty do wiary.
@up
Tak więc zgadzamy się co do tego że ateizm to nie wiara.
Czy ja wiem czy ateiści dążą do udowodnienia że żadnego boga nie ma. Wszystko zależy od definicjo takowego tworu. O ile odrzucenie modelu przedstawianego przez księgi święte jest łatwe, gdyż dość mocno jest tam sprecyzowane kimże jest ten bóg i co zrobił, to próba stwierdzenia czy jest bądź nie jakakolwiek siła wyższe trochę mija się z celem. Wtedy jesteśmy w stanie stworzyć własną definicje, która możemy w pełni dopasować do otaczającego środowiska, po przez wpisanie danej siły sprawczej (można do zdefiniować przez jakiegoś bożka, przeznaczenie etc) w miejsca gdzie nauka jeszcze nie dotarła. Oczywiście nie jesteśmy w stanie także udowodnić istnienia takiego tworu, ale przynajmniej pozbywamy się argumentów przeciw. Idąc tym tokiem myślenia, bardzo trudno jest udowodnić że boga nie ma. Niektórzy ludzie po prostu nie odnajdują boga w tym świecie, więc starają się być kowalami własnego losu i nie zdawać się na siły nadprzyrodzone.
Trochę się zastanawiam co rozumiesz przez to dążenie do obalenia boga. Zarówno katolicy, jak i ludzie nie wierzący chodź trochę obnoszą się ze swoim poglądem nt sił wyższych. Więc czy to, że ktoś twierdzi że żadnego boga nie ma, czy to już jest próba udowodnienia? Ktoś po prostu wygłasza swoje zdanie, nie powinno to nikogo obrażać. Obraza była by wtedy, gdy obraża się daną osobę za wyznawanie danego poglądu, a nie samu podważanie go. W końcu każdy ma prawo do własnego zdania. Równie dobrze można powiedzieć, że wierzący obraża uczucia religijne niewierzącej osoby, bądź osoby o innym wyznaniu. W końcu to religię uczą, że niewierzący będą potępieni, spłoną w piekle etc. Więc dlaczego niewierzący nie może powiedzieć że dana religia po prostu gada pierdoły.
Trochę skłania do prowokowania zachowanie niektórych super wierzących, którzy na siłę starają się nawracać innych. Wesoło się takich ludzi prowokuje. Śmiesznie to wygląda gdy prawie dostają padaczki a z ust toczą pianę, gdy tylko się im powie, cokolwiek sprzecznego z nauką głoszoną przez kościół. Niech każdy sobie wierzy w to co chce, ale jeśli gość się zaczyna rzucać obelgami, tylko dlatego że powie się mu, że np wierzy się w latającego potwora spaghetti. Taki typ to już jest przegięcie (miałem takiego znajomego, jak przystało na fanatyka nie grzeszył inteligencją).
Tak więc zgadzamy się co do tego że ateizm to nie wiara.
Czy ja wiem czy ateiści dążą do udowodnienia że żadnego boga nie ma. Wszystko zależy od definicjo takowego tworu. O ile odrzucenie modelu przedstawianego przez księgi święte jest łatwe, gdyż dość mocno jest tam sprecyzowane kimże jest ten bóg i co zrobił, to próba stwierdzenia czy jest bądź nie jakakolwiek siła wyższe trochę mija się z celem. Wtedy jesteśmy w stanie stworzyć własną definicje, która możemy w pełni dopasować do otaczającego środowiska, po przez wpisanie danej siły sprawczej (można do zdefiniować przez jakiegoś bożka, przeznaczenie etc) w miejsca gdzie nauka jeszcze nie dotarła. Oczywiście nie jesteśmy w stanie także udowodnić istnienia takiego tworu, ale przynajmniej pozbywamy się argumentów przeciw. Idąc tym tokiem myślenia, bardzo trudno jest udowodnić że boga nie ma. Niektórzy ludzie po prostu nie odnajdują boga w tym świecie, więc starają się być kowalami własnego losu i nie zdawać się na siły nadprzyrodzone.
Trochę się zastanawiam co rozumiesz przez to dążenie do obalenia boga. Zarówno katolicy, jak i ludzie nie wierzący chodź trochę obnoszą się ze swoim poglądem nt sił wyższych. Więc czy to, że ktoś twierdzi że żadnego boga nie ma, czy to już jest próba udowodnienia? Ktoś po prostu wygłasza swoje zdanie, nie powinno to nikogo obrażać. Obraza była by wtedy, gdy obraża się daną osobę za wyznawanie danego poglądu, a nie samu podważanie go. W końcu każdy ma prawo do własnego zdania. Równie dobrze można powiedzieć, że wierzący obraża uczucia religijne niewierzącej osoby, bądź osoby o innym wyznaniu. W końcu to religię uczą, że niewierzący będą potępieni, spłoną w piekle etc. Więc dlaczego niewierzący nie może powiedzieć że dana religia po prostu gada pierdoły.
Trochę skłania do prowokowania zachowanie niektórych super wierzących, którzy na siłę starają się nawracać innych. Wesoło się takich ludzi prowokuje. Śmiesznie to wygląda gdy prawie dostają padaczki a z ust toczą pianę, gdy tylko się im powie, cokolwiek sprzecznego z nauką głoszoną przez kościół. Niech każdy sobie wierzy w to co chce, ale jeśli gość się zaczyna rzucać obelgami, tylko dlatego że powie się mu, że np wierzy się w latającego potwora spaghetti. Taki typ to już jest przegięcie (miałem takiego znajomego, jak przystało na fanatyka nie grzeszył inteligencją).
jehowska propaganda
piwo za burzuma w filnie
Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji zobligowała nas do oznaczania kategorii wiekowych
materiałów wideo wgranych na nasze serwery. W związku z tym, zgodnie ze specyfikacją z tej strony
oznaczyliśmy wszystkie materiały jako dozwolone od lat 16 lub 18.
Jeśli chcesz wyłączyć to oznaczenie zaznacz poniższą zgodę:
Oświadczam iż jestem osobą pełnoletnią i wyrażam zgodę na nie oznaczanie poszczególnych materiałów symbolami kategorii wiekowych na odtwarzaczu filmów
Jeśli chcesz wyłączyć to oznaczenie zaznacz poniższą zgodę:
Oświadczam iż jestem osobą pełnoletnią i wyrażam zgodę na nie oznaczanie poszczególnych materiałów symbolami kategorii wiekowych na odtwarzaczu filmów