Podczas wystąpienia w Południowej Karolinie Trump wspomniał wydarzenie sprzed 14 lat. Według niego, kiedy w wyniku zamachów terrorystycznych runęły wieże World Trade Center, tysiące muzułmanów w New Jersey miało hucznie świętować. Swoją teorię oparł m.in. o reportaż Serga Kovaleskiego, opublikowany w 2001 roku przez "Washington Post". Jednak Kovaleski zaprzeczył doniesieniom Trumpa. Polityk najwyraźniej mu tego nie darował. Podczas wiecu parodiował jego ruchy rąk pamiętając, że dziennikarz cierpi na wrodzone schorzenie stawów, przez które ma charakterystycznie wygięte dłonie. W wywiadzie dla "Washington Post" Kovaleski przyznał, że zachowanie Trumpa wcale go nie zaskoczyło. ŹRÓDŁO Dla ścisłości, żeby nie było: sprawa jest dopiero badana, ale istnieje spore prawdopodobieństwo, że reportaż Kovalewskiego faktycznie miał miejsce, choć on zaprzecza, aby był on "islamofobiczny". W skrócie mamy do czynienia z prawdopodobnym kłamcą-dziennikarzem, który wypiera się wyników własnego reportażu. Zachowania Trumpa pozostawiam do prywatnej oceny, jednak - jeśli Kovalewski faktycznie taki artykuł wytworzył i teraz zaprzecza... czy nie warto stwierdzić: chuj, że kaleka, ważne, że kłamca?