Witam wszystkich znów na zabawie
Dziaj kolejnych tutaj osławie
Koniec wstępów smętnych, nudnych
Przejdźmy do innych części-tych trudnych.
Na pierwszy ogień Uriz dziś idzie
Jego nie przyjeli nawet w Al-Quaidzie.
Typek to śmieszny, wręcz wkurwiający
Nic nie poradzisz, on jest palący.
Siedzi na forum i coś spamuje
Aexa nieumiejętnie wciaż naśladuje
Gada i smęci coś bez sensu pod nosem
A gdy się go złapie za jaja
-piszczy babskim głosem
Cwaniaczek z niego się taki zrobił
Że gdybym mógł, to bym go pobił.
Nie chce się jednak gadać o trolu
Przejdźmy więc zatem do Rock'n'Rollu
Mówię tu oczywiście o pani Modliszcze
Kobiecie z plemnikiem w jej ślepej kiszce
Z XaneXem mnie myli, ta kobiecina
Po pijaku często się nawet zacina
Z kacem przychodzi czasem na forum
Gdyby była młodsza, byłaby wzorem hardkoru
Lecz mówi że stara, najstarsza sadystka
A w avku ma minę jak pokerzystka
Zdjęć mi nie wyśle bym zweryfikował
A ja nie wierzę w ludzi puste słowa
Chciałaby moje zdjecia obejrzeć
A swoich to mi nie da przejrzeć
Tajemnicza kobieta, lecz sympatyczna
Chociaż najstarsza, nie jest tragiczna
Rozmawia na luzie jak nie jeden młodzian
A Linekk mówi, że ona z domu dla powodzian
Ona do starej elity sadola należy
Niech sobie sprawdzi kto mi nie wierzy
Modli, Modliszka - tak na nią wołamy
A nie staruszko i babciu, jak Linekk
-czy inne chamy
@Saia
Posłuchaj młodzianie, coś starszy jest stażem.
Jak brudna krowa wyglądasz w dredach z balejażem.
Do mnie startujesz, że błyszczę na scenie?
Czyżby, moich dissów za mocne jest brzmienie?
Bronisz się rozpaczliwie, żeś mi za słabo pocisnął
Nikt Ci nie uwierzy, bom Cię do ściany przycisnął.
Doszukujesz się spiskowych teorii w mym życiorysie
Dopisałeś nawet własne, a te już przydały ci sie.
Otóż z amiszami wspólnego nic nigdy nie miałem
Sam się jednak przyznałeś, choć ja to zrobić chciałem
W mojej skórze się reprezentujesz, lecz ja coś powiem:
Co piszesz- nie rozumiesz, bo dissy te stały się twoim nałogiem
Dla Ciebie specjalnie powiem to jaśniej
Żeś jest amiszem, przyznałeś się właśnie
Gdy jeszcze raz cię wkurwię, powiadasz?
Cóż to się stanie? Oj biada mi, biada.
Słabą masz psychę, jak się wkurwiasz bez powodu
Ja jeszcze nie zacząłem, a Ty już szukasz odwrotu
Płakać to będę, ale ze śmiechu, a nie jak dziewczyna.
Z takiego pajaca, bo dla mnie jesteś jak łowna zwierzyna
Tekstami marnymi, ratujesz swe kiepskie rymy
A naiwnie myślisz, że w dissach wiedziesz prymy
Resistance'a masz na co? Bo nie na biedę na pewno.
Już prędzej na wiedzę, zdissowana królewno...
Na nic mądrego czytając me dissy nie liczysz?
Słusznie, szkoda mi mądrości, na kmiecia z ulicy
Ty widzę że się starasz obronić swój tytuł
Który sam żeś sobie przydzielił po cichu.
Moje rymy są nie do pary, ci nie pasują?
Moje wersy przynajmniej z logiką dissują.
Czekaj -"spedalone" mówisz, są moje wyczyny?
Dawno żeś chyba nie widział dziewczyny.
Nie mówię o tych, na monitora twego ekranie
Tylko tych, do których zagadać nie jesteś w stanie
Gdzieś ty frajerze w wigilię widział mikołaja?
Bolesna prawda: Rodzice robili se z ciebie jaja.
Po pierwsze, w wigilię nigdy nie było tego chłopa
Chyba w rodzinie mieli Cię wszyscy za jełopa.
Teraz się przygotuj, bo zniszczę kolejne wspomnienie
I się nie popłacz, prawda jest taka: mikołaj nie istnieje
Więc jeśli widzisz mnie, robiącego loda postaci wyimaginowanej
To twór twojej wyobraźni w dzieciństwie sponiewieranej
Obrazasz się gdy mówię, że jeździsz autobusem?
Ah, warszawiaków nie stać - oni jeżdżą trolejbusem.
Królewskie danie, zamiast whiskasa się marzy?
Kurewskie mózgu pranie zaraz ci się nadarzy.
Zamiast traktora - kombajn powiadasz? Do krowiego gówna?
Czułem że śmierdzisz, z twoim odorem nic się nie równa.
O gabarytach swych znów coś pierdolisz
Chyba masz kompleks, wciąż o tym biadolisz.
Panocku śmieszny -Patrioty tytuł sobie nadajesz?
Nie wiedzieć do czego służy flaga się zdajesz.
O szkole zacząłeś coś gadać- i nie szkończyłeś, nieuku.
A otwieranych stron słownika znieść w stanie nie jesteś huku.
Analfabeta, tak mnie nazwałeś?
Kolejna wtopa, znowu przegrałeś.
Przyjżyj się dobrze słowom, których używam.
Większość jest polska, nie tak to bywa?
Ty częściej używasz z Angielska słów wziętych
Naoglądałeś się brytyjskich reklam pociętych?
O alkoholizm cię miałbym oskarżyć? Po setce jednej?
Konsekwencji ci tu brakuje, tak bardzo potrzebnej.
Z gigantem masz rację - nie walczyłbym nawet
Lecz Ty nim nie jesteś, podejdź, to kupię Ci bawet.
Do stóp ci mam padać, podlizywać się i bić brawo?
Narcyzem więc jesteś, to wypierdalaj w podskokach, żwawo.
Nie skaczesz go gardła, bom się położył
Nawet nie wiem, kiedyś mi dissem przyłożył
Nie czuję się ani trochę zdissowany przez Ciebie
Ze śmiechu już deszczem szczają aniołki w niebie
Szacunek to w twych oczach tracę? Pomocy!
Niech ci się przyśni pokrowiec tej nocy.
Pokrowiec na ciało, worek na truchło.
Rzucone o ziemię, które koścmi w nim gruchło.
Tak z tego marsa spadniesz z łoskotem
Łbem o chodnik zajebiesz, jak w palec młotem.
Na metafory, przenośnie ci się zebrało?
Już pędzę to wyśmiać, zaczynaj, śmiało.
Do mojej dupy żeś się znów dossał,
Nie mówię żeś gejem, dość już żeś dostał.
Po mieście przemieszczam się może i nietypowym krokiem
Na szczęście dla ciebie- nie wychodzę przed zmrokiem
Ty pewnie tylko kursujesz w promieniach słońca
A do domu spieprzasz, gdy dzień dobiega końca.
Moralne długi miałbym robić wokoło?
Tandetne szlugi mózgiem ci wirują w koło.
Ze strugami deszczu żeś się nie pomylił ogromnie
Twoje teksty tak po mnie spływają- tak skromnie.
Pieluchy zakładać? Znów śnić chyba raczysz
Chyba że Tobie, jak reszcie smarkaczy
Nie mam zamiaru Cię po dupie dotykać
Chociaż twój zegar zaczął już tykać
Ty ciągle coś o ruchaniu mnie w dupę
Ja Ci nią najwyżej sprezentować mogę kupę.
Zmysły me tępe jak u pijanego leśnika?
To nie opisuj mnie gdy śpię, a idź, odkuśtykaj.
Ty znów coś pierdolisz o moim flow, poważnie?
To są te teksty pisane bardzo odważnie?
Ty do wypalania płyt to porównałeś tym razem.
Zobaczysz że oprócz chodnikowych inne spotkasz z czasem.
Jeśli nikt ci nie mówił, to ja to powiem:
Koka to gówno, a ty nazywasz je bogiem.
Dla ciebie wiarą jest narkomaństwo- naćpać się, najebać:
To twe domeny; ty byś chciał czołem o kant stołu zajebać
Takie maniery. Odłóż ten syf i przejżyj na oczy
Mój niespodziewany dissik znów cię zaskoczy.
Znów o amiszach, ale ten fragment opuszczę.
Zagłębiać się nie chcę w tą twoją puszczę
Kopnąć mnie chcesz między nogi? Ciamajdo?
Kończyn twoich później sąsiedzi nie znajdą.
Wyrwę Ci kurwa głowę, przy samej dupie,
Ręce i nogi - zostanę przy kręgosłupie.
Na którym ludzie twe flaki powieszą
Bo są i tacy, są gorsi od zwierząt.
Na widok kartofla zmiałby mi stawać?
Na nowy temat wpierdol byś chciał dostawać?
To mnie nie rusza, nawet pół ćwierci
Wrażenia nie robi podwójny wyrok śmierci
Odpuszczę obelgę znów nieudaną
Prześpij się, i przemyśl to- rano.
Walenie konia, to dla ciebie nowość i temat zabawny?
Gdzie żeś się uchował, pod tamtym kocem jedwabym?
O tak, w dobrą stronę skierowałeś swój wzrok.
To na nim pieprzyłem twą siostrę, gdy zapadł zmrok.
Nerwy tracisz, pisząc na mnie dissy?
Spieszysz się, bo pies Ci wyżre z misy?
Kicaj do kojca, skąd żes przylazł pajacu
Choć będziesz tu pieprzyć, że mieszkasz w pałacu.
Ze sceny już schodzę, poczekam spokojnie
Dissy masz słabe, byś przegrał na wojnie.
Jak woda powiadasz, że jestem dla Ciebie?
Dla mnie to komplement, spotkamy się w niebie.
Zmieniam 'stan skupienia', zależnie od sytuacji.
Ty w dresie siedzisz nawet z rodziną w restauracji.
Ślady nasienia na ścianach kolekcjonuję?
To squirty Twojej siostry, tak cię zdołuję.
Ty znów we mnie widzisz jakąś lasencję do ruchania
Chyba nie rozumiesz, że to ja urządzam polowania.
Haraczu znów Ci się biedaku zachciało
Bardzo byś poznać chciał moje nagie ciało
Do wieprzowiny mnie znów porównałeś
Co tu ukrywać- znowu przegrałeś.
Od siebie na koniec chciałbym coś dodać
Przestań już płakać, a skończże juz szlochać.
Powstań wkurwiony, z kolegami dissa napisz wspólnego
Przy waszym wspólnym iq i tak bać się nie mam czego
Teraz ja skromnie dissa zakończę
Żegnaj. Kiedyś znów Cię wykończę.