Witam,
Na samym wstępie zaznaczam że nie jest to post spiskowy, w tym temacie opieram się na kilku źródłach:
1. Raport PKBWL i załączniki
dostępne tu.
2. Blog profesora fizyki Pawła Artymowicza
dostępny tu.
3. Moja wiedza, 3 rok na kierunku Lotnictwo i Kosmonautyka, wydział Mechaniczny Energetyki i Lotnictwa Politechniki Warszawskiej.
4. Zdrowy rozsądek, prawa fizyki.
Osoby oczekujące wybuchu i nie otwarte na fakty mogą nie czytać tylko od razu zbesztać mnie z ziemią w komentarzach.
Słowem wstępu:
Od ponad dwóch lat mamy okazję brać udział w niesamowitym przedstawieniu politycznym dotyczącym smoleńska. Komisja "Macierewicza" co rusz przedstawia nam niesamowite fakty i wytłumaczenia tej katastrofy. Była sztuczna mgła, hel, przyszła pora na wybuchy. Problem jest z tym wybuchem tylko jeden. Nikt nie wie gdzie do niego doszło, kiedy do niego doszło i kto podłożył materiały wybuchowe do chronionego i sprawdzanego przez BOR samolotu. Osobiście uważam komisje Macierewicza za farsę i komedię.
Teraz pora na moją ocenę sytuacji.
Zacznę od wybuchu.
Zastanówmy się na początku czym objawia się wybuch?
1. Fala uderzeniowa, innymi słowy fala skokowej, gwałtownej zmiany ciśnienia.
2. Fala cieplna, ogień.
3. "Huk".
Ad. 1
W jaki sposób można namierzyć ją w samolocie?
Rejestrator QAR (Rejestrator szybkiego dostępu (ang. Quick Access Recorder)) znajdujący się na samolocie Tu-154 był odczytywany w Polsce. Ważne by zauważyć że nie jest to rejestrator wypadkowy tylko do inspekcji między lotami. Fakt że zachował się on w nienaruszonym stanie umożliwiającym odczytanie danych jest przypadkowy. Udało się i jest cały.
Zapisuje on parametr który podaje stosunek ciśnienia wewnętrznego do zewnętrznego. Zapisywany jest on z częstotliwością 4Hz ( 4 razy na sekundę). Nie ma go w raporcie bodajże na wykresach, ale możecie mi wierzyć lub nie widziałem jego przebieg na wykładzie z Badania Wypadków Lotniczych. Przebiega on bez zakłóceń zgodnie z oczekiwaniem, tzn spada on podczas dekompresji kabiny podczas podchodzenia do lądowania. Nie ma tam skoków ciśnienia, wybuch i jego efekty w postaci fali ciśnieniowej trwają dłużej niż 0,25 sek i musiałby być zarejestrowane. ( tak wiem, rosjanie to zmanipulowali - nie ma na to jak dla mnie dowodów).
Ad.2
W miejscu wybuchu powinny znaleźć się nadtopienia materiału, obrażenia ludzi w pobliżu powinny być inne. Ofiary powinny mieć uszkodzone bębenki w uszach, oparzenia, rany szarpane, kute od odłamków, oparzenia w drogach oddechowych. Takich obrażeń nikt nie miał.
Wrak poza nadtopieniami powinien mieć dziury od odłamków, resztki zapalników itp powbijane w konstrukcje samolotu, nie ma tego. Są za to inne uszkodzenia, o nich zaraz.
Ad.3
Wybuch musiał nastąpić przed rozpoczęciem "beczki smoleńskiej", a jeszcze w jej trakcie na nagraniach słychać krzyki ludzi w kanale 3 CVR ( cockpit voice recorder), kanał 3 to zbiorczy z mikrofony w tyle kokpitu. Nie nagrał się również dźwięk wybuchu.
To są moje argumenty przeciw wybuchowi.
Teraz słów kilka na temat uszkodzeń samolotu i okolicy.
1. Lewe skrzydło.
2. Drzewa.
3. Kadłub.
Ad. 1
Żałuję że nie posiadam zdjęć które widziałem. Na krawędzi natarcia wg. ekspertów Macierewicza nie ma uszkodzeń w miejscu urwania.
Niestety są. Na zdjęciach wykonanych 11.04 przez PKBWL widać nawet kawałki drewna, drzazgi powbijane między arkusze blachy siłą uderzenia (którego nie było, ale o tym zaraz). Krawędź natarcia jest zagięta do wewnątrz samolotu, nie na zewnątrz jak powinno być przy wybuchu. Metal jest odgięty na kilkunastu/kilkudziesięciu pierwszych centymetrach do tyłu samolotu. Potem zawinięte blachy, powstające podczas urywania się skrzydła od krawędzi spływu w przód.
No i zaczęła się trudna część. Dlaczego tak.
Prawdą jest że brzoza nie przecięła drzewa tak jak to rozumiemy. Uderzenie w brzozę spowodowało poważne uszkodzenie konstrukcji skrzydła, która jest konstrukcją cienkościenną, mało wytrzymałą na skręcanie. W momencie uszkodzenia pierwszej sekcji skrzydła, pozostała część straciła możliwość przenoszenia sił i momentów aerodynamicznych. Siły były zbyt duże dla tak naruszonej konstrukcji. A dlaczego urwało się od tyłu?
Wynika to z aerodynamiki profilu aerodynamicznego w którym przy dużych kątach natarcia, oraz otwartych klapach (wychylonych lotkach) występuje duży moment pochylający właśnie w tym kierunku.
Jak łatwo zrozumieć mechanikę konstrukcji cienkościennej?
Krok 1.
Idziemy do sklepu i kupujemy puszkę ulubionego napoju.
Krok 2.
Otwórz, wypij, NIE GNIEĆ!!
Krok 3.
Łapiemy puszkę za spód i wieczko rękoma. Puszkę trzymamy poziomo.
Krok 4.
NIE WYGINAJĄC puszki i nie nagniatając powierzchni staramy się skręcić ją rękoma. Jeśli się uda, potrzebujecie drugiej puszki, jeśli nie, zapamiętajcie "opór" jaki stawia nam puszka.
Krok 5.
Symulujemy brzozę lekko nagniatając puszkę, jeśli ktoś chce można ją lekko naciąć nożem.
Krok 6.
Powtarzamy krok 4.
Krok 7.
Przemyśl efekt.
To z grubsza tyle.
Więcej tu
Ad. 2
Na zdjęciach w raporcie PKBWL i załącznikach widać pościnane końcówki drzewa które dokładnie zgadzają się z kontami pochylenia samolotu co nie jest do sfałszowania, nosz ku*wa się tak idealnie nie da.
Brzoza w którą uderzyli ma powbijane kawałki skrzydła, pod nią leżą szczątki i na niej. Szczątki wbite ogromną siłą!
Brzoza nie musi być stalowa.
Ad. 3
Jeśli ktoś nie wierzy że kadłub upadł kołami to góry niech popatrzy jak zniszczone są elementy " brzucha" a jak elementy "dachu". Pamiętajmy że wybuch rozchodzi się zazwyczaj sferycznie.
Rozkład szczątków jest losowy, nie ma w lotnictwie schematu rozkładu szczątków w danym typie uderzenia. Są samoloty które lądując na brzuchu rozpadały się na przestrzeni kilometra lub więcej.
A teraz pytanie do wszystkich uważających że samolot był 100 metrów wyżej.
W jaki sposób samolot w odległości ok 4780 m od progu pasa teleportował się 168 metrów wyżej. Warto zauważyć że wcześniej wskazania radiowysokościomierza i wysokościomierza barometrycznego zgadzają się.
Więcej w komentach. Pytajcie, oskarżajcie. Postaram się wyjaśniać dalej pytania i odpowiadać.