Niektórzy mam wrażenie pozamieniali się na rozum z małpami.
Dla wyjaśnienia żołnierz to zawód jak wiele innych. Tak jak lekarz ma leczyć, tak żołnierz ma walczyć. I on nie jest od rozstrzygania czy rozkaz jest poprawny, czy nie tylko od jego wykonywania (wyjątek jeżeli rozkaz jawnie łamie konwencje wojenne). Więc pierdolenie pod tytułem "nie na swojej wojnie" jest co najmniej śmieszne.
Prawda zresztą jest taka, że silniejszy ZAWSZE dyktuje warunki i pisze historię. Gdyby Hitler wygrał II WŚ to dziś czytalibyśmy (o ile by nie wytłukli wszystkich Polaków) o zbrodniach wojennych aliantów. Każde mocarstwo gra swoją grę i tak naprawdę ma w dupie czy przy okazji giną cywile, jeżeli to przynieść ma wymierny zysk.
Wojny zawsze toczyły się o ziemię albo zasoby, przekonania tak naprawdę są tylko dodatkiem. Każde państwo mające odpowiednią siłę wykorzystuje ją do ekspansji.