Wszystko fajnie, super, ale czy nie było przypadkiem tak, ze biali, to trochę dymali czarnych?? Co prawda całe wioski pracowały, ale raczej za miskę ryżu, a cała kasę zgarniali biali, którzy mogli inwestować w nowsze technologie i poprawę wydajności upraw, a czarni dalej za miskę ryżu. Mugabe ogarnął, że są tam ogromne pieniądze i czarni zazdroszczą białym bogactwa, dlatego dał białym wilcze bilety. Problem polegał bardziej na tym, ze nikt czarny na miejscu nie umiał tego ogarnąć, bo wszyscy za miskę ryżu robili i nie wysyłali swoich dzieci do szkoły. Więc wszyscy zaczęli głodować.
Jakby biali zrezygnowali z części dochodów i zwiększyli zarobki lokalsów (co byłoby z ich strony raczej głupie), to ci mogliby dzieci do szkoły wysłać i za 50-70 lat znalazło by się na miejscu kilku czarnych farmerów. Nie wkuriałoby to tak władz, bo okazałoby się, że każdy kto ma chociaż trochę oleju w głowie, bez względu na kolor skóry, poradzi sobie z farmą.
nie oszukujmy się, pewnych rzeczy to nawet małpę można nauczyć, więc problemem było chyba bardziej to, ze z czasów kolonialnych pozostało przeświadczenie, że czarny to głupi cymbał, co za miskę ryżu będzie pracował cały dzień w polu przy zbiorze bawełny i się jeszcze będzie cieszył że dostał coś jeść.
I teraz z innej beczki. Czym się różni taki mudzyn jak na filmiku, co u białego robi za miskę ryżu od anona co pracuje w Polsce w międzynarodowym korpo (czy u jakiegoś Janusza) za nieco więcej niż minimalna, albo ktoś kto na farmie u niemca robi za 8 eurasków za godzinę przy truskawkach czy szparagach?? myślę, że różnic jest w gruncie rzeczy niewiele.