Co do frytek z McD to one nie miały prawa się zepsuć, ponieważ:
a) są one smażone w głębokim wrzącym oleju i na koniec posypane są ogromną ilością soli
b) robione są z o ile pamiętam z piure ziemniaczanego, a nie normalnych ziemniaków i są bardzo cienkie co pozwala na dokładne ich wysmażenie
c) nie mają żadnego kontaktu ze skażoną/brudną powierzchnią od momentu w którym je usmażono, poprzez wrzucenie do czystego jałowego kartonika, aż do momentu w którym je wrzucił do słoika.
A teraz porównanie z restauracyjnymi frytkami:
a) robione są co prawda na oleju, ale nie w głębokim tylko zazwyczaj na jakiejś głębszej patelni i nie są one zasypane solą
b) zrobione były z grubo ciosanych kawałków ziemniaków przez co nie będą one w tym samym stopniu wysmażone co te z McD
c) były na aluminiowej tatce którą dotykał od środka paluchem (widać nawet że kilka frytek też go dotyka), dodatkowo przesypując je do słoika wypadła my jedna i (to moje przypuszczenie) mogli ją wrzucić do reszty w słoiku. Przez to nawet jeśli olej i sól wybiły wszystkie drobnoustroje w restauracji to i tak w tym momencie przekazał bakterie ze swojej skóry na frytki.
Ale i tak według mnie lepiej unikać fast-fujów.