"Raport" i ogólniej mówiąc wszystkie "dokonania" komisji Macierewicza, to stek pisowskich bredni i wymysłów. Pokrótce:
1. Rzekomi "eksperci" robili i robią elementarne błędy np. nieuwzględnienie prędkości poziomej w jednym z wywodów Biniendy, czy nieuwzględnienie sił aerodynamicznych gdy "dowodził" on, że skrzydło samolotu "nie może" ulec zniszczeniu w zderzeniu z drzewem. To drugie wytknęli specjaliści z WATu, którzy pokazali, że przy uwzględnieniu sił aerodynamicznych zniszczenie skrzydła jednak następuje. Po tym nastąpił zwrot w bredniach pisowskich i zaczęło się "udowadnianie", że samolot w ogóle w drzewo nie uderzył.
2. Ciąg dalszy błedów i bredni. Aby "udowodnić", że samolot przeleciał nad drzewem wyznaczono pozycję poziomą uzywając do tego wskazań akcelerometru. Pozycję uzyskuje się poprzez dwukrotne całkowanie przyspieszenia, co przy małej dokładności omawianego akcelerometru daje błąd większy od uzyskanego wyniku. Mówiąc obrazowo, otrzymane "wyliczenia" równie dobrze wskazuje, że samolot przeleciał nad drzewem, uderzył w drzewo, albo lecial poniżej poziomu gruntu.
3. Jeszcze więcej błędów i bredni. W wyniku analizy wskazań wysokościomierza "wykazano" rzekome "gwałtowne zmiany położenia" samolotu, które zostały zinterpretowane jako efekt "eksplozji". Problem w tym, że użyty wysokościomierz daje jedynie odczyty dyskretne z dokładnością 10 stóp (~3,3 metra), czyli możliwe są np. wartości 10, 20, 30, itd. Zmiany tych wskazań uznano za "dowód" na owe "gwałtowne zmiany położenia", podczas jest to jedynie efekt niezbyt dobrej dokładności przyrządu pomiarowego.
4. Absurdy metodologiczne. Przez cały czas Macierewicz upiera się, że zapisy rejestratorów lotu zostały "sfałszowane", a mimo to korzysta z tychże rejestratorów lotu w swoich wywodach. Przykładowo, dane opisane w punktach 2 i 3 powyżej pochodzą z rejestratorów lotu.
5. Wielokrotne zmiany wersji wydarzeń. Nie jest to kwestia ściśle związana z badaniem katastrof, ale daje do myślenia jeśli chodzi o rzetelność prowadzonych prac. Nietrudno zauwazyć, że komisja Macierewicza wygenerowała cały szereg (według różnych zestawień 20-30) różnych wersji wydarzeń za każdym razem upierając się, że wszystkie "ustalenia" są "w pełni wiarygodne". Jedynym wspólnym elementem wszystkich tych wymysłów jest słowo "zamach". Z tych które pamiętam były co najmiej: rozpylanie helu, rozpylanie mgły, fałszywe radiolatarnie, strącenie bronią EMP, zdalna blokada lotek, jeden wybuch, dwa wybudy, trzy wybuchy, itp.
6. Osobnym i ciekawym wymysłem jest "zestrzelenie rakietą", które dziwnym trafem przyszło do głowy "ekspertom" akurat wtedy gdy Rosjanie zestrzelili malezyjskiego Boeinga. Na prezentacjach komisji były pokazywane zdjęcia, na których były rzekomo "niezaprzeczalne" ślady po uderzeniu rakiety. Dziwnym trafem owe "niezaprzeczalne ślady" nie zostały stwierdzone przez pisowców przed 2014 rokiem a o tej wersji "zamachu" zapomniano jakiś czas potem. Jak widać brednie pisowców są generowane tak, żeby pasowały do bieżących wydarzeń i kojarzyły się z Rosją.
7. Najnowsza wersja: bomba termobaryczna. Nagle się okazuje, że "użyto bomby dokładnie takiej jak na Ukrainie" (znów widać, że wymysły są brane jak leci z bieżących wydarzeń powiązanych z Rosją). Tak na marginesie, bomba termobaryczna (paliwowo-powietrzna) jest bardzo wygodna dla pisowskich mitomanów, bo istotę jej działania stanowi wybuch paliwa rozpylonego w powietrzu, czyli coś co nagminnie zdarza się w czasie katastrof lotniczych.
8. Nachalne nakręcanie "atmosferki", czyli np. sprzedawanie bredni o "zamachu" wraz z opowiadaniem o Katyniu, itp. Oczywiście Katyń ma się nijak do katastrof lotniczych, ale chodzi o zbudowanie powiązania w umysłach naiwniaków. Ponadto kolejne "ustalenia" pisowskiej komisji są publikowane albo w okolicach 10 kwietnia (znów: otoczka emocjonalna) albo przed wyborami (celu chyba nie muszę tłumaczyć). Oczywiście ten punkt nie odnosi się do merytoryki pisowskich wywodów, ale jest ciekawym przykładem jak się sprzedaje dezinformację i manipuluje ludźmi.
Podsumowując: od 12 lat produkowane są pisowskie brednie i wymysły a celem jest manipulowanie naiwnymi i nabijanie słupków wyborczych.
"Raport" i ogólniej mówiąc wszystkie "dokonania" komisji Macierewicza, to stek pisowskich bredni i wymysłów.