W prozo-pędzie codzienności dorwała mnie dziś myśl. Od rana zapierdalam, jakieś telefony, mnóstwo pisaniny przy laptopie, faktury, bo koniec miesiąca (prowadzę własną działalność) do tego przeziębiła mi się córka. I dziewczyna do mnie, żebym poszedł kupić cebulę, to jej zrobi taki syrop. Z cebuli, bo zdrowy.
No to kończę coś tam pisać, łapię za szlugi i lecę do sklepu. Biedronkę mam najbliżej. Kupiłem, czekam w kolejce. Dostrzegam swoje odbicie w takim tym lusterku okrągłym, co to służą kasjerkom do obczajania czy się niczego nie kitra pod ladą.
I widzę typa z tępym spojrzeniem, siatką cebuli w ręku. W Biedronce. "100% Polaka w Polaku", pomyślałem. Od tego nie uciekniesz.
No to kończę coś tam pisać, łapię za szlugi i lecę do sklepu. Biedronkę mam najbliżej. Kupiłem, czekam w kolejce. Dostrzegam swoje odbicie w takim tym lusterku okrągłym, co to służą kasjerkom do obczajania czy się niczego nie kitra pod ladą.
I widzę typa z tępym spojrzeniem, siatką cebuli w ręku. W Biedronce. "100% Polaka w Polaku", pomyślałem. Od tego nie uciekniesz.