Jak to było... na polskiej prowincji zarejestrowano więcej M-ek niż zjechało z taśmy...
BMW to wieśniakowóz i tyle, nie widziałem by te buraki, wpuściły kogoś z bocznej uliczki, czy bramy, mimo korka w którym stali. Widzę, że pełno tutaj kolesi, którzy kupili paronastoletnie/kilkuletnie, rozklekotane BMW, bo siedzą za finansową kiecą, portkami, mamusi/tatusia. Każde BMW po 6 latach zjechania od z taśmy, w większości mają zajebane w głupi sposób silniki i skrzynie przez idiotów, po nieumiejętnym operowaniu sprzęgłem przy zabawie na wyższych obrotach... bawić trzeba się umieć, zmieniać biegi na odpowiednich obrotach... albo nie rozpierdalać zawieszenie na gównianej wiejskiej drodze i driftingach na pseudo rondkach... <-biadolenie moich kumpli, którzy pracują potem na ASO przy nich.
Jeździłem Omegą 2.5i (170KM) puki jedna cipa w ortalionie w BMW nie wbiła mi się w środkowy słupek, bo jej dupę zarzuciło gdy ruszał na lewoskręcie na pełnej kurwie... gdy wpadłem do sklepu po parę pierdół...
Zawszę kupowałem auto z salonu za gotówkę... a nie z kredytu/lizingucipnego żydobankom na firmę rodziców.
Planuję kupić Wołgę lub podobnego chromowanego klasyka np. SIMCA... wsadzić bebechy od jakiejś używanej audi R6/R8 Quattro... bo nie sądzę by udało mi się dorwać legendarną KGBowską wołgę z 4X4 i V6 z większego gaza... - ukradziona konstrukcja od amerykanów...
I gasić gnojków w BMW...
Tak jeżdżę na LPG... ale jestem właścicielem kilku nieruchomości z których mam zyski. Nie muszę żadnym tępym pizdą imponować i im srakę wozić, by się przed innymi durnymi bzdźądwami na kwadracie lub wiosce wywyższały. Takim płacę 100-200zł za godzinę, i mam od nich święty spokój na resztę dnia. AUTO TO TYLKO MOJE I MOJE SANKTUARIUM, ma mi być w nim wygodnie, mieć odpowiednią przestrzeń od drzwi podłogi, konsoli i wskaźników, czuć wygodę, odpoczywać, po powrocie z firmy/ stania w korku... nie muszę się przed nikim popisywać... bo chociaż mnie stać by zalać oba baki do pełna. Jeżdżę na LPG, bo w przeciwieństwie do innych nie chce łożyć na ekstra socjał dla życiowych nieudaczników, którzy podpierają się "plecami" by zdobyć posadatki w urzędach, klikach, bez których by były zwykłymi pizdeczkami. Dymają innych w podatkach na swoje utrzymanie, iphony, fotele za 7ty-25zł, sauny w biurze, jak pizdy z skarbówki, ministerstw.
Szacun dla kolegi pamiętającego CARMAGEDON'a