Generał(wtedy pułkownik) prawdopodobnie podczas wojny polsko-bolszewickiej
Generał(wtedy pułkownik) prawdopodobnie podczas wojny polsko-bolszewickiej
Zrzutka na serwery i rozwój serwisu
Witaj użytkowniku sadistic.pl,Od czasu naszej pierwszej zrzutki minęło już ponad 7 miesięcy i środki, które na niej pozyskaliśmy wykorzystaliśmy na wymianę i utrzymanie serwerów. Niestety sytaucja związana z niewystarczającą ilością reklam do pokrycia kosztów działania serwisu nie uległa poprawie i w tej chwili możemy się utrzymać przy życiu wyłącznie z wpłat użytkowników.
Zachęcamy zatem do wparcia nas w postaci zrzutki - jednorazowo lub cyklicznie. Zarejestrowani użytkownicy strony mogą również wsprzeć nas kupując usługę Premium (więcej informacji).
Wesprzyj serwis poprzez Zrzutkę już wpłaciłem / nie jestem zainteresowany
można powiedzieć, że to troszeczkę eksperyment społeczny (nawet nie wiesz ile dostałem maili o jakże bogatej treści pokroju "Witam! Huj ci w dupę lewacka kurwo" , ale w sumie bardziej to po prostu nie mam pomysłu na coś ładniejszego, więc tkwię przy największym żydzie świata
Dziwi mnie tylko, że wielu ludzi nie zauważa trollingu - avatar Lenina, podpis Józef Stalin, co już powinno pokazywać, że nie podchodzę do tego na serio No i podpis, który powinien aż w "oczy koleć", że to wyjebka
No ale cóż, niektórzy od samego avatara zrywu patriotycznego dostają... sadol
Na dodatek wielu już mnie dzięki niemu kojarzy i zrobiła się to już moja "wizytówka" - z drugiej strony policja podobno śledzi takie profile jak mój, no bo przecież możliwe, że jestem jakimś wywrotowcem lub innym pojebem
Jeśli komuś podane przeze mnie wydarzenia są obce - wujek Google pomoże i powie więcej.
A co do samej katastrofy. Prawy być może dowiemy się w 2043 roku kiedy Anglicy odtajnią akta sprawy. O ile odtajnią. Moim zdaniem jeśli Sikorski zginął w zamachu - to zginął z rąk polskiej opozycji. Nikt poza Polakami nie miał w tym interesu tak szczególnego, aby bawić się w zamach.
Ja proponuję nie przesadzać z kultem tego człowieka. Bo okres jego przywództwa ma summa summarum więcej cieni niż blasków. Śmiem tylko przypomnieć, że to ten człowiek stał za Wyspą Węży, a po klęsce Francji w roku 1940 utrzymał stołek w wyniku, de facto, puczu wojskowego i zastraszenia prezydenta RP na obczyźnie Raczkiewicza.
Jeśli komuś podane przeze mnie wydarzenia są obce - wujek Google pomoże i powie więcej.
A co do samej katastrofy. Prawy być może dowiemy się w 2043 roku kiedy Anglicy odtajnią akta sprawy. O ile odtajnią. Moim zdaniem jeśli Sikorski zginął w zamachu - to zginął z rąk polskiej opozycji. Nikt poza Polakami nie miał w tym interesu tak szczególnego, aby bawić się w zamach.
Dokładnie. Czy Sikorski by żył czy nie, nasi zachodni "sojusznicy" wychędożyliby nas tak samo.
Teraz co do samego Generała - dobry wojskowy i marny polityk. Świetnie dowodził 5. Armią nad Wkrą podczas Bitwy Warszawskiej (choć miał szczęście, że 4. Armia Sowiecka poszła daleko na zachód i straciła łączność z pozostałymi armiami, przez co nie mogła pomóc 15. i 3. rozbijanym przez Sikorskiego), dobry teoretyk wojskowości (książka "Przyszła Wojna", którą znali oficerowi Wehrmachtu i RKKA). Ale polityk naprawdę słaby, czego dowiódł już podczas I Wojny, uparcie tkwiąc w orientacji na Austrię nawet po wejściu USA do wojny i po kryzysie przysięgowym, a swoim austrofilstwem utrudniał niezależną politykę Piłsudskiego. Abstrahując od jego antypiłsudczykowskich poglądów, widocznych zwłaszcza po zamachu majowym, zachowywał się w latach 30-tych jak agent francuski, zaś jego dogmatyczną frankofilię zastąpiła dopiero w roku 1940 podobna obłędna wiara w Wielką Brytanię. Idiotyczne represje w latach 1939-1943, wobec oficerów, na których padł cień podejrzenia o piłsudczykowskie poglądy, wynikłe w dużej mierze z tolerowania w swoim otoczeniu takich szkodników jak Stanisław Kot i Izydor Modelski (anegdota Romeyki - do Paryża podczas wojny przyjechał znajomy Modelskiego, padli sobie w objęcia: "Iziu, Iziu, nareszcie u władzy, ale my tym skurwysynom z sanacji teraz pokażemy"). Polityka zagraniczna życzeniowa, bezmyślny upór na jak najszybsze zawarcie porozumienia z Sowietami w 1941 r. co otwierało, wbrew jego buńczucznym przechwałkom, kwestię polskiej granicy wschodniej, walka z Sosnkowskim, który był jednym z niewielu realistów na polskiej emigracji politycznej podczas wojny, zatracenie wojska podczas kampanii francuskiej (w tym zupełnie obłędna decyzja o sprowadzeniu 14 czerwca - w dniu kapitulacji Paryża! - do Francji Brygady Podhalańskiej), wreszcie - ślepa wiara w gwarancje alianckie. I tak było aż do kwietnia 1943 r., dopiero po wybuchu sprawy Katynia i przerwaniu przez Stalina stosunków dyplomatycznych z rządem RP jakby się opamiętał i usztywnił postawę, jednocześnie dążąc do kompromisu z opozycją - Sosnkowskim i Bieleckim. Czy dlatego zginął? Polacy go nie stuknęli, bo nie mieli takiej możliwości, poza tym, przewodzący piłsudczykom Sosnkowski nie był zdolny do takich rzeczy, spodziewał się też zawarcia z nim porozumienia. O durniach typu Klimkowskiego nie wspomnę, bo oni mogli co najwyżej poopowiadać w namiotach na pustyni, co by oni zrobili, gdyby tylko mogli, ale nie mogli i się bali. Czy zatem alianci/Sowieci? Nie był wobec nich, wbrew temu, co powtarza bzdurna legenda, niezłomny, ale niezwykle ugodowy aż do kwietnia 1943 r. Czy nagła zmiana postawy skłoniła Churchilla/Stalina do zamachu? Tego się zapewne nigdy nie dowiemy. Faktem jest, że Sikorski zginął w momencie, który dla jego legendy był najlepszy. Już czarne chmury gromadziły się nad sprawą polską i można było ukuć z tego mit, że wynikły wkrótce upadek tejże sprawy wynikał ze śmierci Sikorskiego. Prawda jest jednak taka, że niewiele by zdziałał - tylko niezłomna postawa, jaką reprezentował Sosnkowski mogła utrudnić aliantom wycofywanie się ze zobowiązań wobec Polaków, ale i tak tragicznego obrotu spraw by nie uniemożliwiła. Po śmierci Sikorskiego Sosnkowski jako Naczelny Wódz uprawiał taką politykę, ale że premierem był przyszły "kawaler jałtański" Mikołajczyk, nie mogło to dać zamierzonych rezultatów.
szer.lucjan pierdolisz, że głowa boli. masz na myśli sojusz z niemcami? A wyobrażasz sobie reakcję skrajnie antyniemiecko nastawionego polskiego społeczeństwa? Poza tym nie było wtedy powodów aby nie ufać Anglikom czy Francuzom. Skąd mieliśmy wiedzieć że zdradzą? Mądrala się znalazł.
Lekarstwo na reakcje społeczne nazywało się Bereza Kartuska. Jakoś mało kto w Polsce protestował przeciwko deklaracji o nieagresji z 1934 r. i innym umowom polsko-niemieckim. Polska była państwem autorytarnym i rząd wraz z wojskiem dałyby sobie radę z demonstracjami przeciwko proniemieckiej polityce zagranicznej. Zresztą, "antyniemieckość" polskiego społeczeństwa w dużej mierze powstała dopiero w 1939 r., po majowej mowie Becka. Co do tego, że nie dało się przewidzieć że Londyn i Paryż zdradzą. Otóż trzeba było być debilem, żeby myśleć, że będą bić się u naszego boku. Wystarczyło przypomnieć sobie Monachium, i to, jak Francuzi załatwili Czechów, których werbalnie uważali za wielkiego sojusznika. A jakby Śmigłemu czy Beckowi tego było mało to powinien mieć na uwadze przebieg rokowań ministra Kasprzyckiego z gen. Gamelinem w maju 1939 r.? O co chodziło? O to, że w wyniku tych rokowań powstał protokół, precyzujący zasady francuskiej pomocy zbrojnej dla Polski. Protokół ten miał jednak klauzulę, w myśl której mógł być on zastosowany tylko po ratyfikacji tzw. umowy Bonnet-Łukasiewicz. A tę ratyfikację Francuzi wszelkimi siłami hamowali. Każdy trzeźwo myślący polityk analizując politykę francuską i brytyjską w latach 30-tych musiał dojść do wniosku, że Paryż i Londyn chcą sojuszu z Polską tylko po to, ażeby to na wschód pierwsze uderzenie niemieckie. Beck był durniem i tego nie widział.
Kostek-Biernacki, posłuchaj tego proszę, jest o Becku.
Jak to fajnie dowiedzieć się, że moje gdybania są całkiem poprawne i nie tylko mi wydaje się, że Polska przyłączywszy się do Hitlera wygrała by wojne i u jego boku rządziła by Europą. Tylko mnie tak na prawde ciekawi jeden szkopuł na ile Adolf szanował swoich sojuszników, tz. czy po prostu nie wykorzystał by nas i nie odstrzelił czy jednak szanował i dał dość sporą wschodnią strefe wpływów.
O, skoro jesteśmy przy gdybaniu to bardzo gorąco polecam ten fenomenalny wywiad. Widać, że historyk zna się na rzeczy
Kostek-Biernacki, posłuchaj tego proszę, jest o Becku.
Twórczość Wieczorkiewicza znam bardzo dobrze, to jeden z moich ulubionych historyków. Brakuje go bardzo. Wszystkim polecam jego "Historię polityczną Polski 1935-1945.
@up
Jak to fajnie dowiedzieć się, że moje gdybania są całkiem poprawne i nie tylko mi wydaje się, że Polska przyłączywszy się do Hitlera wygrała by wojne i u jego boku rządziła by Europą. Tylko mnie tak na prawde ciekawi jeden szkopuł na ile Adolf szanował swoich sojuszników, tz. czy po prostu nie wykorzystał by nas i nie odstrzelił czy jednak szanował i dał dość sporą wschodnią strefe wpływów.
Traktowałby nas lepiej niż Węgrów, Rumunów i Finów, być może tak jak Włochów albo nawet lepiej. Dlaczego? Dlatego że dysponowaliśmy potężnym potencjałem wojskowym, który Hitler uważał za niezwykle ważny dla pokonania Sowietów. Problem jest taki, że polscy historycy i publicyści patrzą na stosunek Hitlera do Polaków przez pryzmat II wojny a nie lat 1933-1938, kiedy dążył do zawarcia z Polską antysowieckiego sojuszu. Jego antypolska postawa wynikała z tego, że zawiódł się na Polakach, którzy, jego zdaniem, zdradzili go, zawierając sojusz z Brytyjczykami. Hitler był stuknięty i takie irracjonalne motywy sterowały bardzo często jego polityką. Teza o dogmatycznej słowianofobii Hitlera jest nie do obronienia - wystarczy spojrzeć jak traktował Chorwatów czy Słowiaków gdy byli mu wierni. Po pokonaniu bolszewików przed Polską otwierałyby się szerokie perspektywy, o wiele lepsze niż 1945 r. Jest pewne, że potencjał anglosaski tak czy inaczej zniszczyłby Niemców, a wtedy, w decydującym momencie, moglibyśmy zadać fuhrerowi cios w plecy. Anglików czy Amerykanów mało by obchodziła nasza dotychczasowa postawa wobec polskiego potencjału, tak jak mało obchodziły ich zbrodnie Stalina i pakt Ribbentrop-Mołotow, gdy był ich sojusznikiem. Każdemu polecam, oprócz słynnej książki Zychowicza "Pakt Ribbentrop-Beck" pracę Rolfa-Dietera Mullera "Wspólny Wróg" oraz "Agresję 17 września" J. Łojka.
Jeśli chcesz wyłączyć to oznaczenie zaznacz poniższą zgodę:
Oświadczam iż jestem osobą pełnoletnią i wyrażam zgodę na nie oznaczanie poszczególnych materiałów symbolami kategorii wiekowych na odtwarzaczu filmów